Grupa Arche ma sieć 21 funkcjonujących hoteli i około 20 w planach, z czego 11 w trakcie budowy lub przygotowania do jej rozpoczęcia. Większość z nich to zabytki. Zanim zaczną pełnić funkcje komercyjne, wymagają renowacji. Niektóre — jak np. Młyn Szancera w Tarnowie — są ruiną, z której zachowały się praktycznie tylko ściany.
Według Piotra Grochowskiego, członka rady nadzorczej Arche, szacuje się, że rewitalizacje generują przeciętnie dwa razy wyższe koszty niż projekty na niezagospodarowanych działkach. Bardzo często zdarzają się nieprzewidziane sytuacje, co wymusza zmianę harmonogramu prac, dodatkowe koszty i czasochłonne uzgodnienia z konserwatorami zabytków.
— Zdarza się to bardzo często, nam jednak udaje się realizować projekty rentowne. Przykładem może być Cukrownia Żnin, obecnie najbardziej dochodowy obiekt w portfelu grupy Arche. Zachowaliśmy charakter obiektu, wykorzystując maksymalnie zastaną tkankę, a nakłady inwestycyjne były porównywalne z realizacją nowego obiektu hotelowego, a nawet niższe o 12 proc. — mówi Piotr Grochowski.
Na znaczące obniżenie kosztów składały się m.in. niższa cena zakupu gruntu, dobry stan budynków, ograniczenie ingerencji w strukturę obiektu czy ekonomiczne podejście do wykończenia wnętrz. Firma stara się maksymalnie wykorzystać materiały z odzysku, autentyczne elementy historyczne, stawiając na prostotę i niewprowadzanie nadmiernych dekoracji.
Rachunek zysków
— Istotne było też finansowanie głównie z pieniędzy własnych i sprzedaży lokali w Systemie Arche, co przy wysokim koszcie kredytu poprawiło rentowność inwestycji — mówi Piotr Grochowski.
Parametrem zysku dla realizacji Cukrowni Żnin jest jej rentowność dla inwestorów kupujących pokoje w Systemie Arche. W 2024 r. stopa zwrotu liczona od średniej ceny zakupu netto wyposażonego i wykończonego lokalu sięgnęła rekordowego poziomu 17,31 proc.
System Arche polega na połączeniu minimalnego rocznego wynagrodzenia dla inwestorów na poziomie 5 proc. ceny zakupu pokoju i partycypacji w nadwyżce zysku obiektu. W praktyce oznacza to, że jeśli w danym roku hotel wypracuje mniejszy zysk niż 5 proc. wszystkich sprzedanych pokoi, co zdarza się na początku jego działalności, firma musi dokładać inwestorom ze swoich pieniędzy. Jeżeli zysk jest większy, inwestor otrzymuje odpowiednio więcej. Arche rozlicza się z inwestorami co miesiąc z rzeczywistych zysków hotelu generowanych ze wszystkich pracujących w hotelu powierzchni (pokoje hotelowe, gastronomia, sale konferencyjne, kręgielnie, spa i inne). Średnio w 2024 r. było to około 9 proc.
— Nie chcemy zarabiać na jak najdroższej sprzedaży nieruchomości inwestorom, lecz na działalności hotelowej. Nasi inwestorzy kupują lokale w cenach konkurencyjnych rynkowo i potem dzielimy się osiąganym przez cały hotel zyskiem. Dlatego w dwa tygodnie sprzedaliśmy off market cały hotel w Krakowie — tłumaczy Piotr Grochowski.
W 2024 r. inwestorzy w Systemie Arche otrzymali z tego tytułu łącznie ponad 56 mln zł.
Skonsolidowane przychody całej grupy Arche w 2024 r. to prawie 744 mln zł, a zysk netto przekroczył 96 mln zł. Pieniądze pochodzą zarówno ze sprzedaży pokoi w Systemie Arche, jak też z działalności hotelowej.
Zabytek za złotówkę
Kluczową rolę w rachunku ekonomicznym każdego dewelopera odgrywa cena gruntu. Ostatnio w mediach pojawiła się informacja, że gmina chce sprzedać Arche za złotówkę stary dworzec kolejowy w Aleksandrowie Kujawskim. Gmina przestanie więc wydawać
spore kwoty na zabezpieczenie obiektu przed popadnięciem w ruinę, a Arche ma szanse na tani zakup nieruchomości.
Według Piotra Grochowskiego to, co jest korzyścią dla inwestorów, opłaca się również samorządom i to nie tylko w postaci zdjęcia z nich kosztów utrzymania historycznych budowli.
— W takich miejscowościach jak Żnin, Łochów, Janów Podlaski, Mielno, Nałęczów czy Dolne Miasto w Gdańsku inwestycje Arche wpłynęły na stworzenie miejsc pracy, wzrost cen nieruchomości, wpływy podatkowe, ograniczenie migracji oraz wzmożony rozwój lokalnych przedsiębiorców — mówi Piotr Grochowski.
Łukasz Kwiatkowski, burmistrz Żnina, ocenia, że Cukrownia Żnin stała się — zaraz po Muzeum Archeologicznym w Biskupinie — lokomotywą lokalnej turystyki. Zlokalizowana w centrum miasta przestała działać 20 lat wcześniej i do 2015 r. popadała w ruinę.
— Wiele osób nie wierzyło, iż taki obiekt w piętnastotysięcznym miasteczku w województwie kujawsko-pomorskim jest w stanie przyciągnąć turystów z całego kraju. Dziś zatrudniająca 250 osób Cukrownia Żnin wspiera samorząd i lokalne stowarzyszenia w organizacji różnych inicjatyw kulturalnych i sportowych, do których dostęp mają mieszkańcy naszego miasta — mówi Łukasz Kwiatkowski.