Cyrk na walnych Bomi

MZAT
opublikowano: 2012-06-15 00:00

Handlowa spółka miała wczoraj dwa walne. Na obu emocji nie brakowało.

Najpierw zwykłe walne zatwierdzające sprawozdanie finansowe i udzielające absolutorium, potem nadzwyczajne w sprawie emisji akcji — taki był wczorajszy rozkład zajęć akcjonariuszy prowadzącego sieć supermarketów Bomi. Nic nie poszło jak po maśle. Spółka od dawna próbuje wyjść z tarapatów, spowodowanych entuzjastycznym inwestowaniem w kosztowną sieć sklepów przed wybuchem kryzysu, ma już za sobą ratunkowe emisje i powoli wyczerpuje się cierpliwość akcjonariuszy.

To, co miało być tylko formalnością, wzbudziło duże kontrowersje — podczas WZA absolutorium nie otrzymał Marek Romanowski i kierowany przez niego do lutego zarząd. NWZA miało rozstrzygnąć losy dwóch emisji — pierwsza miała pozwolić na zdobycie kilkunastu milionów złotych, potrzebnych przy restrukturyzacji (w drodze emisji z prawem poboru ponad 30 mln akcji serii T lub 46 mln warrantów subskrypcyjnych), drugą zaś — 1,5 mln akcji serii S — chciano skierować do menedżerów w ramach programu motywacyjnego. Do żadnej na razie nie dojdzie. Akcjonariusze nie wypracowali porozumienia i obrady przerwano. Do kolejnego NWZA dojdzie 13 lipca.

— Prezes Witold Jesionowski podkreśla, że spółka pilnie potrzebuje minimum 30 mln zł na bieżącą działalność. Na finansowanie z banków, biorąc pod uwagę skalę zadłużenia, Bomi nie ma szans. Czas działa na niekorzyść spółki i trudno znaleźć racjonalne przesłanki, przemawiające za zawieszeniem obrad walnego. Nowy prezes pracuje w spółce od lutego i powinien już przedstawić program naprawczy — tymczasem wciąż słyszymy o przedłużającej się renegocjacji czynszów i zamiarze sprzedaży Rabatu. Bomi stoi przed realnym zagrożeniem utraty płynności. Szanse spółki na przetrwanie oceniam pół na pół — mówi Maciej Kabat, analityk DM AmerBrokers.