Na zakończonym w środę, 12 marca, posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) po raz kolejny pozostawiła stopy procentowe bez zmian, co oznacza, że stopa referencyjna wynosi 5,75 proc. Zmiany stóp procentowych to kluczowy czynnik dla cen obligacji – gdy stopy rosną, to obligacje tanieją (czyli ich rentowność rośnie), natomiast, gdy stopy spadają, to obligacje zyskują na wartości (a ich rentowność spada). Tyle teorii, bo w praktyce liczy się to, jak zmieniają się oczekiwania rynkowe co do wysokości stóp procentowych. Dlatego tak ważne będzie, co w czwartek, 13 marca, na konferencji prasowej powie Adam Glapiński, prezes NBP i przewodniczący RPP.
- Nie spodziewam się dużej zmiany w retoryce, ale mogą się pojawić sygnały o łagodzeniu stanowiska – uważa Mirosław Budzicki, analityk PKO Banku Polskiego.
Argumentów za tym jest kilka: ostatnie miesiące to okres mocnego złotego i spadku cen surowców – ropa naftowa od stycznia potaniała o 10 USD za baryłkę, a na świecie rosną obawy o koniunkturę gospodarczą. Jednocześnie rosną oczekiwania na kolejne obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Są także sygnały ze strony polskiego rządu, że w IV kwartale nie będzie wzrostu cen energii elektrycznej.
- Rynek zaczyna wierzyć, że Adam Glapiński złagodzi retorykę. Obecnie rynek wycenia pełną obniżkę o 25 pkt baz. w lipcu, ale można odnieść wrażenie, że jest próba przeniesienia tego na czerwiec – notowania pokazują, że rynek ocenia to prawdopodobieństwo na 50 proc. – dodaje Mirosław Budzicki.
W praktyce liczy się to, jak zmieniają się oczekiwania rynkowe co do wysokości stóp procentowych. Dlatego tak ważne będzie, co w czwartek, 13 marca, na konferencji prasowej powie Adam Glapiński, prezes NBP i przewodniczący RPP.
Problem w tym, że w podobnej sytuacji byliśmy także przed poprzednimi posiedzeniami RPP i za każdym razem rynek musiał po nich korygować swoje nastawienie. Prezes NBP oczekiwania zawiesił wysoko, sygnalizując, że obniżka może nastąpić dopiero w 2026 r., ale rynek nie do końca w to wierzy.
Rentowności obligacji blisko szczytów
O tym, że obligacje są względnie tanie, informują nas ich rentowności, które w marcu w przypadku 10-latek utrzymują się powyżej 5,9 proc., podczas gdy w zeszłym roku potrafiły schodzić nawet poniżej 5,3 proc.
- Wzrost zmienności oraz niepewności przełożyły się w ostatnich tygodniach na notowania obligacji skarbowych. W Polsce rentowności pozostają wysoko z powodu utrzymującej się jastrzębiej retoryki banku centralnego oraz dużej podaży długu – mówi Izabela Sajdak, zarządzająca funduszami BNP Paribas TFI.
- Powoli zbliżamy się do momentu, w którym niektórzy członkowie RPP sugerowali możliwość obniżenia stóp procentowych. Jest oczekiwanie na łagodzenie polityki pieniężnej, ale obawiam się, że nie wydarzyło się wystarczająco dużo, aby do tego doszło. Przede wszystkim mamy wyższą ścieżkę inflacji niż oczekiwaliśmy – mówi Mirosław Budzicki.
Rzeczywiście inflacja w styczniu przyśpieszyła do 5,3 proc. w porównaniu do 4,7 w grudniu, podczas gdy ekonomiści spodziewali się odczytu w okolicach 5 proc.
- Prezes NBP cały czas podkreśla niepewność związaną z cenami regulowanymi, co prowadzi do analiz scenariuszowych, w których w przypadku uwolnienia cen widać podniesienie się inflacji – mówi Mirosław Budzicki.
- Mimo jastrzębiego tonu na niedawnych konferencjach RPP widzimy przestrzeń na obniżki polskich stóp w tym roku o ok. 50-100 pkt baz. Surowy ton prezesa odsuwa w czasie moment rozpoczęcia cyklu obniżek, ale go wcale nie neguje. Jednak to, co z naszego punktu widzenia jest najbardziej ciekawe, to gdzie będzie stopa terminalna, czyli to, do jakiego poziomu stopy będą mogły być obcięte. Czy będzie to bliżej 4,50 czy 3,50 proc.? O tym zadecyduje jednak rzeczywista ścieżka inflacji, jaka będzie się realizować w tym roku w Polsce – mówi Dariusz Kędziora, dyrektor zespołu zarządzania instrumentami dłużnymi Pekao TFI.
Duża zmienność na świecie
Tymczasem trendy w strefie euro oraz w USA się rozeszły. Za oceanem po okresie wysokich rentowności od pewnego czasu popyt przesunął się z rynku akcji ku bezpieczniejszym aktywom i obligacje zyskują na wartości. To efekt m.in. wojen celnych prowadzonych przez administrację Donalda Trumpa.
- Kolejne cła mogą oznaczać podwyższoną presję inflacyjną oraz słabszy wzrost PKB nie tylko za oceanem. Dane o inflacji za luty w Stanach Zjednoczonych okazały się niższe od oczekiwań. Inwestorzy spodziewają się obecnie większej skali obniżek stóp procentowych przez Fed niż jeszcze kilka tygodni temu. Jednak rynek nie spodziewa się cięć na posiedzeniu w przyszłym tygodniu. Gołębia retoryka może jednak wesprzeć notowania amerykańskich obligacji – mówi Izabela Sajdak.
Tymczasem w Europie obligacje gwałtownie straciły na wartości, gdy inwestorzy zobaczyli, jak szybko dokonała się zmiana w Niemczech po wyborach. Błyskawicznie zawarte porozumienie koalicyjne, które przewiduje zwiększenie zadłużenia i zwiększenie wydatków na zbrojenia, wywołało ostrożność i największą wyprzedaż niemieckich bundów od 1990 r. – rentowność 10-latek podskoczyła z 2,5 do 2,9 proc. w ciągu tygodnia. A nie bez znaczenia jest fakt, że cała Unia Europejska planuje wzrost wydatków na zbrojenia.
- Inwestorzy obawiają się wzrostu podaży obligacji w celu sfinansowania dużych planów inwestycyjnych. Ponadto rynek skorygował swoje oczekiwania w zakresie polityki monetarnej Europejskiego Banku Centralnego. Możliwy mocniejszy wzrost gospodarczy spowodowany poluzowaniem polityk fiskalnych przez wiele krajów strefy euro może przyczynić się do mniejszych obniżek stóp procentowych. Wywindowało to dochodowości obligacji skarbowych – mówi Izabela Sajdak.
- Z kolei w Europie instrumenty o krótkim terminie zachowują się dobrze, podczas gdy tracą na wartości obligacje długoterminowe. Tymczasem na rynku papierów korporacyjnych rośnie premia za ryzyko w ślad za rosnącą niepewnością. W ostatnim czasie mamy bardzo dużo czynników, które oddziałują wzajemnie sprzecznie, co utrudnia prognozowanie – mówi Mirosław Budzicki.
Fundusze widzą okazję do zarobku
Tymczasem w styczniu na polski rynek długu napłynęło prawie 7 mld zł kapitału zagranicznego. Był to jeden z najwyższych napływów w skali miesiąca – dla porównania w całej drugiej połowie 2024 r. wynosił on ok. 12 mld zł. To także efekt rosnących oczekiwań na rozejm między Rosją a Ukrainą.
- W takim otoczeniu polskie obligacje zachowują się dość stabilnie. Zawęził się dziesięcioletni spread do bunda z 340 do 300 pkt baz. Rentowności polskich papierów znajdują się na atrakcyjnych poziomach – uważa Izabela Sajdak.
- To jest cały czas bardzo sprzyjające środowisko dla funduszy dłużnych, przede wszystkim krótkoterminowych, ale również – w dłuższym horyzoncie - długoterminowych. Z jednej strony mamy wysokie stopy procentowe banków centralnych i co za tym idzie wysokie rentowności obligacji. Z drugiej strony mamy spadającą inflację. Dla funduszy dłużnych krótkoterminowych oznacza to, że mogą cały czas cechować się atrakcyjną rentownością przewyższającą zarówno bieżącą inflację, jak również stawki depozytowe w sektorze bankowym. Jeśli chodzi natomiast o fundusze obligacji długoterminowych, to jest to moim zdaniem moment, w którym te strategie nabierają wartości. Przejściowe spadki cen, czyli wzrost rentowności, to okazje, by spokojnie zajmować pozycje długoterminowe – mówi Dariusz Kędziora.
W takim otoczeniu wyraźna poprawa sentymentu na świecie, spadek niepewności, w tym związanej z wojną w Ukrainie oraz zmiany retoryki RPP na mniej jastrzębią mogłyby przynieść spadek rentowności i dać dodatkowy zarobek posiadaczom obligacji.
- Rynek obecnie spodziewa się pierwszych cięć stóp procentowych w drugiej połowie roku, a łącznie w tym roku obniżki stóp procentowych o niemal 100 pkt baz. W takim scenariuszu rentowność obligacji, zwłaszcza tych o średnim i dłuższym okresie do wykupu, mogłyby spaść. Przełożyłoby się to na zyski rzędu 5-10 proc. – mówi Izabela Sajdak.