Problem z brakiem dostępności samochodów traci na sile. Cały czas aktualny jest jednak problem z dostępnością niektórych elementów wyposażenia — mówi Patrycja Markowska, właścicielka Edmark Auto, dilera samochodów marki Dodge, Jeep i RAM.

PB: W 2021 i 2022 r. brakowało nowych aut. W wyniku tzw. kryzysu półprzewodnikowego czas oczekiwania na zamówione auto był bardzo długi. Banki zamówień pękały w szwach. Czy sytuacja w 2023 r. się zmienia?
Patrycja Markowska: I tak, i nie. Samochody rzeczywiście do nas docierają szybciej, ale nie w takiej liczbie, jakiej oczekujemy. No i najgorsze jest to, że nie są tak skonfigurowane, jak chcieliby nasi klienci. To jest teraz nasz główny problem.
Jakiego wyposażenia brakuje?
Pierwszy przykład z brzegu — czujników parkowania.
Klienci się na to godzą?
Próbujemy ten problem rozwiązać tak, żeby dostarczyć auto z takim wyposażeniem, jakiego oczekują. Dlatego montujemy, choćby wspomniane czujniki parkowania, u nas, jak już auto dotrze.
Coś jeszcze się zmieniło?
Ceny. Bardzo poszły w górę. Przez to utrzymanie dobrej relacji diler—klient jest trudniejsze.
Ceny nowych samochodów rzeczywiście rosną dynamicznie, i to w przypadku wszystkich marek. Czy widać już wpływ tych podwyżek na ruch w pani salonie?
Klientów rzeczywiście jest mniej, ale dziś zupełnie inaczej podchodzą do zakupu auta. Można powiedzieć, że przyzwyczaili się do kłopotów z dostępnością. O ile kilkanaście miesięcy temu przychodzili do salonu i pytali, kiedy zostanie dostarczony zamówiony przez nich samochód, byli bardzo zaskoczeni, gdy słyszeli, że np. za rok. Dzisiaj planują zakup i zamawiają samochody odpowiednio wcześniej.
Ceny nie mogą rosnąć w nieskończoność. Kiedyś dotrą do granicy, której klienci nie zaakceptują. Dużo do tej granicy brakuje?
Wydaje mi się, że to już zaczyna być ten moment. Klienci widzą, że ceny już są naprawdę wysokie i powoli zaczyna to docierać także do producentów. Moim zdaniem jesteśmy bardzo blisko maksimum poziomu akceptowalnego przez klientów. Nie wiem, jak to przełoży się na produkcję i decyzje. Pamiętajmy jednak, że cena auta to nie tylko koszt produkcji i marża, ale również koszty sprostania przepisom.
Skoro rozmawiamy o cenach, zapytam o rabaty. Przed pandemią od tego słowa zaczynała się dyskusja w salonach, teraz dominuje dostępność. Niemniej plotka głosi, że rabaty wracają. To prawda?
Zdecydowanie tak, i to jest dobra wiadomość. Zła jest taka, że maksymalny rabat, na jaki można dzisiaj liczyć, jest mniejszy o co najmniej dwie trzecie od tego, który można było uzyskać przed wybuchem pandemii. To wywołuje szok u klientów. Z jednej strony słyszą o powrocie do polityki rabatowej, z drugiej ewentualne rabaty są rzeczywiście niewielkie. Dotyczy to również zakupów flotowych.
Wróćmy do dostępności. Jest lepiej?
Bardzo dużo zależy od marki, a nawet konkretnego modelu. Sprzedaję trzy marki. W przypadku Dogge’a i marki RAM nie ma większych problemów — auta przyjeżdżają na czas. W przypadku Jeepa bywa różnie — duże ograniczenia dotyczą np. modelu wrangler. Nie mam dostępu do odpowiedniej liczby aut. Modelu renegade w zasadzie już w ogóle nie mogę zamawiać. Nieco lepiej sytuacja wygląda w przypadku modelu compass, ale także w tym przypadku liczba aut jest ograniczona.
A tzw. stok. Gdybym jutro pofatygował się do Edmarku, wybrałaby pani coś dla mnie od ręki?
Sytuacja jest lepsza i coś tam mógłby pan znaleźć, ale daleko nam do komfortu sprzed trzech lat. Klienci — szczególnie w przypadku marek, które sprzedaję — znacznie częściej chcą skonfigurować auto pod siebie, nawet jeśli wiąże się to z kilkumiesięcznym oczekiwaniem.
Bywa, że zamówione przez klienta auto do niego nie dociera?
Mieliśmy kilka takich przypadków. Powodem nie były kłopoty z transportem, lecz odgórne decyzje. Auta były przekierowywane na inne rynki. Staramy się jednak chronić zamówione auta i na szczęście nam się to udaje.
Przekierowane na inne rynki, bo tam da się na nich lepiej zarobić?
Tak. W związku z różnicami kursowymi bywa, że na aucie sprzedanym na innym rynku producent lepiej zarobi.
Na koniec prośba o radę. Jeżeli potrzebuję nowego samochodu, lepiej iść do salonu jak najszybciej czy poczekać na lepsze czasy, niższe ceny i niższe stopy procentowe?
Odpowiem tak jak odpowiadam wszystkim moim klientom. Nie ma co zwlekać, szczególnie dziś. Mamy marzec, więc to najlepszy moment na to, żeby podjąć decyzję, bo w korporacjach motoryzacyjnych jest koniec kwartału i jest szansa na to, żeby troszeczkę powalczyć o lepszą cenę dla naszych klientów. No i leasingowcy też zaczynają dostrzegać, że nie mają tak dużej liczby klientów. Z nimi też warto ponegocjować. Warto tę sytuację wykorzystać. Z drugiej strony na horyzoncie naprawdę nie widać szans na to, by auta przestały drożeć.
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcasts, Podcast Addict lub w Twojej ulubionej aplikacji.
Dziś: „Dostępność aut”
goście: Mariusz Sękalski —Toyota Central Europe, Patrycja Markowska — Edmark Auto, Katarzyna Siwek — Carsmile, Radosław Kitala — Arval