Bruksela chce cięć w stoczniach - prasa

opublikowano: 2007-02-06 07:43

Zredukujcie moce produkcyjne waszych stoczni o 40 proc. i do końca lutego powiedzcie nam, jak to zrobicie - domaga się od polskiego rządu unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. A stoczniowcy chcą, by władze broniły pochylni. Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".

Zredukujcie moce produkcyjne waszych stoczni o 40 proc. i do końca lutego powiedzcie nam, jak to zrobicie - domaga się od polskiego rządu unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. A stoczniowcy chcą, by władze broniły pochylni. Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".

Dziennik dotarł do listu, jaki Neelie Kroes napisała 29 stycznia do ministra gospodarki Piotra Woźniaka. Unijna komisarz ds. konkurencji domaga się w nim przygotowania do końca lutego programu ograniczenia mocy produkcyjnych stoczni w Szczecinie, Gdańsku i Gdyni. Te ograniczenia to cena, jaką płacimy za udzielenie branży po kryzysie w 2002 r. pomocy publicznej. Ministerstwo Gospodarki przyznaje, że chodzi o pomoc rzędu 2,2 mld zł. Jeżeli program zmian nie zostanie przygotowany, Komisja Europejska nakaże stoczniom zwrot tych pieniędzy - zagroziła Kroes. A to oczywiście oznacza upadek zakładów.

Kroes zasugerowała też w liście, jak dużego ograniczenia potencjału polskich stoczni chciałaby Bruksela. Przypomniała, że w przypadku restrukturyzacji stoczni w byłej NRD zdolności produkcyjne zmniejszono o 40 proc. "Podobne ograniczenia skali prowadzonej działalności także będą oczekiwane w przypadku polskich stoczni" - napisała do Woźniaka.

Z informacji gazety wynika, że ta sugestia zaskoczyła resort gospodarki. Kilka tygodni temu, podczas wizyty w Szczecinie, wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz mówił stoczniowcom, że ograniczenie sięgnie najwyżej 30 proc. Na dodatek równomierne podzielenie tak wysokiego ograniczenia mocy między trzy stocznie może oznaczać, że żadna z nich nie będzie w stanie na siebie zarobić.

"Moim zdaniem zmniejszenie zdolności produkcyjnych może zostać wdrożone na poziomie całego przemysłu stoczniowego np. poprzez zamknięcie jednej ze stoczni" - to sugestia Kroes, jak ominąć ten problem.

List unijnej komisarz pojawił się w momencie, gdy należąca do skarbu państwa Agencja Rozwoju Przemysłu, która jest właścicielem stoczni, szuka dla nich prywatnych inwestorów. Prywatyzacja to podstawowy warunek uniknięcia konieczności zwrotu pomocy publicznej. Więcej na ten temat we wtorkowym wydaniu "Gazety Wyborczej".

(PAP)