
Czy Baltic Pipe jest dziś bezpieczny?
Baltic Pipe ma dziś taki sam poziom bezpieczeństwa jak np. infrastruktura morska w Norwegii, czyli w kraju z najdłuższą w Europie historią eksploatacji podwodnych sieci przesyłowych. Nie wyważaliśmy więc otwartych drzwi. Wykorzystujemy po prostu know-how i rozwiązania już sprawdzone.
Jak wygląda ochrona Baltic Pipe?
To nie jest pytanie, na które powinienem odpowiadać. Z oczywistych względów.
Baltic Pipe leży na dnie czy jest zakopany?
Gazociąg podmorski na większości trasy leży na dnie morza. W miejscach płytszych oraz określonych wymaganiami jest zakopany.
W jaki sposób Baltic Pipe krzyżuje się z innymi gazociągami?
Wszystkie skrzyżowania Baltic Pipe z położoną wcześniej na dnie morza infrastrukturą, jak np. kablami telekomunikacyjnymi czy innymi gazociągami, wymagały wcześniejszych uzgodnień z ich właścicielami. Wykonaliśmy ponad dwadzieścia różnych skrzyżowań, a sposób wykonania każdego został określony w projekcie budowlanym. Od strony technicznej skrzyżowania zwykle wyglądają tak, że układa się przed krzyżowaną infrastrukturą skały, tworzące coś w rodzaju estakady, a na samych gazociągach dodatkowo betonowe materace, chroniące je przed uszkodzeniem. Na takiej estakadzie układany jest nowy gazociąg.
Czy wybuch lub rozszczelnienie podmorskiego gazociągu to awaria trudna do naprawienia?
Każdy gazociąg da się naprawić lub wymienić dany odcinek i dokonać ponownego połączenia. Nasze służby eksploatacyjne mają umiejętności i profesjonalny sprzęt do bieżących napraw infrastruktury lądowej. Na morzu wygląda to trochę inaczej. Utrzymanie służb interwencyjnych jest bardzo kosztowne, dlatego operatorzy infrastruktury powołali międzynarodową organizację Pipeline Repair and Subsea Intervention. Gaz-System jest członkiem tej organizacji i dzięki temu jesteśmy przygotowani do przeprowadzenia naprawy i odtworzenia przesyłu w możliwie najkrótszym czasie. Ta organizacja to rodzaj morskiego pogotowia gazowego, którego zadaniem jest szybkie reagowanie i naprawa m.in. rozszczelnień gazociągów.
Co dziś uznaje pan za najtrudniejszy moment z okresu budowy Baltic Pipe?
Przez ostatnich sześć lat trudności nie brakowało. Najtrudniejszym momentem był ten, którego nie dało się przewidzieć, czyli anulowanie w Danii, w 2021 r., decyzji środowiskowej dla części odcinków Baltic Pipe. Kryzys został ostatecznie przezwyciężony i wpłynął jedynie na dwumiesięczne opóźnienie prac budowlanych po stronie duńskiej. W efekcie przepustowość gazociągu jest obniżona do końca listopada 2022 r.
Jednocześnie praktycznie przez cały okres budowy Baltic Pipe w przestrzeni publicznej pojawiały się głosy wątpiące w powodzenie przedsięwzięcia. Część z nich zapewne wynikała z troski o możliwość dotrzymania terminu, natomiast sporo nosiło znamiona celowego działania. Tymczasem przy wielkich inwestycjach, które realizują interes Polski i trwają latami, ważne jest zaufanie. Gaz-System to zaufanie miał, za co jestem niezmiernie wdzięczny nadzorującemu tę inwestycję ministrowi Piotrowi Naimskiemu. Dzięki niemu mogliśmy działać, rozwiązując problemy inwestycyjne na bieżąco, a eskalować tylko te, które wykraczały poza nasze możliwości. Bez zaufania ze strony nadzoru właścicielskiego Baltic Pipe nie zostałby zrealizowany w zakładanym harmonogramie.
Co jest jeszcze do zrobienia przy Baltic Pipe?
Po anulowaniu decyzji środowiskowej w 2021 r. Duńczycy byli zmuszeni wstrzymać prace budowlane na wybranych odcinkach Baltic Pipe. Teraz muszą te prace doprowadzić do końca.
Tyle kosztowała budowa Baltic Pipe. Kosztami Gaz-System dzieli się mniej więcej po połowie z duńskim Energinetem. Gazociąg jest już eksploatowany, ale kontrakt nie został jeszcze rozliczony.
Tyle sztang, czyli 12-metrowych odcinków rur pokrytych powłoką betonową, opuszczono na dno Bałtyku, by powstał Baltic Pipe.
Tyle statków brało udział w układaniu rur. Trzy kładły je bezpośrednio, reszta to tzw. statki wsparcia.
Tyle osób brało udział w układaniu rurociągu na dnie morza. Statek, na którym pracowali, to niemal miasteczko wyposażone w kino, miejsca do uprawnia sportu czy wsparcie medyczne. Ze względu na covid rotacja pracowników była ograniczona.
Jak koszt budowy Baltic Pipe wpłynie na opłatę za dystrybucję gazu?
Opłata za przesył gazu przed kryzysem stanowiła od 7 do 10 proc. wartości rachunku. Po zwyżce cen gazu w tym roku ten udział będzie nieco niższy. Jeśli chodzi o samą opłatę przesyłową, to wzrosła średnio o około 20 proc. Ten wzrost, oprócz kosztów budowy gazociągu Baltic Pipe, uwzględnia również koszty eksploatacji wszystkich inwestycji Gaz-Systemu oddanych do użytku w ostatnim czasie. To dzięki tym inwestycjom możemy być pewni, że gaz — mimo inwazji Rosji na Ukrainę i odcięcia dostaw gazu do odbiorców w Europie — w Polsce będzie.
Co pan wie o wybuchach na gazociągach Nord Stream?
Wiem, że prowadzone jest międzynarodowe śledztwo i podobnie jak wiele innych osób czekam na wyjaśnienie przyczyn i znalezienie sprawców.
Jakie są konsekwencje tych wybuchów dla europejskiego rynku gazu?
Już od jakiegoś czasu przepływ gazu tą infrastrukturą nie był duży. Nord Stream 2 w ogóle nie przesyłał gazu, a na Nord Stream 1 przepływy były realizowane na niskim poziomie. Europa zobaczyła to, co my wiedzieliśmy od dekad. Handel gazem z Rosją to przede wszystkim polityka i wyrachowana rozgrywka, która jest kolejną odsłoną toczącej się wojny.
Jaki jest dziś status gazociągu jamalskiego?
Od 27 kwietnia 2022 r. gaz z Rosji do Polski tym gazociągiem nie płynie, a system przesyłowy, którym zarządzamy, bardzo dobrze sobie z tą sytuacją poradził. Dowodem jest fakt, że odbiorcy gazu nie odczuli przerwania dostaw. Gdyby doszło do tego rok, dwa lata lub pięć lat wcześniej, byłaby to katastrofa dla gospodarki.
Decyzją prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Gaz-System uzyskał pod koniec sierpnia szerokie uprawnienia dotyczące gazociągu jamalskiego. Mamy wpływ na kształtowanie taryfy, eksploatację, a także na plany inwestycyjne. Innymi słowy, możemy teraz przeprowadzać inwestycje integrujące tę infrastrukturę z krajowym systemem przesyłowym. Wzmacniamy więc efektywność zarządzanej przez nas sieci bez konieczności przeprowadzania nowych, kosztownych i czasochłonnych inwestycji. Pierwsze działania przygotowawcze związane z integracją Jamału z siecią krajową już trwają.
Jakie są prognozy Gaz-Systemu dotyczące popytu na gaz?
Dwa lata temu ogłosiliśmy prognozę zapotrzebowania na usługę przesyłową, opartą na ówczesnej prognozie rozwoju rynku. Wtedy mówiliśmy, że w 2035 r. zużycie gazu w Polsce może wynieść nawet do 35 mld m sześc. rocznie. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. W 2020 r. wybuchła pandemia, potem kryzys cenowy związany z działaniami Gazpromu i brakiem zatłoczenia magazynów gazu na zimę, a w 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę. Wszystkie te czynniki wpłynęły na rynkową cenę gazu, a tym samym na jego zużycie. W efekcie obecnie zamiast wzrostu zużycia mamy spory spadek. Szacujemy go na 17-20 proc. względem 2021 r.
Ten trend widać w całej Europie. Niemcy i Holandia w pośpiechu inwestują w projekty dywersyfikujące dostawę gazu, gdyż w ostatnich dekadach w coraz większym stopniu uzależniały się od rosyjskiego surowca i równolegle wygaszały własną produkcję. Za kilka lat sytuacja na rynku gazu prawdopodobnie się ustabilizuje. Jeśli chodzi o polski system przesyłowy, to dzięki przeprowadzonym inwestycjom jest przygotowany na transport zarówno 20, jak i 35 mld m sześc. gazu.
Jak się sprawdza GIPL, czyli interkonektor polsko-litewski?
Działa dobrze, a w zależności od zapotrzebowania gaz płynie w nim w obie strony. Ostatnio PGNiG zarezerwował dodatkową przepustowość na litewskim terminalu LNG w Kłajpedzie. To oznacza, że GIPL jest przykładem udanej inwestycji dywersyfikującej dostawę gazu do Polski.
A interkonektor polsko-słowacki?
Przepustowość tego gazociągu udostępniono rynkowi w tym roku. Na razie nie obserwujemy przepływów między Polską a Słowacją. Pojawiły się zapowiedzi dotyczące powrotu do pomysłu Stork II, czyli dodatkowego interkonektora między Polską a Czechami. Mamy dziś jedno dobrze działające połączenie gazowe na granicy polsko-czeskiej. Jesteśmy otwarci na nowe projekty i zauważamy, że w sferze politycznej atmosfera jest sprzyjająca. Na poziomie operatorów trwają rozmowy i analizy dotyczące współpracy, ale nie zapadły żadne decyzje.
Jak idzie budowa FSRU, czyli pływającego terminala w Gdańsku?
Zgodnie z harmonogramem. To wbrew pozorom bardzo duże przedsięwzięcie, o skali porównywalnej z Baltic Pipe. Zakłada bowiem budowę trzech gazociągów na lądzie, w tym jednego w terenie uprzemysłowionym i zurbanizowanym, budowę falochronu wyspowego, za co odpowiada Urząd Morski w Gdyni, a także montaż instalacji hydrotechnicznych oraz postawienie w porcie statku z systemem regazyfikacji.
Obecnie jesteśmy na etapie projektowania gazociągów i uzyskiwania pozwoleń administracyjnych. Jeśli chodzi o statek, to rozważamy różne modele biznesowe: budowę własnej jednostki lub czarter. Współpracujemy z Polskim Funduszem Rozwoju. Badamy wpływ każdego scenariusza na taryfę końcową, aby stawki za regazyfikację w przyszłości były akceptowalne dla użytkowników terminala. Ostateczna decyzja o wyborze modelu jeszcze nie zapadła.
Po fuzji z PKN Orlen PGNiG będzie szukał nabywcy na Gas Storage Poland, operatora magazynów gazu. Mówi się, że nabywcą może być Gaz-System lub Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. To prawda?
Każda koncepcja, która sprawi, że na rynku pojawi się państwowy operator systemu magazynowania, odpowiedzialny za przeprowadzenie nowych inwestycji w rozbudowę powierzchni magazynowych gazu, jest dobra. Gaz-System może pełnić rolę takiego operatora, bo ma fachową kadrę i doświadczenie.