Baltonie przybywa klientów

MZAT
opublikowano: 2013-09-02 11:45

Pasażerów na lotniskach jest mniej, ale klientów w sklepach przybywa – Baltona zwiększa przychody i zmniejsza straty.

Jest życie poza Warszawą. Baltona, która prowadzi sklepy i punkty gastronomiczne w sześciu regionalnych polskich portach lotniczych i ma ok. 40-procentowy udział w rynku handlu wolnocłowego, zanotowała w pierwszym półroczu 2013 r. 97,9 mln zł przychodów, choć rok po piłkarskim EURO tłumów na lotniskach nie było.
- Pasażerów na polskich lotniskach jest w tym roku o ponad 4 proc. mniej niż w ubiegłym, ale udało nam się zwiększyć przychody o 20 proc. – i to mimo tego, że nie ma nas na warszawskim lotnisku Chopina (które jeszcze w 2011 r. przynosiło nam jedną trzecią przychodów), a Modlin, gdzie mamy wyłączność na gastronomię, nie działa. Sprzedaż LFL (na tej samej powierzchni, co rok wcześniej) wzrosła o ponad jedną trzecią – pasażerów jest mniej, ale częściej zaglądają do naszych sklepów, w których rozszerzyliśmy asortyment – mówi Andrzej Uryga, prezes Baltony.
Mimo wzrostu przychodów, spółka nadal jest na minusie. Na poziomie netto straciła 3,5 mln zł, a na poziomie EBITDA – 261 tys. zł (wobec 2,24 mln zł rok wcześniej). Zarząd tłumaczy to przede wszystkim wpływem zdarzeń jednorazowych, jak zamknięcie Modlina. Podwarszawski port lotniczy przyjmuje samoloty od początku lipca, ale nie wrócili na niego tani przewoźnicy: Ryanair i WizzAir.
- W pierwszym półroczu zanotowaliśmy jeszcze stratę operacyjną, ale była ona wyraźnie mniejsza niż rok wcześniej. W kolejnych kwartałach powinniśmy już być na plusie, zwłaszcza że trzeci kwartał to szczyt sezonu i jest zawsze najlepszy pod względem wyników – mówi Andrzej Uryga.
Spółka, której głównym akcjonariuszem jest dubajska grupa Flemingo International, poza Polską ma sklepy na lotniskach we Francji (Montpellier) i na Ukrainie (Lwów), a także w pobliżu portu w rumuńskiej Konstancy. Ma uruchamiać kolejne.
 - Jesteśmy bardzo zadowoleni ze wzrostów w sklepach zagranicznych. W tym roku przenieśliśmy się do większej placówki na lotnisku w Montpellier i zastąpiliśmy tymczasowy sklep pełnowymiarowym w Lwowie. Jeszcze dwa lata temu niemal całość przychodów Baltony pochodziła z rynku polskiego, a obecnie sklepy zagraniczne przynoszą prawie 10 proc. Planujemy kolejne otwarcia sklepów poza Polską – mówi Andrzej Uryga.
 

Andrzej Uryga, szef Baltony (Fot: Marek Wiśniewski,
Andrzej Uryga, szef Baltony (Fot: Marek Wiśniewski, "Puls Biznesu")
None
None