Podobnie jak w przypadku większości branż, przedsiębiorstwom działającym w sektorze odnawialnych źródeł energii w ostatnich kwartałach dały się we znaki skutki pandemii koronawirusa. Zaburzenia podaży oraz przerwane łańcuchy dostaw często powodowały niedobór towaru. Wszystko to w obliczu wysokiego zainteresowania klientów, planujących skorzystać z dotacji.
Szereg dofinansowań rządowych oraz mało skomplikowane zasady rozliczeń zapewniły wysoki popyt na panele słoneczne, dzięki czemu większość spółek giełdowych osiągała zyski, a rynek powiększał się o nowe podmioty. Kwota jednostkowa dotacji w ramach najpopularniejszego programu “Mój Prąd” maleje jednak z każda edycją, a wkrótce zmianie ulegnie też sposób rozliczania prosumentów. Kursy giełdowe spółek z branży OZE odzwierciedlają coraz większy pesymizm inwestorów względem sektora.
Giełdowe bolączki
W 2020 r. wzrosły zyski większości spółek działających w branży fotowoltaicznej. Columbus Energy, nastawiony na sprzedaż paneli klientom indywidualnym potroił wtedy roczny wynik EBITDA. Onde, realizujące inwestycje klientów instytucjonalnych podwajało zyski z każdym kwartałem 2020 r. Dynamika rozwoju większości spółek zmalała jednak w 2021 r. co w połączeniu z pogarszającymi się nastrojami na rynku akcji powoduje, że kursy giełdowe podmiotów z branży zielonej energii szorują po dnie.
Najbardziej oberwało się spółkom realizującym inwestycje osób fizycznych. W ciągu roku cena za akcję Columbusa spadła 70 proc. O 52 proc. spadł w tym samym okresie kursy 01Cyberatonu Proenergy, a o 81 proc. Stilo Energy.
Wyprzedaż dotknęła też akcji innych podmiotów z branż. Walory ML Systemu w ciągu roku potaniały o 46 proc., a kurs Onde spadł od debiutu o jedną trzecią. Photon Energy w rok potaniał natomiast o 44 proc.
Złoty okres za nami
Rewolucja związana z dużą popularnością fotowoltaiki związana była ze sporym zainteresowaniem osób fizycznych. Na początku istnienia programu “Mój Prąd” maksymalna kwota dotacji do paneli PV wynosiła 5 tys. zł. W ostatniej edycji została ona zmniejszona do 3 tys. zł. Ponadto wkrótce zmianie ulegnie również sposób rozliczania energii wprowadzanej do sieci.
Dotychczas za każdą pełną jednostkę energii wprowadzoną do sieci prosumenci mogą pobrać za darmo 80 proc. Według nowych regulacji, który wejdzie w życie 1 kwietnia 2022 r., będą zmuszeni sprzedać całą wytworzoną energię, aby potem ją odkupić. Jest to system nie tylko mniej opłacalny, ale bardziej skomplikowany, co odstrasza klientów.
- Nowe zasady spowodują przedłużenie okresu zwrotu inwestycji, dlatego duża część klientów decyduje się na montaż fotowoltaiki, by móc być rozliczanym jeszcze w starym systemie. Z tego też względu dynamika pozyskiwania nowych klientów jest obecnie bardzo wysoka, jednak przewidujemy jej spadek w momencie wejścia nowych przepisów. Branża fotowoltaiczna z pewnością na tym ucierpi i wiele firm nie będzie w stanie się utrzymać - mówi Roman Tabaka, prezes 01Cyberatonu Proenergy.
Aby osoba fizyczna mogła być rozliczana na obecnych zasadach, musi zrealizować inwestycję w panele fotowoltaiczne do końca I kwartału 2022 r. Najpewniej podbije to zyski spółek za ten okres, natomiast utrudni ich utrzymanie w kolejnych kwartałach.
Duży klient też problem
Odpowiedzią przedsiębiorstw na spodziewany spadek popytu klientów indywidualnych jest współpraca z instytucjami i realizacja dużych inwestycji. Te są bardziej czasochłonne, wymagają większych nakładów czasu i finansowych,, ale dają szanse na większe zyski. Aby jednak do nich doszło, trzeba uporać się z kwestiami biurokratycznymi.
- Przy dużych inwestycjach komercyjnych zmagamy się z bardzo skomplikowaną i długą drogą pozyskania środków na budowę, co znacznie wydłuża czas realizacji inwestycji. Chcielibyśmy, aby banki uczyły się szybko, gdyż wtedy cały proces mógłby zostać uproszczony – dodaje Roman Tabaka.
Rozwój rynku fotowoltaicznego w Polsce do pełni potencjału powstrzymują również ograniczenia dotyczące łączenia źródeł energii odnawialnych, co ma szczególne znaczenie przy realizacji projektów dla firm posiadających kilka instalacji OZE.
- Liczymy na zniesienie barier dla rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce. Liberalizacja ustawy odległościowej, jednej z bardziej restrykcyjnych na świecie, możliwość łączenia instalacji wiatrowych i słonecznych (tzw. cable pooling) czy umożliwienie bezpośredniego podłączenia elektrowni OZE do klienta. To wszystko są relatywnie proste kwestie - mówi Paweł Średniawa, prezes Onde.
Światełko w tunelu
Nadzieję na odwrócenie trendu i ponowny boom na fotowoltaike dają programy unijne. Unia Europejska zobowiązała się, iż do 2030 r. 32 proc. zużytej w państwach członkowskich energii brutto pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych. Procesy te być może jeszcze przyspieszą w sytuacji, kiedy potrzebą chwili jest zmniejszenie uzależnienia od rosyjskich surowców energetycznych. Spółki liczą więc, że część inwestycji związanych z realizacją tego celu zostanie poczyniona w Polsce.
- Na rozwój OZE ma zostać przeznaczonych 30 proc. wszystkich środków z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Polska jest również największym beneficjentem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i ma otrzymać 2 mld EUR na wsparcie dla odejścia od paliw kopalnianych. Ponadto pomoc gospodarce po kryzysie wywołanym pandemią to jeden z celów Krajowego Planu Odbudowy. Polska otrzyma ok. 24 mld EUR w dotacjach i 34,2 mld EUR w pożyczkach. Na transformację energetyczną ma zostać przeznaczone 60 proc. kwoty pożyczek - mówi Roman Tabaka.