Według Mike’a Henry’ego, prezesa BHP Group, sytuacja na rynku miedzi nie wygląda dobrze, mimo że zapasy utrzymują się na stosunkowo wysokim poziomie, a to nikiel i lit są najbardziej kluczowymi metalami dla transformacji energetycznej. Zdaniem specjalisty problemem będzie nagły wzrost zapotrzebowania na miedź, któremu produkcja nie będzie w stanie sprostać.
Ostatnie kilka miesięcy były czasem wyjątkowych emocji rynku miedzi, będącego wskaźnikiem aktywności gospodarczej. Zarówno wydobywcy, jak i banki przedstawiali dość bycze prognozy dla cen metalu, który odgrywa ważną rolę w dążeniu do dominacji czystej energii w miksie. Ceny miedzi jednak mocno spadały - od marca o 30 proc., tracąc z każdą podwyżką stóp procentowych Fedu.
Mike Henry prognozuje, że przez następne kilka lat rynkowi miedzi doskwierać będzie częściowa nadpodaż, po czym nastąpi całkowity odwrót i to popyt zacznie przeważać. Głównym powodem zmiany sytuacji mają być problemy z wydobyciem innych metali oraz ich cenami. Jeśli wydobywcy się na to odpowiednią nie przygotują, nastąpi niedobór.
