3,9-proc. inflacja da do myślenia RPP

Marek Knitter, Cezary Koprowicz
opublikowano: 2001-11-15 00:00

Dziś padnie kolejny rekord. Według ekonomistów optymistów, inflacja roczna spadła po październiku poniżej 4 proc. Optymiści twierdzą nawet, że wyniesie ona 3,7-3,8 proc.

Październikowa inflacja spadnie poniżej 4 proc. To rekord Polski. Wiele wskazuje jednak na to, że tymczasowy.

Wzrost cen jest zmorą polskiej gospodarki od czasów przełomu. Choć dzięki rynkowym reformom udało się zdławić hiperinflację na początku lat 90., to później przez wiele lat długo władze monetarne nie potrafiły sprowadzić jej do poziomu poniżej 10 proc. Udało się to dopiero na przełomie 1998 i 1999 roku. W lutym 1999, głównie dzięki niskiemu popytowi wewnętrznemu, który był efektem ubocznym kryzysu rosyjskiego, inflacja spadła do poziomu 5,6 proc.

Według ekonomistów, Rada Polityki Pieniężnej popełniła jednak błąd za szybko redukując stopy procentowe. Polacy zamiast oszczędzać ruszyli na zakupy. Padł nawet rekord w zakupie nowych samochodów. Efekt był niemal natychmiastowy — ponowny wzrost inflacji do 10 proc.

Rada bardzo długo nie mogła sprowadzić inflacji do poziomu 5 proc. Udało się to dopiero w lipcu 2001 r.

Restrykcyjna polityka monetarna ma jednak swoje złe strony. Wysokie stopy procentowe skłaniają do oszczędzania, słabnie popyt wewnętrzny, co przeszkadza gospodarce rozwijać się w wysokim tempie. Przy bardzo słabym popycie firmy muszą mocno schodzić z marży, by pozostać na rynku. Najsłabsi po prostu plajtują.

Rekordowo niską inflację Polska zawdzięcza przede wszystkim bardzo wolnemu wzrostowi cen żywności. W październiku wzrosły one średnio tylko o 0,4 proc. W innych grupach towarowych ceny nawet spadły.

— Niektóre przedsiębiorstwa obniżają ceny na swoje produkty i starają się wypchnąć towar z magazynów, gdyż poważnie obawiają się recesji — mówi Richard Mbewe, główny ekonomista WGI.

Ważnym czynnikiem wpływającym na rynek była w październiku seria obniżek cen paliw. Pomimo obaw i spekulacyjnych działań na giełdach po 11 września, w październiku rynek ten się ustabilizował, a ropa taniała.

Szybki spadek inflacji zdaniem analityków oznacza jedno — kolejne obniżki stóp procentowych. Wiadomo już, że cel inflacyjny znów będzie przestrzelony, tym razem w dół. RPP planowała, że inflacja w tym roku zmieści się w korytarzu 6-8 proc.

To nie wszystko. Przy okazji wypełnione będą cele na przyszły i 2003 rok. RPP zakłada, że inflacja w 2002 r. zmieści się w granicach 4-6 proc., by na początku 2003 r. wynieść 4 proc.

Gospodarka najwcześniej odczuje redukcje stóp procentowych po trzech kwartałach. Przy tak niskiej inflacji i relatywnie dobrych wskaźnikach ekonomicznych RPP nie będzie miała przeszkód, by pozostawić na obecnym poziomie stopy procentowe. Jednak przez najbliższe kilka miesięcy większość przedsiębiorstw nadal będzie walczyć o miejsce na rynku.

— RPP pozostanie w tej sytuacji tylko jeden dylemat do rozwiązania: zredukować stopy o 100 czy 150 pkt bazowych — mówi Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska.

Największy czynnik proinflacyjny, jakim jest popyt wewnętrzny, został skutecznie schłodzony. Kolejny — podwyżka cen gazu i wody — został przesunięty na przyszły rok.

— Mimo dużego spadku inflacji nie ma jednak wielkich powodów do zadowolenia. Przesunięcie podwyżek w czasie znajdzie swoje odbicie w 2002 roku. Jeśli podwyżka nastąpiłaby w październiku, inflacja znacznie przekroczyłaby 4 proc. — mówi Maciej Reluga, ekonomista z ING Bank.

Zdaniem ekonomistów, inflacja poniżej 4 proc. będzie ostatnim tak dobrym wynikiem, nie tylko w tym, ale i w 2002 roku. W I kwartale przyszłego roku gospodarka powinna odczuć tegoroczne redukcje stóp procentowych, a popyt powinienw wzrosnąć. Dodatkowo na wzrost inflacji wpłynie podwyżka gazu i wody, którą udało się przesunąć na 2002 rok.

Jednak nawet jeśli inflacja wzrośnie do 5 proc., to zmieści się w założeniach RPP i to głównie chodziło monetarystom. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze powrotu dynamiki PKB do poziomu przynajmniej 4 proc. i spadku bezrobocia do przynajmniej 13-14 proc. Według ekonomistów, do tego zamiast podnoszenia podatków potrzeba m.in. reform strukturalnych i liberalizacji kodeksu pracy.