Bill Gates odwołuje katastrofę klimatyczną, ochrona zdrowia stoi nad przepaścią, a chińskie auta rozpychają się na polskich drogach. PB BILANS

Ignacy MorawskiIgnacy MorawskiMarek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-11-07 14:07

Podatek klimatyczny od budownictwa i transportu wejdzie z rocznym opóźnieniem, zdecydowali ministrowie środowiska Unii Europejskiej. Zmiany klimatu jednak nas nie zabiją, uznał Bill Gates. Polski system ochrony zdrowia potrzebuje jeszcze więcej pieniędzy, zakłada ministra zdrowia, a chińskie samochody to niezły wybór, stwierdza coraz więcej polskich kierowców. Zapraszamy na nowy odcinek PB Bilans.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Bill Gates, jeszcze niedawno jeden z najbardziej rozpoznawalnych orędowników walki ze zmianami klimatu, który wydał miliony dolarów, by im przeciwdziałać i napisał bestsellerową książkę o ratowaniu planety przed katastrofą, teraz mówi wprost: katastrofy nie będzie. Na swoim blogu „Gates notes” miliarder stwierdził, że przez katastroficzne prognozy sprawiają, iż ludzie za bardzo skupiają na krótkoterminowych celach emisji, co odwraca ich uwagę od szukania innych rozwiązań, które powinny poprawiać jakość życia w ocieplającym się świecie. Powinniśmy przeorientować myślenie z prób zatrzymywania zmian klimatu na znalezienie metody dostosowania się do nich. Ważniejsza jest walka o dobrą jakość życia niż zatrzymanie globalnego wzrostu temperatur, stwierdza Bill Gates.

ETS-2 będzie opóźniony

Wypowiedź Gatesa nie jest przypadkowa – napisał tę notatkę tuż przed globalnym szczytem klimatycznym w Brazylii. Bo, jak twierdzi, gospodarz szczytu, czyli brazylijski rząd stawia wysoko na liście priorytetów właśnie adaptację do zmian klimatu, a nie przeciwdziałanie im. Coraz więcej wskazuje na to, że takie właśnie podejście zaczyna przebijać się również w Unii Europejskiej. Choć cel redukcji emisji CO2 do 2050 roku się nie zmienia, to jednak na tej drodze jest coraz więcej zakrętów. Ostatni przykład to przesunięcie o rok wprowadzenia systemu ETS-2, czyli objęcia limitami emisji budownictwa i transportu. Jego wejście w życie doprowadziłoby do wzrostu kosztów ogrzewania, czyli cen paliw. Ministrowie środowiska Unii Europejskiej zdecydowali, że system ETS-2 zacznie działać od 2028 roku, Polska walczy o odroczenie aż o trzy lata.

Prezes NBP Adam Glapiński już ostrzega, że wprowadzenie ETS-2 podniosłoby inflację o 2 punkty procentowe – z politycznego punktu widzenia to samobójstwo dla każdego rządu. Kryzys energetyczny z 2021 i 2022 roku fundamentalnie przeorał sposób patrzenia na politykę klimatyczną. Ludzie nie akceptują wyższych cen energii, nawet gdy są spowodowane czynnikami całkowicie od nas niezależnymi. Wygląda na to, że politycy wyciągnęli z tego lekcję.

Za mało pieniędzy na ochronę zdrowia

Polski system ochrony zdrowia stoi nad przepaścią. Dotacja z budżetu, która w tym roku miała wynieść 18,3 miliarda złotych, już przekroczyła 34 miliardy. Przyszłoroczna dotacja ma wynosić 26 mld zł, ale już w momencie wpisywania jej do projektu ustawy budżetowej było jasne, że jest zbyt niska: Ministerstwo Zdrowia szacuje, że dodatkowo będzie potrzeba 23 miliardów. Zatem Łącznie NFZ potrzebowałby prawie 50 mld zł dotacji, a według niektórych ekspertów, jak Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich, nawet 56-57 mld zł.

Resort zdrowia szuka ratunku w kontrowersyjnych pomysłach. Przykłady to zamrożenie wynagrodzeń w ochronie zdrowia na dwa lata, górny limit płac dla lekarzy, zakaz łączenia pracy w sektorze prywatnym i publicznym, likwidacja porodówek w małych szpitalach powiatowych. Ale problem jest fundamentalny – koszty w ochronie zdrowia muszą rosnąć szybciej niż ceny w gospodarce. Popyt na usługi zdrowotne rośnie, bo się starzejemy, a lekarzy nie przybywa. Pole do zwiększania wydajności w ochronie zdrowia jest ograniczone: lekarz nie może przyjąć więcej pacjentów w ciągu dnia ani łatwo zwiększyć skuteczności operacji. Jedyne wyjście to rozmawiać o składce zdrowotnej, być może poszerzyć bazę składkową tak, jak proponuje Lewica – żeby nie tylko osoby fizyczne, ale też firmy płacące CIT płaciły składki. Ale premier Donald Tusk już powiedział: żadnej podwyżki składki zdrowotnej.

Coraz więcej samochodów z Chin w Polsce

Chińskie samochody coraz bardziej rozpychają się na polskich drogach. Dane Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wskazują, że w ciągu 10 miesięcy tego roku doszło do spektakularnego wzrostu liczby rejestracji chińskich samochodów. Na przykład w przypadku aut marki MG liczba rejestracji zwiększyła się o 150 proc. w porównaniu do ubiegłego roku, a udział w rynku wzrósł z 2,8 proc. do prawie 5 proc. MG wyprzedza już Renault i Audi. Z kolei chińska Omoda poszła w górę w zestawieniu aż o 18 pozycji wchodząc do pierwszej dwudziestki i wyprzedzając BMW. Zasada „cena czyni cuda" działa bezlitośnie – chińskie samochody są po prostu dużo tańsze w swoich segmentach, a stosunek jakości do ceny jest dobry. Pytanie brzmi: czy powinniśmy chronić europejski przemysł motoryzacyjny przed chińską konkurencją? Kanclerz Niemiec Friedrich Merz powiedział niedawno, że ochrona niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego jest niezbędna dla prosperity. Ale jeżeli niemiecki przemysł motoryzacyjny będzie miał problemy, problemy będą mieli też jego kooperanci w Polsce, a w konsekwencji ich pracownicy i rodziny.

W najnowszym odcinku rozmawiamy również o:

- obniżce stóp procentowych przez RPP i prognozach kolejnych cięć;

- najnowszych projekcjach NBP, które pokazują polską gospodarkę w stanie „bliskim idealnemu": wysoki wzrost PKB i niska inflacja;

- prezydenckiej propozycji minimalnego poziomu waloryzacji emerytur, która rozbija zasady systemu emerytalnego;

- dysonansie między pesymizmem konsumentów na świecie i optymizmem rynków finansowych.