Pokolenie Z kieruje się zupełnie innymi wartościami i oczekiwaniami. Młodsi klienci zredefiniują usługi bankowe. Stawiają na cyfrowe rozwiązania, inwestycje w innowacyjne technologie, kryptowaluty oraz podejście zgodne z ideą zrównoważonego rozwoju. To pokolenie urodzone ze smartfonem w ręku i z wiecznie działającym wi-fi w tle. W dodatku – wymagające. Zainteresowane inwestycjami w aktywa cyfrowe, jak kryptowaluty, czy spółki i projekty technologiczne. Innowacje to tylko jedna strona medalu. Pokolenie Z jest coraz bardziej świadome wyzwań ekologicznych i społecznych, oczekuje od instytucji finansowych transparentności i zaangażowania. Nie chodzi tu tylko o klimat.
Zapytaliśmy więc młodych przedsiębiorców, jak zdobyć i utrzymać ich zaufanie. Łatwo nie będzie.
Pamiętliwe zetki
– Bezpieczeństwo, transparentność i zaufanie. To moje główne zasady w kontaktach z instytucjami finansowymi. Ale nie tylko. Dotyczy to też instytucji państwowych – mówi Marcin. Przedstawia się jako młody przedsiębiorca z branży executive search. Ma 25 lat i ponad pięcioletnie doświadczenie w inwestowaniu w kryptowaluty i na giełdzie. Zawsze spora część portfela idzie w bezpieczniejsze aktywa, jak obligacje, a spora część leży na koncie oszczędnościowym. Nie w polskim banku. Doskonale wiecie jakim.
– Jeśli myślicie, że my, pokolenie Z, nic nie wiemy o upadku Lehman Brothers, to się grubo mylicie. Tego możemy nie pamiętać, ale doczytaliśmy. Problemy z kredytami we frankach mogliśmy już śledzić na własne oczy. Potrafimy też liczyć. Najlepszy przykład to bezpieczny kredyt na mieszkanie 2 proc., gdy RRSO wynosi 4,25. Jeśli już powstaje produkt dla młodych ludzi, to musi być rzeczywiście korzystny dla wszystkich. Przede wszystkim dla nas, nie tylko dla banków i deweloperów. Dlatego ja na razie będę korzystać z zasobów mieszkaniowych mojej rodziny. Nie kupię mieszkania przy tych cenach kredytu. Poczekam, aż spadną stopy. I marże. Jeśli nie spadną, kupię wymarzone mieszkanie lub dom za gotówkę, no, może wesprę się małym kredytem, ale na swoich zasadach. Dziwicie się więc, dlaczego mamy ograniczone zaufanie do instytucji i państwa? – pyta Marcin.
25-letni Jacek jest przedsiębiorcą z branży cateringowej. Zarabia nieźle, miał propozycję, by skorzystać z usług bankowości prywatnej. Ale nie chce się wiązać z jednym bankiem. Ma kilka kont i aplikacji w telefonie. Gotówkę trzyma jednak głównie na koncie oszczędnościowym w zagranicznej instytucji. Zresztą – wiecie jakiej. Tam też inwestuje w kryptowaluty.
– Zacznijmy od aplikacji bankowych. Nie podróżuję do pracy z komputerem. Wystarczy mi telefon. Wszystko musi być więc proste i przejrzyste. Jeśli czegoś nie rozumiem od razu, to znaczy, że aplikacja jest źle zrobiona. Nie cierpię być bombardowany w aplikacji ofertami. Sam wiem, jak kupić bilet komunikacji miejskiej przez bank. Jeśli czegoś w świecie finansów nie rozumiem, to najpierw zapytam przyjaciół, dopiero później doradcy – mówi.
– Łapię się na tym, że nie ufam doradcy bankowemu w 100 proc., jeśli chodzi o decyzje związane z moimi pieniędzmi. Zawsze sam sprawdzam, czy to mi się opłaci. Ale… uważam, że takie usługi jak samochodowy assistance, ślusarz czy hydraulik na szybko to jest zachęta dla naszego pokolenia. Większość z nas tego nie ogarnia – dodaje Marcin.
Uczciwy procent
Zetki podkreślają, że nawet dziś, gdy stopy procentowe są relatywnie wysokie i powinny zachęcać do oszczędzania, na polskim rynku trudno znaleźć dobrą ofertę na lokaty. Nie chcą się wiązać i określać terminu depozytu. Chcą mieć stale gotówkę pod ręką gotową do inwestycji, jeśli będzie taka okazja. Dlatego szukają najlepszego możliwego oprocentowania na kontach oszczędnościowych. I je znajdują.
– Korzystam z usług pewnego zagranicznego banku, bo tu wszystko jest proste. Zaczęło się od wymiany walut po korzystnym kursie. Nie mam ochoty płacić zbyt dużo. Później przyszedł czas na kryptowaluty. Dużą część oszczędności też tam trzymam, bo codziennie widzę, ile na tym zarabiam. Raportowanie mają bardzo dobre – mówi Jacek.
– Cena za obracanie moimi pieniędzmi na koncie oszczędnościowym powinna być dziś uczciwa. I to jest zachęta, by korzystać z bankowości prywatnej – dodaje Marcin.
Na nasze pytanie, czy nie boją się trzymać pieniędzy za granicą, odpowiadają zgodnie: dlaczego? Przecież instytucja, o której mówimy, ma nie tylko litewskie, ale i brytyjskie gwarancje. Nie trzymamy też tam wszystkich pieniędzy.
Dywersyfikacja, młody!
Choć nasze zetki swoją inwestycyjną przygodę zaczynały od kryptowalut, to z biegiem czasu poszerzają swoje portfele. Dbają też o to, by nie trzymać wszystkich pieniędzy w jednym banku.
– Nie uważam, że kryptowaluty się skończyły. Przeciwnie. Dziś patrzy na nie łaskawym okiem coraz więcej państw i instytucji finansowych. To oznacza, że na ten rynek będą wchodzić coraz mocniejsi gracze. Popyt na kryptowaluty będzie. Oczywiście będą też tąpnięcia i mocne korekty. Ale to już wiele razy przeżywaliśmy – mówi Marcin. Dodaje, że coraz chętniej inwestuje w spółki technologiczne i fintechy. Korzysta z funduszy inwestycyjnych.
Zapytaliśmy więc, dlaczego ufa funduszom, jednocześnie stosując zasadę ograniczonego zaufania do instytucji finansowych.
– Historię funduszy można prześledzić. Podobnie jak dokonania zarządzających – odpowiada Marcin.
– Nie ufamy korporacjom. Ale cenimy sobie analizy specjalistów, analityków i głównych ekonomistów bankowych, szczególnie tych, którzy pracują na własne nazwisko – dodaje Jacek.
Być jak Warren
35-letni Krzysztof śmieje się, że jest jak Warren Buffett: – Inwestuję tylko w to, co rozumiem. A rozumie rynek nieruchomości, więc skupia się na nim.
Jego portfel, jak mówi, jest wart grube miliony. Zarządza nim z zaufanymi ludźmi. Ma też kilka spółek związanych z jego wyuczonym zawodem.
– Mam przychody z wielu źródeł. Wraz z zespołem na samych nieruchomościach jesteśmy w stanie uzyskać stopę zwrotu około 10 proc. rocznie. Prawie wszystko reinwestuję. To nie tylko udane transakcje zakupu i sprzedaży. To także remonty, praca nad wzrostem wartości nieruchomości i wynajem. Nie, nie jestem flipperem. Potrafię trzymać nieruchomości latami. Nie spieszy mi się – mówi Krzysztof.
Mówi, że rachunki bankowe służą mu tylko po to, by robić przelewy. – Skoro regularnie uzyskuję taką stopę zwrotu, to po co mi doradca? – pyta. I dodaje: – Mam zespół prawników. Chociaż… denerwują mnie pytania – skąd pan ma tę gotówkę. Taki doradca, który byłby na telefon i szybko wyjaśnił mi zmieniające się przepisy w sprawie przepływów gotówki, mógłby się przydać.
– A ja cenię sobie usługi bankowości prywatnej – mówi Jakub, nieco starszy przedsiębiorca z branży reklamowej. – Zawsze dobrze zarabiałem. Moje grubsze sprawy w banku załatwiam dyskretnie, w osobnym pomieszczeniu, przy kawie. Korzystam z usług kilku banków. Owszem, muszę dbać o odpowiedni obrót na wielu kontach, ale to się przydaje. Gdy kupowałem nieruchomości, zawsze mogłem porównać oferty kilku banków, w których wypracowałem sobie dobrą historię. Mój doradca wielokrotnie mnie pozytywnie zaskoczył. Potrafi stanąć po stronie klienta i rozwiązać skutecznie jego problem. I to w sprawach, o których myślałem, że są nie do rozwiązania.
Katarzyna Tomaszewska, dyrektorka Departamentu Bankowości Prywatnej w Banku Pekao S.A.
Młodsze pokolenia oczekują od nas prostych i intuicyjnych rozwiązań, które są zawsze pod ręką. Cenią wygodę i niezależność. Większość młodych inwestorów uważa, że nie da się uzyskać ponadprzeciętnych zwrotów bez alternatywnych klas aktywów. Rośnie też zainteresowanie inwestycjami opartymi na technologii blockchain. Młodsze pokolenia są też bardzo świadome kwestii społecznych i środowiskowych. Stawiają na zrównoważone i etyczne fundusze, a działania z obszaru CSR są dla nich istotne. Nie kierują się jedynie najbardziej konkurencyjną ofertą, biorą pod uwagę, czy ich wartości są tożsame z wartościami banku.
Młodzi klienci oczekują pełnej dostępności usług online i rozwiązań, które pozwalają im na monitorowanie i zarządzanie majątkiem w dowolnym momencie i z dowolnego miejsca. Żeby sprostać tym wymaganiom, musimy stale rozwijać się razem z nimi, poznawać ich styl życia i być elastyczni. Dlatego tak duże znaczenie ma dla nas monitorowanie trendów, badania i indywidualne rozmowy. Dziś nie wystarczy już oferta gamy podstawowych produktów. Banki muszą znać potrzeby młodych ludzi i na nie reagować.
Pokolenie Z jest pierwszym, które dorastało ze smartfonami, mediami społecznościowymi i natychmiastowym dostępem do informacji. Można powiedzieć, że wychowało się w „kulturze instant”. Jeszcze mocniej niż milenialsi stawiają na wygodę i samodzielność. Młodzi chcą mieć komplet narzędzi w jednym miejscu, dzięki czemu będą mogli sami i od ręki załatwić większość spraw, np. poprzez aplikację mobilną. Nie oznacza to jednak, że rola opiekuna przestaje mieć znaczenie. Na pewno ulega ona zmianie, coraz bardziej liczy się indywidualne podejście, personalizacja usług i świadomość potrzeb konkretnego klienta. Używanie nowych technologii, takich jak AI, może być oczywiście bardzo pomocne, ale mimo wszystko nie zastąpi ono relacji międzyludzkich, które w bankowości prywatnej mają szczególne znaczenie.
