PRZEMYSŁAW KWIECIEŃ
X-Trade Brokers DM
W ostatnim czasie rynki finansowe ponownie żyją wydarzeniami w Europie i w zasadzie nie ma w tym nic dziwnego. Najpierw ważną decyzję podjąć musiało greckie społeczeństwo, teraz o pozostanie „na rynku” walczą Hiszpanie. Niewątpliwie konsekwencje tych wydarzeń będą daleko idące. Jednak w ich ferworze inwestorom może umknąć to, co jest dla nich ostatecznie najważniejsze — dane makroekonomiczne.
Kryzys zadłużenia w Europie jest w coraz większym stopniu kryzysem braku wzrostu gospodarczego.
Można odnotować, że przebieg kryzysu był względnie łagodny do momentu, aż do wiosny roku ubiegłego utrzymywała się silna wiara w trwałość ożywienia gospodarczego. Wiosna tego roku ponownie przynosi pogorszenie koniunktury, z tym że obecnie jesteśmy w zupełnie innym punkcie.
Chyba jedynym elementem wspólnym są ceny ropy. Ropa drożała bardzo silnie zarówno zimą 2011 r., jak i tego roku, niewątpliwie przyczyniając się do pogorszenia koniunktury gospodarczej. O ile jednak w roku ubiegłym było to jedno z głównych źródeł spowolnienia (obok trzęsienia ziemi w Japonii), o tyle w tym roku był to już jedynie czynnik pomocniczy, który wpisał się w kryzys kredytowy i kryzys zaufania ze strony firm i konsumentów w Europie oraz w spowalniający wzrost gospodarczy w Chinach. Amerykańska gospodarka po przejściowym spowolnieniu wiosną ubiegłego roku przyspieszyła jesienią, ale wobec niesprzyjających warunków na zewnątrz ponownie traci impet. Opublikowane w ubiegłym tygodniu indeksy aktywności jednoznacznie pokazują, że koniunktura pogarsza się we wszystkich częściach globu.
Dobrą wiadomością dla inwestorów posiadających akcje jest to, że rynki nie są tak optymistyczne jak wiosną ubiegłego roku. Indeksy w Europie i Azji są wyraźnie poniżej poziomów sprzed roku, jak i poniżej tegorocznych szczytów. Złą wiadomością jest z kolei to, że o USA nie można tego powiedzieć. Po części wynika to z faktu, że amerykańska gospodarka do niedawna radziła sobie całkiem dobrze, jednak teraz wzrost zaczyna tam szybko zanikać, a to oznacza duże ryzyko wakacyjnej przeceny na Wall Street. W takiej sytuacji europejskim indeksom (w tym naszemu WIG) nie będzie łatwo pozostać odpornym. Co więcej, o ile na rynkach w Europie i Azji nie ma nadmiaru optymizmu, nie jest też tak, że dyskontują one czarne scenariusze. Takie scenariusze to silniejsze tąpnięcie w Chinach i dłuższy kryzys na hiszpańskim rynku długu — może nie są to scenariusze najbardziej prawdopodobne, ale z pewnością są realne.
Dobrą wiadomością dla inwestorów posiadających akcje jest to, że rynki nie są tak optymistyczne jak wiosną ubiegłego roku. Indeksy w Europie i Azji są wyraźnie poniżej poziomów sprzed roku, jak i poniżej tegorocznych szczytów.