1500 spraw frankowych Raiffeisena

Kamil ZatońskiKamil ZatońskiEugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2019-11-07 14:27

Raiffeisen Bank jest stroną około 1,5 tys. pozwów ze strony frankowiczów, poinformował agencję Bloomberg Adrian Sejdak, rzecznik instytucji.

Wartość kredytów hipotecznych, stanowiących przedmiot sporu, to 700 mln zl, a obecne rezerwy, związane z tymi sprawami to 10-20 mln zł. 

To nie były groźby
To nie były groźby
- Nikt nie straszy państwa Dziubaków licytacją ani nie żąda zwrotu 800 tys. zł. Są to hipotetyczne rozwiązania - powiedział mecenas Ireneusz Stolarski, partner Baker McKenzie, reprezentujący w sprawie Raiffeisen Bank.
Fot: Marek Wiśniewski, Puls Biznesu

Bank spodziewa się zwiększenia wartości rezerw.

Na dzisiejszej konferencji prasowej Raiffeisen przedstawił  stanowisko w sprawach frankowych oparte o własne rozumienie orzeczenia TSUE. Tłumaczy i trochę straszy.

W poniedziałek warszawski sąd okręgowy, który rozpatruje wniosek państwa Dziubaków o unieważnienie umowy kredytu indeksowanego do CHF, zawartej z Raiffeisenem odłożył orzeczenie do stycznia przyszłego roku. Podczas posiedzenia wysłuchał jednak stanowisk stron sporu. Po zamknięciu posiedzenia, pojawiły się informacje, że bank, w razie unieważnienia umowy, zażąda od kredytobiorców spłaty 800 tys. zł kapitału z odsetkami oraz, że w grę wchodzić może nawet egzekucja z mieszkania.

- Nikt nie straszy państwa Dziubaków licytacją ani nie żąda zwrotu 800 tys. zł. Są to hipotetyczne rozwiązania - powiedział mecenas Ireneusz Stolarski, partner Baker McKenzie, reprezentujący w sprawie Raiffeisen Bank.

Prawnik tłumaczył, że bank przedstawił w sądzie scenariusze konsekwencji rozwiązania umowy kredytowej. Zaznaczył, że kwota 800 tys. zł „jest nieprawdziwa i przesadzona”, ale uchylił się od podania właściwej sumy, zasłaniając się tajemnicą zawodową.

Wyjaśnił, że owszem bank dokonał wyliczeń wysokości zobowiązań klientów, gdy by umowa kredytu indeksowanego została uznana za nieważną, czyli w praktyce nieistniejącą. Raiffeisen wychodzi z założenia, że finansowanie udzielone państwu Dziubakom nie może mieć charakteru nieodpłatnego i bankowi należy się z tego tytułu wynagrodzenie, wyliczone jak dla kredytu gotówkowego, niezabezpieczonego, długoterminowego. Do wyliczenia oprocentowania bank przyjął rynkowe stawki.

- Przyjęliśmy roboczo i wstępnie, że taką kwotę należy potraktować jako kredyt niehipoteczny, w polskich złotych, niezabezpieczony i w długoterminowym okresie spłaty. Przyjęliśmy rynkową wartość oprocentowania w tamtym okresie i skalkulowaliśmy hipotetyczną kwotę. Informacja medialna musi być mixem tych wariantów. Kwota 800 tys. nie jest prawidłowa – mówi prawnik Raiffeisena.

Jeśli chodzi o sprawę eksmisji to mecenas Ireneusz Stolarski wyjaśnia, że jest to jeden ze scenariuszy, o którym należy dyskutować. Jego zdaniem, unieważnienie umowy pociąga za sobą takie same skutki jak wypowiedzenie umowy, czyli zobowiązuje kredytobiorcę do niezwłocznego zwrotu należności. Jeśli nie posiada takiej kwoty?

- Są przepisy o tzw. surogacji: jeśli nie jest możliwy zwrot pieniędzy bankowi, to zwrotowi może podlegać to, co zostało kupione, o ile strony porozumiały się, co za tę gotówkę zostało kupione – mówi mecenas Ireneusz Stolarski.

Jak twierdzi, scenariusze nie zostały przygotowane, żeby straszyć klientów. Podkreśla, że takie są skutki orzeczenia TSUE, które, jego zdaniem, a wbrew narracji frankowiczów i ich reprezentantów, nie są ani jednoznacznie korzystne dla konsumentów, ani dla banków.

- Trybunał wcale nie otworzył drogi do unieważniania umów, powiedział, że dyrektywa nie stoi temu na przeszkodzie. Do polskiego sądu należy rozstrzygnięcie, czy unieważnienie jest rozwiązaniem korzystnym dla konsumenta – mówi mecenas Stolarski.