Słynąca z pączków i integrowania środowiska firm rodzinnych warszawska cukiernia A.Blikle zapowiada wiele zmian. Nową formułę lokali, inwestora i pomysł na franczyzę.
Na razie z szefowania spółką zrezygnował Łukasz Blikle i został szefem rady nadzorczej. Fotel prezesa objął niezwiązany z rodziną właścicieli Mark Forkun, który chwali się, że ma 22-letnie doświadczenie w biznesie.
— Przez półtora roku przeprowadziliśmy wiele reform. Spłaszczyliśmy strukturę organizacyjną, wymieniliśmy wszystkich menedżerów i ograniczyliśmy zatrudnienie wśród kierownictwa. Przygotowaliśmy projekt dynamicznego rozwoju i modernizacji placówek. Tym zajmie się nowy prezes — mówi Łukasz Blikle.
Szczegółów nowego formatu cukierni nie chce na razie ujawniać. Pierwszy lokal nowego typu ma powstać w tym roku, a w 2013 r. — cztery.
Do tego będzie potrzebny inwestor finansowy. Dzisiaj spółka wychodzi na zero przy 23 mln zł przychodów.
— Nie dopuszczamy możliwości pozbycia się wpływu na firmę. W rękach rodziny jest około 60 proc. udziałów i chcemy zachować kontrolę — zastrzega Łukasz Blikle. A.Blikle ma 24 placówki, w tym cukiernie, delikatesy, restauracje i wyspy w centrach handlowych. Część z nich to franczyza.
— Poszukujemy na nią nowego pomysłu. Nie będziemy zwiększać liczby franczyzowych lokali — mówi Łukasz Blikle.