Sąd zdecydował o zabezpieczeniu majątku spółki CDP poprzez ustanowienie tymczasowego nadzorcy. To konsekwencja wniosku o upadłość, który największy dystrybutor gier złożył już pod koniec lutego. Teraz nadzorca przygotuje sprawozdanie, na mocy którego sąd podejmie decyzję, czy ogłosi jego upadłość. Przypomnijmy, że od stycznia 2016 r. każda upadłość ogłaszana jest w trybie likwidacyjnym (wcześniej była też upadłość układowa), co oznacza, że syndyk przeprowadza sprzedaż całego majątku dłużnika, a uzyskaną kwotę następnie dzieli między wierzycieli. Przedstawiciele CDP nie odpowiedzieli na pytania „PB” o wysokość zadłużenia, wartość majątku oraz liczbę wierzycieli.

Spółka z historią
CDP to dystrybutor gier wywodzący się z firmy sprzedającej gry wideo na płytach CD, założonej w latach 90. ubiegłego wieku przez Michała Kicińskiego i Marcina Iwińskiego. W 2014 r. w ramach wykupu menedżerskiego Michał Gembicki i Marcin Wesołowski stali się właścicielami CDP, który opuścił grupę CD Projekt i od tamtej pory jest niezależną spółką. W 2018 r. z CDP została wydzielona zorganizowana część przedsiębiorstwa i majątek związany z segmentem usług wydawniczych w branży gier komputerowych. Przeniesiono je do notowanej na NewConnect spółki Klabater. Ani z nią, ani z CD Projektem, nic już dystrybutora nie łączy. CDP nie ma też nic wspólnego ze sklepem cdp.pl, którego właścicielem jest Merlin Commerce.
Na koniec 2019 r. zatrudniał około 30 osób. O jego kłopotach zaczęło być głośno w styczniu, kiedy mocno ściął zatrudnienie i rozpoczął przegląd opcji strategicznych. Michał Gembicki, członek zarządu i współwłaściciel CDP informował wówczas „PB”, że spółka musiała dostosować się do sytuacji panującej na rynku dystrybucji.
Efekt Cyberpunka
Informacja o zwolnieniach w CDP pojawiła niedługo po tym, jak CD Projekt poinformował o przełożeniu premiery swojej największej produkcji „Cyberpunk 2077” z kwietnia na wrzesień. CDP był wówczas polskim dystrybutorem tej gry, w tym wersji kolekcjonerskiej. Realizację zleceń dotyczących „Cyberpunka”, które miał wykonać CDP, oraz dystrybucję gry w Polsce wzięła na siebie Cenega.
Choć przedstawiciele spółki mówili dyplomatycznie, że przełożenie premiery „Cyberpunka” nie było bezpośrednią przyczyną kłopotów, to na pewno musiało być dużym ciosem dla spółki. W branży dystrybucji duże premiery mają istotny wpływ na biznes — na nie czekają dystrybutorzy. Dodatkowo w czasie, kiedy była ogłaszana decyzja o zmianie terminu, CDP mógł już ponieść nakłady na przygotowanie do wielkiej premiery.
Zmiana modelu
Choć opóźnienie premiery „Cyberpunka” mogło być gwoździem do trumny, to pierwotnych przyczyn problemów należy się dopatrywać gdzie indziej, a dokładnie w modelu biznesowym. Fizyczna dystrybucja gier to trudny rynek, który traci w ostatnich latach na rzecz dystrybucji cyfrowej. Przypomnijmy, ze w ubiegłym roku po wielomiesięcznej analizie rynku proces wygaszania działalności polskiego wydawnictwa rozpoczął Techland. Dotyczył wyłącznie dystrybucji pudełkowych wersji gier innych producentów i miał się zakończyć z końcem 2019 r. CD Projekt ostatnio informował, że w sprzedaży „Wiedźmina 3” w 2019 r. dystrybucja fizyczna stanowiła 18 proc., a pozostałe 82 proc. dystrybucja cyfrowa. Nastąpiło tu odwrócenie proporcji, gdyż w 2015. r. fizyczna sprzedaż odpowiadała za 71 proc., a cyfrowa za 29 proc. Trzeba jednak dodać, że w 2015 r. gra miała premierę, a w okresie okołopremierowym, kiedy sprzedawane są wersje kolekcjonerskie, sprzedaż fizyczna zyskuje na znaczeniu. Trend zyskiwania na znaczeniu dystrybucji cyfrowej kosztem fizycznej jest jednak niezaprzeczalny. Ostatnio CI Games informował, że przewiduje stopniowy spadek udziału kanału dystrybucji fizycznej i wzrostu udziału dystrybucji cyfrowej w globalnej sprzedaży gier spółki.