Kurs EUR/PLN w poniedziałek otarł się o roczne minimum, schodząc poniżej 4,56 zł. Przez ostatni miesiąc złoty umocnił się o 2,5 proc., co oznacza spadek ceny euro kilkanaście groszy. Zdaniem analityków na rynkach trwa odreagowanie.
– To jest głównie efekt tego, że Europa przeszła w miarę suchą nogą przez kryzys energetyczny. Jesienią ubiegłego roku kapitał globalny panikował i uciekał, a teraz Europa jest mocnym zagraniem kapitału spekulacyjnego. Na rynkach wahadło przechyla się od paniki do euforii i teraz to bserwujemy. Obecnie długie pozycje w euro, a jeszcze bardziej w złotym czy forincie, są bardzo popularne. Ta sytuacja utrzyma się tak długo, jak na EUR/USD mamy trend wzrostowy. W mojej ocenie paliwo do wzrostu euro do dolara raczej jednak się wyczerpuje – mówi Przemysław Kwiecień, główny analityk XTB.
Stopy w strefie euro jeszcze wzrosną
Choć odbicie kursu EUR/USD trwa od jesieni zeszłego roku, to efekty przez długi czas było widać tylko na kursie USD/PLN, który w tym czasie zdążył pokonać drogę z 5 zł w październiku do 4,2 zł w kwietniu.
– Jesienią uważano, że będzie brakować gazu i trzeba będzie wyłączać całe gałęzie przemysłu . Po części dzięki dobrej pogodzie to się nie zrealizowało. Teraz mamy do czynienia z samozadowoleniem inwestorów, które w mojej ocenie jest nieuzasadnione – dodaje Przemysław Kwiecień.
Dodatkowym powodem są różnice w polityce monetarnej. Fed zaczął podwyżki wcześniej niż Europejski Bank Centralny, bo już w kwietniu zeszłego roku i doszedł do poziomu 5 proc. EBC zaczął podwyżki kilka miesięcy później i dotarł w okolice 3,75-4 proc.
– To, co wzmacnia euro, to fakt, że EBC nie zakończył cyklu podwyżek stóp procentowych. Co do Fedu, to mamy dość silny konsens, że cykl podwyżek już się zakończył. Podwyżki w Europie mogą się okazać dość bolesne z tego względu, że po wielu latach ujemnych stóp procentowych za chwilę będziemy mieli stopy w okolicach 4 proc. I to może być bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem – zarówno dla finansów publicznych wielu krajów, jak i dla firm, które w planach inwestycyjnych zakładały, że pieniądz jeszcze długo pozostanie bardzo tani – mówi Przemysław Kwiecień.
To może doprowadzić do odwrócenia trendu.
– Jesteśmy w trendzie, dopóki coś się nie wydarzy i kapitał nie zacznie uciekać. Nie bardzo widzę możliwość, aby Europa pozostała na dłużej z tak wysokimi stopami procentowymi. Gospodarka europejska nie przywykła do takiego kosztu pieniądza. Przyjdzie większy kryzys i złoty znów znajdzie się pod presją – mówi Przemysław Kwiecień.
Złoty na gorszej pozycji
Polskiej walucie nie sprzyja wysoka inflacja – w kwietniu wyniosła ona 14,7 proc., podczas gdy w strefie euro było to 7 proc. Polski wskaźnik mocno spadł w ostatnich miesiącach, ale i tak nie wygląda dobrze.
– Musimy też pamiętać, że mamy sporo wyższą inflację w Polsce niż w strefie euro. A ta wizja wydaje się być dość pewna również w kolejnych latach. To nie będzie służyć złotemu. Przez lata mogliśmy sobie zakładać, że istnieje jakiś w miarę stabilny poziom kursu EUR/PLN, wokół którego trwają wahania rynkowe. Teraz trudno mówić o stabilnym poziomie, a raczej rosnącym kursie fundamentalnym, który podlega wahaniom rynkowym – mówi Przemysław Kwiecień.