Światełko w tunelu, tyle że daleko i czerwone widzi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. — Bez wsparcia publicznych zamawiających oraz sektora finansowego wiele spółek budowlanych nie przetrwa najbliższych miesięcy. Chodzi o uznawanie uzasadnionych roszczeń wykonawców bez czekania na wyroki sądów oraz niewycofywanie się banków z dalszego finansowania sektora — tłumaczy prezes Budimeksu.
Ostatnie problemy DSS, Wakozu, Hydrobudowy Polska oraz walka o płynność w grupach Polimeksu-Mostostalu i PBG sprawiają, że czarna wizja Dariusza Blochera wydaje się prawdopodobna. Jego zdaniem, rynek budowlany w Polsce skurczy się w najbliższym czasie o 70-80 proc., bo brakuje zleceń infrastrukturalnych. Firmy w przetargach kolejowych oferują ceny rażąco poniżej kosztów — jak dawniej w autostradowych. Ceny asfaltu i produktów ropopochodnych nadal rosną.
— Problemy z wypłacalnością, rentownością i zatorami płatniczymi w branży dopiero przed nami. Jedynie w przetargach energetycznych ceny wydają się przystawać do realiów. Jest za to wysokie ryzyko, dlatego nie staniemy do przetargu o wartości powyżej 3 mld zł, który — w razie naszych błędów — mógłyby przewrócić firmę. W energetyce gazowej dopinamy umowę strategicznego partnerstwa z jedną ze światowych spółek budowlanych, która ma know-how i może na siebie wziąć część ryzyk — mówi Dariusz Blocher.
Z działalności budowlanej Budimex w I kwartale zanotował ponad 1 mld zł przychodów i 29 mln zł zysku netto (cała grupa wypracowała 37 mln). — Sprzedaż w 2012 r. porównywalna ubiegłorocznej, ale rentowność gorsza. Na szczęście jesteśmy w lepszej sytuacji niż większość firm budowlanych — mówi Dariusz Blocher. []