W ostatnim czasie popyt na eksport z Polski zanotował spadek. Powodem jest trudna sytuacja w wielu krajach Unii Europejskiej (UE), do której trafia ponad 70 proc. naszego eksportu. Za 28 proc. odpowiadają Niemcy, które ostatnio borykają się z wysokimi kosztami energii i słabszym popytem zewnętrznym, dotykającym szczególnie sektor przemysłowy. W czasie recesji Niemcy częściej wybierają tańsze produkty, co teoretycznie powinno sprzyjać utrzymaniu polskiego eksportu na stosunkowo wysokim poziomie. Jednak pomimo tego w styczniu eksport do naszego zachodniego sąsiada spadł o 10 proc. w porównaniu do 2023 r. Ogólny udział krajów UE w polskim eksporcie na początku roku wyniósł 73,8 proc. , podczas kiedy rok temu był sięgał 76,8 proc. Naszym eksporterom nie sprzyja też mocny złoty.
– Oprócz kwestii popytu istotne jest również umocnienie złotego, które osiągnęło szczyt pod koniec minionego roku. Silna waluta może pomóc wielu firmom w Polsce, ale eksporterom obniża przychody. To zmusza wiele firm do podniesienia cen i może zaszkodzić ich konkurencyjności. Odsetek polskich przedsiębiorców, których eksport jest nierentowny, wzrósł pod koniec 2023 r. do 13 proc. – mówi Benjamin Avraham, prezes Okoora, fintechu, który pomaga planować międzywalutowe transakcje i nimi zarządzać.
Jego zdaniem w ciągu najbliższego roku złoty nadal będzie narażony na wyższe niż standardowo ryzyko, m.in. w związku z listopadowymi wyborami w USA. Analitycy bankowi szacują, że zakres możliwych kursów euro do złotego wynosi między 4,20 a 4,50 zł. Z kolei zakres kursu dolara do złotego szacowany jest na 3,80-4,30 zł.
– To bardzo szeroki margines, który sprawia, że przewidywanie przyszłego kursu walutowego jest szczególnie trudne Dlatego warto wdrożyć strategię zarządzania ryzykiem finansowym i przygotować się na wahania kursów walutowych – radzi Benjamin Avraham.
W najbliższych miesiącach wartość eksportu może rosnąć wolniej niż importu, m.in. z powodu rosnącej konsumpcji w Polsce. To się z kolei przyczyni do pogorszenia salda handlu zagranicznego.