W tym roku w centrum uwagi szeroko pojętej branży healthcare będzie medycyna. To w tym segmencie będzie się działo najwięcej — 1 stycznia weszły w życie reformy onkologiczna i kolejkowa, które mają przyśpieszyć diagnostykę i leczenie nowotworów.

Na zmianach skorzystają placówki, które już dzisiaj świadczą usługi w obszarze onkologii — od tego roku mogą to robić bez limitów wynikających z kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Prywatni przedsiębiorcy są w tej grupie nieliczni. Zmiany obejmą głównie placówki publiczne, choć zadaniem Adama Rozwadowskiego, prezesa Enel-Medu, skorzysta na nich — choć nie wprost — również biznes medyczny.
— Reforma wprowadza wiele ograniczeń — niektórym specjalizacjom zmniejszono finansowanie, w innych wprowadzono duże zmiany. Na przykład, żeby pójść do okulisty czy dermatologa, będzie trzeba wcześniej odwiedzić lekarza rodzinnego, co wcześniej nie było konieczne. Spodziewamy się więc, że część pacjentów się zniechęci i będzie wolała pójść do lekarza prywatnie. Z naszych doświadczeń wynika, że każda restrykcja w segmencie publicznym powoduje napływ nowych pacjentów do części komercyjnej — tłumaczy Adam Rozwadowski.
Prezes przywołuje prognozy, które mówią o wzroście branży medycznej w 2015 r. na poziomie 5-7 proc. Jego zdaniem, firmy, które najlepiej radzą sobie na rynku, mogą liczyć na dwucyfrowy wzrost. O takiej dynamice farmacja może tylko pomarzyć.
W opinii Jarosława Frąckowiaka, prezesa firmy badawczej PharmaExpert, rynek urośnie w tym roku o 1-3 proc. Motorem wzrostu, zdaniem eksperta, będzie segment leków refundowanych. Firmy farmaceutyczne muszą się też liczyć ze wzrostem kosztów.
— Wynika on z dyrektywy antypodróbkowej — tłumaczy Jarosław Frąckowiak.
Wzrost kosztów rozłoży się jednak na najbliższe lata. Nowe przepisy są nie w smak głównie krajowym firmom, produkującym przede wszystkim tanie leki generyczne, które nie są podrabiane.
Przedsiębiorcy skarżą się, że mimo to będą musieli ponieść bardzo wysokie koszty. Według wstępnych szacunków Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, pojedyncza firma będzie musiała wydać na specjalne linie do znakowania około 200 mln zł, a roczne koszty urosną o ok. 40 mln zł.