Brak stabilności we współpracy z bankiem to najważniejszy problem, jaki przez ostatnie lata zgłaszają agenci PKO BP. Oczekują stworzenia prostego, rynkowego modelu wynagradzania opartego na przychodzie prowizyjnym oraz stałych wpływach z tzw. portfela placówki. Takie rozwiązanie – jak twierdzą - zwiększa bezpieczeństwo prowadzenia biznesu, a dla banku oznacza stabilizację sytuacji sieci partnerskiej na wypadek takich zdarzeń jak pandemia, wojna czy kryzys finansowy.
Czy prezes wie
Agenci wielokrotnie ubiegali się o możliwość spotkania z zarządem banku. Bezskutecznie. W piśmie z 12 marca Katarzyna Dziwulska, dyrektorka pionu detalicznego, zapewniła ich, że zarząd PKO BP jest na bieżąco informowany o przebiegu rozmów, a dodatkowo członek zarządu odpowiedzialny za obszar detaliczny był informowany o przebiegu i wyniku cyklu warsztatów, które odbyły się w styczniu i lutym.
Po tym mejlu agenci zaprosili na spotkanie dyrektorów regionów, również bez skutku.
„Ze względu na trwające rozmowy z udziałem przedstawicieli banku i agentów nad nowym modelem wynagradzania proponujemy spotkanie po zakończeniu tych rozmów. Zarówno ja, jak i inni przedstawiciele regionów jesteśmy zaangażowani w wypracowanie nowej propozycji wynagrodzenia, uczestniczymy w rozmowach i jesteśmy do Państwa dyspozycji” – napisała Katarzyna Dziwulska w odpowiedzi na zaproszenie.
Szefowa pionu odpowiedzialna za sieć agencyjną nie przekonała jednak agentów. 25 marca wysłali do nowego prezes PKO BP – Szymona Midery - apel o wsparcie finansowe. Ponownie zwrócili się także o możliwość bezpośredniego dialogu.
„W imieniu agentów tworzących sieć agencyjną największego polskiego banku wnosimy o przyznanie miesięcznego, stałego dodatku do wynagrodzenia w wysokości 6 000 PLN dla każdej aktywnej agencji banku do czasu stworzenia rynkowego i stabilnego modelu wynagradzania i współpracy. Powyższe uzasadniamy drastycznie pogarszającą się z miesiąca na miesiąc sytuacją finansową agentów, spowodowaną w dużej mierze przez wieloletnie zaniedbania ze strony Departamentu Sieci i Wsparcia Sprzedaży, czego dowodem jest gwałtownie zmniejszająca się liczba placówek PKO BP S.A. od 2018 roku" – napisali agenci do Szymona Midery.
Od listopada 2023 r. do końca marca liczba placówek stopniała o kilkanaście i obecnie wynosi poniżej 270. To o połowę mniej niż jeszcze kilka lat temu.
Niemiłe zaskoczenie
27 marca bank zaproponował wsparcie finansowe dla sieci w wysokości 10 proc. wynagrodzenia z tytułu umowy agencyjnej, przy czym jego maksymalna kwota nie może przekroczyć 5 tys. zł miesięcznie. Pomoc ma obowiązywać do końca czerwca, a żeby z niej skorzystać, do 15 kwietnia trzeba podpisać z bankiem porozumienie na dotychczasowych warunkach.
- Mamy już kilkadziesiąt podpisanych porozumień. Decyzja o przedłużeniu wsparcia o kolejny kwartał to wyraźny dowód na wolę współpracy, jasne jest jednak także, że bank nie może realizować postulatów prowadzących do trwałego braku rentowności. Dlatego też zależy nam na wypracowaniu takiego modelu współpracy, który będzie korzystny dla obu stron i odpowie na wyzwania w zakresie zmieniającego się rynku usług bankowych oraz potrzeb naszych klientów – mówi Katarzyna Dziwulska.
Zdaniem agentów taka pomoc nie rozwiązuje problemu - nie wystarcza, by pokryć koszty związane z prowadzeniem placówek. Co więcej, wsparcie podlega zwrotowi, jeśli agent wypowie umowę przed końcem stycznia 2025 r.
- Tymczasowe wsparcie to nic innego jak kolejna próba skrócenia nam przez bank i tak już krótkiej smyczy. Wielu z nas od miesięcy działa na granicy opłacalności – mówi jeden z agentów PKO BP.
Zaproponowane przez bank czasowe wsparcie na okres od kwietnia do czerwca to już trzecia odsłona warunkowej dotacji w ciągu kilkunastu miesięcy.
Gorzej niż u konkurencji
Przez ostatnie kilka miesięcy agenci pokazali, że są bardzo zdeterminowani, aby podpisać z bankiem nową umowę o warunkach współpracy. Bankowi się jednak nie spieszy. Po drodze odbył się konkurs na prezesa i członków zarządu. Osobą odpowiedzialną za segment detaliczny banku, któremu podlega sieć agencyjna, został Marek Radzikowski, członek zarządu delegowany do czasowego wykonywania czynności wiceprezesa PKO BP.
W lutym PKO BP zaproponował wynagrodzenie uzależnione wyłącznie od prowizji pobranej przez bank, która w ocenie agentów jest zdecydowanie najgorszym modelem współpracy ze wszystkich dostępnych na rynku. Inne sieci agencyjne/partnerskie w Polsce mają tzw. portfel (łączna wartość bieżącego salda wszystkich pożyczek udzielonych za pośrednictwem placówki) co gwarantuje im stabilny, przewidywalny przychód. Ponadto banki partycypują w kosztach otwarcia placówki.
Minimalna stawka wynagrodzenia za pożyczkę gotówkową w placówce partnerskiej Alior Banku wynosi 4 proc., zaś w Velo Banku 7,5 proc. kwoty netto kredytu. Z kolei w Banku Pekao jest to 2 proc., a w Santander Consumer Banku 4 proc. całego wolumenu pożyczki gotówkowej. W PKO BP jest to kwota 45 zł (czyli 0,2 proc. wobec przeciętnej wartości bankowego kredytu gotówkowego udzielonego w lutym, blisko 24,9 tys. zł według BIK). Rynkowy lider nie gwarantuje także agentom płatności z tytułu portfela, podczas, gdy w innych bankach wynosi ona od 0,08 do 0,1 proc. od bieżącego salda pożyczek, a w Aliorze 8 proc. marży ustalanej przez bank.