Bush ogłosił zwycięstwo, Kerry zaakceptował porażkę

opublikowano: 2004-11-03 21:27

George W. Bush ogłosił w orędziu do narodu swoje zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Jego demokratyczny rywal, senator John Kerry, uznał swoją przegraną w przemówieniu wygłoszonym wcześniej w rodzinnym Bostonie.

- Jestem pod wielkim wrażeniem zaufania, jakim obdarzyli mnie moi współobywatele – powiedział w specjalnym wystąpieniu Bush. - Będę się starał jak najlepiej wykonywać moje codzienne obowiązki, jako wasz prezydent – podkreślił.

W orędziu do narodu 43. prezydent Stanów Zjednoczonych zaapelował o jedność narodową i poparcie w celu umocnienia kraju i obiecał, że podczas reelekcji będzie zabiegał również o wsparcie zwolenników swego rywala Johna Kerry'ego. Zapowiedział też zreformowanie systemu podatkowego.

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zasłużyć na wasze zaufanie. Mamy jeden kraj, jedną konstytucję i jedną przyszłość - powiedział Bush. Prezydent podziękował swojej rodzinie, wyborcom, współpracownikom oraz głównemu rywalowi – Kerry’emu.

George W. Bush uzyskał w całym kraju przewagę blisko 3,5 milionów głosów. Urzędującego prezydenta poparło 51 proc. Amerykanów, a Kerry’ego – 48 proc. Dodatkowo Republikanie umocnili przewagę w obu izbach Kongresu.

Po obliczeniu wyników w 47 z 50 stanów i stołecznego Dystryktu Kolumbii Bush miał 254 głosy elektorskie, a senator Kerry - 252. Przekroczenie granicy 270 głosów elektorskich, wystarczającej do zdobycia prezydentury, zależało od tego, komu przypadłoby zwycięstwo w Ohio, gdzie do zdobycia było 20 głosów elektorskich.

Po obliczeniu głosów z 99 proc. obwodów Bush miał w Ohio 145 tysięcy głosów więcej niż Kerry, lecz Demokraci nie chcieli początkowo uznać przewagi Republikanów, gdyż liczyli na 250 tysięcy tak zwanych głosów tymczasowych (warunkowych). Głosy tymczasowe - wprowadzone w tych wyborach prezydenckich po raz pierwszy - przyznaje się osobom, które nie znalazły swego nazwiska na liście wyborców, ale oświadczają, że mają prawo głosować. Sprawdzenie, czy tak rzeczywiście było, mogłoby potrwać w Ohio nawet dwa tygodnie.

Jednak Ohio nie stał się drugą Florydą, która przed czterema laty odsunęła ogłoszenie wyników wyborów o kilka tygodni. Przewaga Busha była na tyle duża, że Kerry zdecydował się uznać porażkę i zadzwonił do Busha, gratulując mu wygranej.

- Każdy głos powinien być policzony, ale wynik wyborów powinien być określony przez wyborców, a nie przez proces prawny. A doszliśmy do wniosku, że nie możemy wygrać tych wyborów – oświadczył Kerry przed kamerami telewizyjnymi.

Przemawiając w Bostonie kandydat demokratów zwrócił uwagę że po trudnym czasie wyborów Ameryka może zacząć proces stabilizacji życia politycznego. Podkreślił że Stany Zjednoczone muszą nadal walczyć z terroryzmem i wygrać tę walkę.

PK