Chiński rekin biznesu

Karolina Guzińska
opublikowano: 2006-03-03 00:00

W banku Rishengchang, centrali finansowej wykorzystującej system czeków i depozytów, zadłużał się ponoć sam cesarski dwór...

Są miejsca w Chinach, do których wraca się chętnie — z sentymentu do specyficznej atmosfery dawnego Państwa Środka. W miasteczkach, takich jak Pingyao w prowincji Shanxi wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, czas stanął w miejscu setki lat temu.

— Kiedy przekraczam oryginalne, pochodzące z okresu dynastii Ming mury miejskie Pingyao, przenoszę się w inną epokę. Spacerując po malowniczych uliczkach i przyglądając się starożytnej chińskiej architekturze, odnoszę wrażenie, że trafiłam do innych Chin, do świata znanego już tylko z książek i historycznych filmów — wyznaje Anna Stępień, koordynator chińskiego biura podróży China Cyts Tours w Polsce.

Kolebka finansjery

Budowę Pingyao rozpoczęto ponad 2,7 tys. lat temu, za panowania króla Xuan z dynastii Xizhou (827 r. — 782 r. p.n.e.). Najlepiej zachowało się jednak budownictwo z czasów dynastii Ming i Qing (od 1368 do 1911 r.). Słynne 600-letnie mury miejskie 6-km długości należą do najcenniejszych zabytków miasta, podobnie jak sześć głównych świątyń oraz przeszło 400 budynków o bezcennej wartości historycznej i kulturalnej (XVII-XIX wiek). Wiele z nich to ciekawie zdobione sklepy ciągnące się wzdłuż malowniczych, krzyżujących się uliczek. Wędrówka tymi alejkami to spacer przez dzieje architektury — ponad sto ulic i alei Pingyao zachowało bowiem starodawny wygląd.

— Główna uliczka miasta nosi historyczną nazwę Ming i Qing. Tu, w okresie panowania tych dwóch ostatnich dynastii cesarskich, mieściło się ogromne, znane w całym kraju centrum handlowe. Tradycja kultywowana jest do dziś — na tej ulicy, w niezliczonej ilości sklepików, znaleźć można wszystko: antyki, piękne tradycyjne malarstwo chińskie, przybory do kaligrafii, wyroby z jedwabiu, chińskie stroje... I obowiązkowo dawne monety. Bo przecież prowincja Shanxi jest kolebką chińskiej bankowości. To tutaj powstał pierwszy w Chinach nowoczesny bank — opowiada Anna Stępień.

Założony przez kupców z prowincji Shanxi, spowodował dalszy wzrost ich potęgi. A była ona zaiste ogromna — choć bank Rishengchang powstał w 1824 r., już trzy lata później otwierał swe oddziały w innych chińskich prowincjach, a w latach 40. XIX w. za granicą, m.in. w Japonii, Singapurze i Rosji. Pingyao zaś wyrosło na centrum biznesowe kraju, by pod koniec XIX i na początku XX stulecia kontrolować cały jego sektor finansowy. Bo pod wpływem Rishengchang inne banki z tego miasta rozwijały się błyskawicznie — z sieci 51 banków działających w tym okresie w Chinach, aż 22 usytuowane były w Pingyao! Nic więc dziwnego, że muzeum prezentujące historię chińskiej bankowości i pamiątki z nią związane cieszą się wielkim zainteresowaniem zwiedzających Pingyao.

Domy gościnne

Bogactwo ówczesnych bankierów i kupców uświadamiają turystom także pięknie zachowane rezydencje, pobudowane przez elitę finansową w mieście i okolicach.

— Oglądając je, nietrudno się przekonać, że biznesmenom prowincji Shanxi wiodło się znakomicie. Posiadłości, określane mianem pałaców, należały do rodzin, w których tradycje kupieckie przechodziły z pokolenia na pokolenie. Jeden z najwspanialszych zabytków to XVIII-wieczna posiadłość rodziny Qiao. Znany w całym kraju ród zaczynał od drobnego handlu herbatą w czasach dynastii Qing. W błyskawicznym tempie dorobił się ogromnej fortuny oraz rezydencji, leżącej na trasie między Pingyao a Taiyuan. Ogromny kompleks, otoczony wysokim murem zwieńczonym wieżyczkami obserwacyjnymi na rogach, bardziej przypomina warowną twierdzę niż prywatne mieszkanie. A wewnątrz — sześć dziedzińców i kilkaset stylowych pokoi, klasyczna chińska architektura, prywatna Świątynia Przodków... Inny świat. Inne Chiny. Urok tego miejsca doceniają nie tylko turyści. Zostało wybrane jako tło do słynnego filmu „Zawieście czerwone latarnie”... — wspomina Anna Stępień.

Dziś mieszkańcy Pingyao wiodą życie spokojne i ciche. Czasem uczestniczą w nim turyści — nocleg w tradycyjnym domu gościnnym to atrakcja, jaka nie powtórzy się w żadnym innym chińskim mieście. Zachowały się tu nawet kangi — ceglane łóżka będące jednocześnie piecykami: wkładając węgiel przez specjalne drzwiczki, gospodarze ogrzewają zarówno łóżko, jak i całe pomieszczenie.

— Koniecznie trzeba spędzić noc w Pingyao! Magia tego niezwykłego miasta osiąga apogeum wieczorem, kiedy cichną ulice i wszędzie zapalają się czerwone lampiony. Może w domach gościnnych będzie mniej wygód niż w hotelach, ale serdeczność gospodarzy, przygotowane przez nich specjały lokalnej kuchni i wieczorny spacer starożytnymi uliczkami sprawią, że Pingyao pozostanie w pamięci na zawsze — zapewnia Anna Stępień.

Wiara filozoficzna

Chiny sprzed wieków pozostały zaklęte także w ścianach buddyjskich świątyń, rozsianych po Shanxi. Prowincja szczyci się m.in. trzecim najstarszym drewnianym budynkiem w kraju. To wzniesiony w X stuleciu Pałac Dziewięciu Tysięcy Buddów, w kompleksie klasztornym Zhenguo. Pałac kryje kolorowy posąg Buddy, uznany za bezcenne dzieło sztuki. Z kolei świątynia Shuanglin z 571 r. zasłynęła niezwykłą kolekcją drewnianych i glinianych rzeźb (XIII-XVII w.) o bardzo różnym charakterze — od komicznych, po upiorne... Obie świątynie znajdują się w Pingyao, lecz warto spenetrować również okolice Datongu, znane ze swych zabytków sztuki sakralnej.

— Niezwykłe świątynie naskalne — Groty Yungang, czyli Groty Wzgórza Chmur — przez wieki służyły modlitewnemu skupieniu wyznawców buddyzmu. A dziś wprawiają w osłupienie wszystkich, którzy tu docierają. Kompleks, rozciągający się na przestrzeni kilometra, obejmuje rozmaitej wielkości groty wydrążone w skale, około 50 tys. rzeźb — od kilkucentymetrowych po ogromne, 17-metrowe posągi — ściany ozdobione scenami religijnymi... Ogrom pracy włożonej w to niezwykłe dzieło wręcz poraża! Powstało w V wieku, za sprawą władców z Północnych Dynastii Wei, którzy werbując kilkadziesiąt tysięcy robotników i artystów zrealizowali swój zamiar. Rozmach i kunszt wykonania tych najstarszych kamiennych rzeźb w Chinach dowodzi ogromnych możliwości artystycznych w tamtych czasach — opisuje Anna Stępień.

Niezwykłe wrażenie wywarł na niej także — znajdujący się również w okolicach Datongu — tzw. Wiszący Klasztor. Nazwa nie jest przypadkowa. Zbudowany na stromych zboczach skał, wygląda jakby naprawdę wisiał w powietrzu. I to już od 1,5 tys. lat...

— To nie jedyna osobliwość tego miejsca. W tym klasztorze dokonano bowiem ponadczasowej symbiozy trzech głównych nurtów religijnych wyznawanych w Chinach. W jednym z pawilonów świątynnych zobaczyć można siedzące obok siebie trzy postacie: Buddy — twórcy religii buddyjskiej, Laozi — twórcy taoizmu, oraz Konfucjusza — największego chińskiego filozofa, który ukształtował mentalność Chińczyków. Jego nauka, będąca wszak nurtem filozoficznym, urosła w Chinach do rangi religii. To doprawdy niezwykły widok... — wspomina Anna Stępień.

Bulgoczące źródło

Opis Taiyuan, stolicy prowincji Shanxi, można śmiało powtórzyć za Marco Polo: „wielki ośrodek handlu i przemysłu”. Choć znany podróżnik pisał te słowa w XIII wieku, aktualne pozostały do dziś. Miasto, ufortyfikowane w V wieku, pełniło wówczas ważną rolę strategiczną, lecz dynamicznie rozwijała się również kultura. Dowód znajduje się na przedmieściach miasta — to Świątynia Jinci, buddyjski kompleks liczący ponad setkę budowli: pałaców, sal, pawilonów, mostów... Do najcenniejszych zabytków należy Pagoda Świętych Relikwii (VII wiek), a także pochodzące z okresu dynastii Song (590-1279 r.) znakomite gliniane postacie 42 dziewcząt służebnych otaczających postać Bogini Matki. Świątynnymi skarbami są także dwa tysiącletnie drzewa: cyprys i szarańczyn, a także wiecznie bulgoczące źródło...

Shanxi — uznawana za jedną z kolebek chińskiej cywilizacji — wiele odkrywa przed oczami dociekliwego podróżnika. Zabytkowe miasta, niezliczone świątynie i pagody, a także strzelającą w niebo Wutai Shan — jedną ze świętych gór buddyjskich. We wzniesionych na jej zboczach dziesiątkach klasztorów i przepięknych świątyń zobaczyć można dzieła sztuki, obserwować żyjących nieśpiesznie mnichów... To dobre miejsce na odpoczynek — Wutai Shan jest bowiem objęta parkiem narodowym.

— Naprawdę warto spędzić trochę czasu w prowincji Shanxi i bez pośpiechu chłonąć piękno tych miejsc — zachęca Anna Stępień.