Żegluga morska czeka na sektorowy program
FLOTA SIĘ STARZEJE: Tylko 8 proc. tonażu należącego do polskich armatorów liczy sobie do 5 lat. Najwięcej przewożą statki zbudowane w latach 1973-77 oraz 1983-87.
Polską flotę morską skupiają trzy główne przedsiębiorstwa: Polska Żegluga Morska w Szczecinie, Polskie Linie Oceaniczne w Gdyni i Polska Żegluga Bałtycka w Kołobrzegu. Posiadają one różny potencjał ekonomiczny oraz status formalnoprawny: PŻM jest przedsiębiorstwem państwowym, PLO od 1 lipca 1999 r. jednoosobową spółką Skarbu Państwa, zaś PŻB identyczny jak PLO status uzyskała dużo wcześniej.
WSPÓLNYM mianownikiem dla wszystkich tych przedsiębiorstw jest trudna sytuacja ekonomiczna całego sektora. Jej źródeł należy szukać w okresie transformacji gospodarczej na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to zlikwidowana została tzw. gestia transportowa państwa, natomiast nie powstała w jej miejsce spójna koncepcja polityki sektorowej. W rezultacie tego zaniedbania państwa oraz głębokiej bessy na światowym rynku przewozów morskich — polskie przedsiębiorstwa żeglugowe, przy wysokich kosztach funkcjonowania i zmniejszonych stawkach frachtowych, nie były w stanie zapobiec starzeniu się floty (patrz wykres), nie mówiąc o jej odtwarzaniu. Pogorszyła się ich konkurencyjność wobec armatorów zagranicznych, którzy na przykład w krajach UE wspierani są za pomocą wielu rozbudowanych instrumentów (takich jak utrzymywanie floty rezerwowej, preferencje dla przedsiębiorców wybierających krajowego armatora, kredytowanie armatorów krajowych, dopłaty do eksploatacji statków oraz dotacje na ich złomowanie lub modernizację).
DODATKOWO, ze względu na dyskryminujące warunki działania w kraju (m.in. zaniżone wielkości odpisów amortyzacyjnych, nie pozwalające na szybsze odtwarzanie floty; wysoką stopę VAT na statki i komponenty produkowane w polskich stoczniach; wysokie cła na statki importowane; wysokie opodatkowanie sprzedaży statków używanych i wyeksploatowanych; nadmierne obciążenia podatkowe z tytułu ubezpieczeń i płac pracowniczych), wystąpiło tzw. zjawisko przeflagowania dużej części floty. Ucieczka pod obce bandery stała się dla MTiGM wygodnym argumentem, używanym przeciwko polskim armatorom: skoro znaczna część floty pływa pod innymi banderami, to nie istnieje interes gospodarczy, nakazujący przyjście z pomocą polskim przedsiębiorstwom żeglugowym. Tymczasem w całej UE aż 59 proc. statków (4684 jednostki) i 64 proc. tonażu (146,3 mln DWT) zarejestrowane jest nie w krajach ich właścicieli!
DECYDUJĄCE znaczenie dla przyszłości polskiej żeglugi morskiej miałoby przyjęcie programu sektorowego, który powinien stanowić istotną część polityki transportowej państwa. Rząd na razie nie ma takiego programu (pomimo ubiegłotygodniowej zgody na podniesienie kapitału akcyjnego PLO). Za jego przygotowanie odpowiedzialne jest MTiGM, które nie jest właścicielem przedsiębiorstw sektora żeglugowego. Należą one do MSP, tworzącego z kolei program ich prywatyzacji. Koncepcje przekształceń własnościowych w żegludze morskiej powstają zatem w oderwaniu od przyszłościowej wizji jej funkcjonowania. o


