Notowana ropy powoli się uspokajają. Inwestorzy obawiają się rozszerzenia konfliktu, szczególnie z udziałem Stanów Zjednoczonych, co mogłoby zagrozić stabilności dostaw surowca z regionu odpowiedzialnego za jedną trzecią globalnej produkcji ropy.
W środę rano ropa Brent w dostawach na sierpień kosztowała 76,79 dolara za baryłkę, co oznacza wzrost o 0,4 proc. po wcześniejszym skoku o 4,4 proc. Ropa West Texas Intermediate (WTI) z dostawą w lipcu zdrożała do 75,25 dolara za baryłkę, także o 0,4 proc.
Trump podsyca napięcia
Sytuację dodatkowo zaostrzyły wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa, który w mediach społecznościowych wezwał Iran do „bezwarunkowej kapitulacji” i zagroził atakiem na duchowego przywódcę kraju, ajatollaha Alego Chameneiego. Te deklaracje poprzedziły spotkanie Trumpa z jego zespołem ds. bezpieczeństwa narodowego.
Mimo eskalacji napięć, infrastruktura eksportowa Iranu pozostaje jak dotąd nienaruszona. Największe obawy dotyczą Cieśniny Ormuz – kluczowego szlaku transportowego, przez który przepływa około jednej piątej światowej podaży ropy, głównie z Arabii Saudyjskiej. Na razie brak jednak sygnałów, że Iran zamierza zablokować żeglugę przez ten newralgiczny punkt.
Eksperci podkreślają, że groźby Trumpa wskazują, że droga dyplomatyczna jest obecnie wykluczona, a w najgorszym scenariuszu, blokada Ormuzu mogłaby wywołać gwałtowny wzrost cen ropy
Spadek zapasów w USA
Na wzrost cen surowca wpłynęły także dane z USA. Wstępne szacunki wskazują na spadek zapasów ropy naftowej o ponad 10 milionów baryłek w ciągu ostatniego tygodnia – to byłby największy spadek od zeszłego lata, jeśli potwierdzą go oficjalne dane Departamentu Energii.
Czy OPEC zareaguje?
Iran, trzeci co do wielkości producent w OPEC, wydobywa około 3,3 miliona baryłek ropy dziennie. Analitycy zauważają jednak, że inni członkowie kartelu posiadają wolne moce produkcyjne, które mogłyby częściowo zrekompensować potencjalny spadek irańskiej podaży w przypadku eskalacji konfliktu.
