Za kilka lat efektywnie konkurować będą mogły tylko sieci, których obrót przekroczy 4 mld zł — wieszczył przed dwoma laty Jacek Roszyk, wówczas prezes Żabki. Jego słowa okazują się prorocze. Niedawno głośno było o kłopotach stołecznego MarcPolu, który zamykał sklepy i przestał spłacać zobowiązania — 6 czerwca sąd oficjalnie postawił spółkę w stan upadłości. Tak źle w nieco większej i bardziej zdywersyfikowanej geograficznie giełdowej Almie nie jest, ale po rynku zaczęły ostatnio krążyć pogłoski o tym, że spółka poszukuje kupca na sklepy. Jerzy Mazgaj, twórca, prezes i główny akcjonariusz Almy, pogłoskom o wycofywaniu się z delikatesowego biznesu jednak zdecydowanie zaprzecza. Na sprzedaż jest coś innego. — Nic o tym nie słyszałem, żebym chciał sprzedać sklepy. Sprzedajemy natomiast część nieruchomości — mówi Jerzy Mazgaj. Jeszcze w pierwszym kwartale Alma za ponad 27 mln zł sprzedała trzy obiekty handlowe (dwa w Krakowie i jeden w Warszawie) funduszowi Skarbiec TFI — i od razu podpisała z nim wieloletnie umowy najmu. Przy transakcji doradzał Savilis, który poszukuje kupca na trzy kolejne nieruchomości spółki: w Sopocie, Krakowie i Tarnowie.



Kondycja Almy w ostatnich latach zaczęła się psuć. W ostatnich dwóch latach grupa notowała straty na poziomie netto — w 2015 r. było to prawie 150 mln zł, w dużej mierze ze względu na odpisy wartości spółek zależnych. W ubiegłym roku zamykano nierentowne sklepy, w rezultacie czego skonsolidowane przychody spadły o 5,6 proc. Podobnie było na poziomie jednostkowym, gdzie przychody spadły o 3,5 proc., do 958 mln zł. W ubiegłym roku Alma zamknęła trzy markety, w tym — kilka kolejnych. Zamierza ograniczać powierzchnię handlową w sklepach, a jednocześnie otwierać franczyzowe sklepy w mniejszym formacie Smat. Zgodnie z opublikowanymi w marcu prognozami w tym roku przychody jednostkowe mają „przekroczyć 900 mln zł”, a na poziomie netto powinien pojawić się zysk wysokości ponad 7 mln zł. Na razie — po pierwszym kwartale — przychody marketów są niższe od oczekiwań zarządu. Na poziomie netto wykazano 1 mln zł zysku, ale…
— Sklepy Almy od dłuższego czasu mają problem z rentownością, a restrukturyzacja nie przynosi widocznych rezultatów. Patrząc po wynikach pierwszego kwartału, spółce nie będzie łatwo zrealizować prognoz — zysk wykazano dzięki wykorzystaniu aktywa podatkowego, pod względem operacyjnym nadal jest tak, jak było, czyli nieciekawie. Dla takiego gracza jak Alma rynek jest trudny. Przy relatywnie małej skali obrotów i niedużej sieci sklepów ma znacznie mniejszą siłę zakupową od liderów, spółce nie pomaga też cenowe pozycjonowanie się na wyższej półce i to, że umowy najmu podpisywała głównie w latach boomu. Na pewno jest w niej sporo do zrobienia pod kątem optymalizacji działania — ocenia Jakub Viscardi, analityk DM BOŚ.
Giełdowa Alma Market to nie tylko delikatesy. W skład grupy kapitałowej wchodzą też handlujące artykułami luksusowymi Paradise Group (m.in. marki Burberry i Armani), które w ostatnich latach ograniczało działalność, a także Krakowski Kredens, produkujący i sprzedający artykuły spożywcze pod marką własną. Do tego dochodzą przynoszące zyski spółki nieruchomościowe (które posiadają część obiektów handlowych, w których działa Alma), a także prawie połowa akcji giełdowej Krakchemii, dystrybutora granulatów tworzyw sztucznych i folii opakowaniowych. Jerzy Mazgaj ma obecnie 28,6 proc. akcji grupy, dających 48 proc. głosów na walnym.