Podczas środowej sesji na giełdzie w Hongkongu akcje Xiaomi poddały się ostatecznie sięgającej 4,2 proc. korekcie, choć w ciągu dnia przecena była jeszcze wyższa. Dzień wcześniej straciły 5,5 proc. Zeszły tym samym do najniższego poziomu od lutego, oddalając się od historycznego szczytu z marca br. już o ponad 20 proc.
Opcje na akcje Xiaomi były bardzo aktywne przez drugą sesję z rzędu, w środę wymieniono ponad 175 tys. kontraktów, co stanowi dwukrotność 20-dniowej średniej. Najmocniej handlowano opcjami sprzedaży wygasającymi w czerwcu z ceną wykonania 15 proc. poniżej poziomu zamknięcia.
Spadek kursu jest wynikiem poważnego wypadku z udziałem jednego z elektrycznych pojazdów Xiaomi, modelu SU7, który miał miejsce na autostradzie Deshang w prowincji Anhui w Chinach. W wyniku tego zdarzenia zginęły trzy osoby. Pojazd zapalił się i eksplodował.
Wypadek wzbudził nie tylko obawy odnośnie samej budowy pojazdu oraz jego technicznych i jakościowych parametrów, ale i rozbudził dyskusję o potrzebie szerszej kontroli nad oprogramowaniem do inteligentnej jazdy, stosowanym w wielu nowoczesnych samochodach zasilanych nowymi źródłami energii.
Xiaomi to jedna z najmłodszych firm na rynku motoryzacyjnym. Spółka kojarzona była do niedawna tylko z produkcją urządzeń mobilnych, w tym smartfonów. Wejście jej na rynek samochodów elektrycznych okazało się wielkim sukcesem, a jego pierwszy model, Xiaomi SU7, cieszył się do tej pory ogromnym popytem. W ciągu pierwszych 24 godzin przedsprzedaży firma otrzymała podobno ponad 50 tys. zamówień, co wywarło presję na zdolności produkcyjne przedsiębiorstwa w tym kierunku. W rezultacie ogromnego zainteresowania firma w marcu br. podniosła cel sprzedażowy do 350 tys. pojazdów w 2025 r.
CZYTAJ TAKŻE>> Mocny spadek akcji Xiaomi po informacji o wypadku samochodu
