Nic nie dał grudniowy strajk i spotkanie delegatów agentów z członkiem zarządu ani warsztaty mające służyć wypracowaniu konsensu przy nowej umowie regulującej m.in. zasady wynagradzania agentów. Partnerzy PKO BP, prowadzący często po kilka placówek, wciąż działają na starych warunkach wynegocjowanych sześć lat temu. W międzyczasie inflacja poszybowała w górę, wzrosły koszty mediów oraz koszty pracy i w efekcie wiele placówek balansuje na krawędzi opłacalności.
Na ostrzu noża
Reprezentujący ponad 80 proc. całej sieci partnerskiej PKO BP agenci grożą, że nie podpiszą aneksów do umów z bankiem. Piszą też indywidualne pisma do rynkowego giganta, bo mają wątpliwości, czy reprezentanci banku przedstawili poprzedniemu zarządowi ich wszystkie wyliczenia i argumenty. Chcą rozmawiać z z obecnym zarządem. Sęk w tym, że jest on tymczasowy, jednak każdy kolejny tydzień bez porozumienia to wymierne straty do agentów. Od listopada 2023 r. do końca lutego z mapy Polski zniknęło kolejnych kilkanaście placówek.
— Chcemy osiągnąć kompromis, jednak bank musi przede wszystkim kierować się rynkowym i racjonalnym dla obu stron modelem współpracy i dalsze możliwości działania są rozpatrywane w tym świetle — mówi Katarzyna Dziwulska, dyrektor pionu sprzedaży w PKO BP.
Zapewnia, że oddelegowani do kierowania pracami zarządu członkowie rady nadzorczej zapoznają się ze wszystkimi działaniami dotyczącymi proponowanych zmian w warunkach współpracy z siecią agencyjną. Za detal i sieć odpowiada obecnie Marek Radzikowski.
— Rozważając różne możliwości kontynuowania współpracy z agentami, bank bierze pod uwagę kwestię zapewnienia ciągłości obsługi klientów oraz rynkowy charakter relacji z agentami — mówi Katarzyna Dziwulska.
To tylko kosmetyka
Zgodnie z ustaleniami ze spotkania delegatów agentów z pełnomocnikiem poprzedniego zarządu PKO BP, które odbyło się 11 stycznia, tydzień później zostało zorganizowane pierwsze z trzech spotkań warsztatowych (online). Celem było wypracowanie satysfakcjonującego obie strony nowego modelu wynagradzania agentów.
— Prace w formule warsztatowej okazały się iluzoryczne, zmierzały wyłącznie do przedłużenia negocjacji w czasie i były kolejną próbą przekonania agentów do racji pracowników banku. PKO BP podczas warsztatów uparcie forsował — jako bazową dla nowej umowy agencyjnej — swoją propozycję z listopada 2023 r., do której już wcześniej agenci odnieśli się bardzo krytycznie — mówi jeden z delegatów.
Wynikiem spotkań w formule online było przedstawienie przez bank w formie załącznika do wiadomości mejlowej z 2 lutego prezentacji, która zawierała „Nowe propozycje dla agentów do modelu wynagrodzenia — rekomendacja banku po warsztatach”.
„Zmiany, które zostały zaoferowane przez bank w stosunku do propozycji z listopada 2023 r., są w istocie kosmetyczne i nie mają bezpośredniego przełożenia na wzrost wysokości potencjalnego wynagrodzenia agentów, co było ich zasadniczym postulatem” — napisała mec. Dominika Pietrzak, pełnomocniczka 154 agentów, w piśmie adresowanym do zarządu i rady nadzorczej banku.
Podkreśla, że agenci nie podpiszą aneksu niezależnie od tego, czy wprowadzone przez bank zmiany będą uwzględniać model wynagrodzenia przedstawiony w listopadzie 2023 r. czy też 2 lutego 2024 r.
— Nie jest prawdą, że to, co przedstawiliśmy agentom, to jedynie wygładzona propozycja rozwiązań z listopada. W wielu kwestiach zgodziliśmy się i niektórzy agenci wracają do nas z informacją, że chcą podpisać aneksy. To oznacza, że zaproponowane przez bank rozwiązania są dla nich satysfakcjonujące — ripostuje Katarzyna Dziwulska.
Według jednego z delegatów agentów skłonni do podpisania umów mogą być ci, którzy współpracują z bankiem od wielu lat, dobiegają wieku emerytalnego i zaakceptują narzucone warunki w obawie przed utratą źródła utrzymania.
„Biorąc pod uwagę fakt, że agentom po rozwiązaniu umowy agencyjnej przysługuje możliwość zgłoszenia roszczenia o zapłatę świadczenia wyrównawczego, wydaje się, że ostateczne konsekwencje finansowe dla banku będą bardziej dotkliwe aniżeli uwzględnienie zgłoszonych postulatów agentów w zakresie zmian obecnego modelu wynagrodzenia” — podkreśla mec. Dominika Pietrzak.
Bank liczył wcześniej, że nowa umowa będzie obowiązywać od 1 kwietnia. Dyrektor banku nie podtrzymała jednak tego terminu.
Podwójne uderzenie
Oprócz pisma sporządzonego przez pełnomocniczkę ponad 120 przedsiębiorców prowadzących placówki partnerskie (niektórzy po kilka) wysłało do banku indywidualne pisma. Domagają się przede wszystkim podwyższenia już obowiązujących stawek wynagrodzenia, a także ustalenia rynkowych stawek wynagrodzenia za czynności bankowe i faktyczne powierzone do wykonywania agentowi zadania, za które obecnie nie są wynagradzani (katalog obejmuje kilkadziesiąt czynności sprzedażowych, posprzedażowych, edukacyjnych, dotyczących transakcji gotówkowych).
Agenci domagają się także zaprzestania stosowania przez bank praktyk naruszających zasadę lojalności, w szczególności oferowania klientom pozyskanym przez agentów tych samych produktów na korzystniejszych warunkach w oddziale banku.
„Za zasadne należy uznać również wezwanie do zaprzestania stosowania przez bank wobec mnie tzw. regresów, tj. potrącania z należnego mi wynagrodzenia oraz premii należności w związku z częściowym lub nienależytym wykonaniem umowy przez klienta. Uważam, że określone w umowie agencyjnej postanowienia umowne dotyczące możliwości żądania zwrotu wypłaconego mi wynagrodzenia są nieważne zarówno z perspektywy odpowiedzialności del credere (art. 7611 § 1 k.c.), odpłatnego charakteru umowy agencyjnej (art. 758 § 1 k.c.), jak też możliwości pozbawienia agenta prawa do wynagrodzenia jedynie w ściśle określonych przypadkach (art. 7614 k.c.)” — czytamy w wezwaniu.
W ostatnich latach wielu agentów zrezygnowało ze współpracy z PKO BP, czego skutkiem było skurczenie się sieci o ponad połowę — do około 280 placówek. Według naszych informacji do tych, którzy wciąż prosperują na rynku, zaczęła pukać konkurencja, głównie z Pekao i VeloBanku, która namawia ich na współpracę pod swoim szyldem.