Bruksela: bierzcie kasę z Marco Polo II

Katarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2008-02-25 00:00

Komisja Europejska wzywa do składania wniosków o fundusze z Marco Polo II. W Polsce idzie to jak po grudzie.

Komisja Europejska wzywa do składania wniosków o fundusze z Marco Polo II. W Polsce idzie to jak po grudzie.

Unijne dofinansowanie z programu Marco Polo ma ograniczyć niszczenie środowiska przez transport drogowy. Bruksela jest gotowa przeznaczyć na ten cel aż 740 mln EUR do 2013 r. „Celem programu jest wsparcie finansowe przedsiębiorstw transportowych, które inicjują nowe usługi, polegające na zmianie systemu transportu z drogowego na kolejowy, żeglugę śródlądową i żeglugę przybrzeżną” — napisano na stronie Ministerstwa Infrastruktury.

Chodzi o odciążenie dróg i przerzucenie transportu na tory i drogę morską.

Głównym beneficjentem programu mogłyby być PKP Cargo. Jednak mimo że spółka jest zainteresowana rozwojem transportu intermodalnego, to z pieniędzy Marco Polo korzystać nie będzie.

— Staramy się we własnym zakresie realizować takie projekty, ale nie będziemy ubiegać się o dofinansowanie z Marco Polo ze względu na niską rentowność zadań programu — wyjaśnia Maciej Libiszewski, wiceprezes PKP Cargo.

Rozwinąć tej opinii jednak nie chce.

Gdyby kolej miała wejść w projekt Marco Polo, musiałaby wziąć udział w transeuropejskim programie stałego połączenia kolejowego do Włoch przez Alpy. To zadanie jest dla niej mało opłacalne, bo dotacje z Marco Polo są tak mizerne, że nie zachęcają do takich działań. Na połączeniu bardzo zależy natomiast polskim portom. PKP Cargo woli jednak samodzielnie uruchomić połączenie Gdynia — Włochy.

Bruksela stara się również zlikwidować wąskie gardła transportu przez Alpy i Pireneje. Tu pole do popisu ma polski armator Pol-Euro.

— Analizujemy możliwość wystąpienia o fundusze z Marco Polo II. Chcielibyśmy bowiem zainwestować w statki ro-ro i uruchomić połączenia aż do portów na Półwyspie Iberyjskim — mówi Jędrzej Czajkowski, wiceprezes Pol-Euro.

Pol-Euro już przed laty porozumiało się z portami francuskiej Dunkierki i duńskiego Esbjergu, by wspólnie zorganizować połączenie wodne. Projekt był nawet wstępnie zaakceptowany przez Brukselę, ale nic z niego nie wyszło. Czy uda się tym razem? Wszystko zależy od tego, czy firma dostanie dokapitalizowanie od swojego właściciela — Agencji Rozwoju Przemysłu.