Nowy tydzień na amerykańskich giełdach nie rozpoczął się dobrze. Indeksy spadały przez cały dzień, a przecena implikowana była m.in. kolejnym załamaniem na rynku ropy, której ceny zeszły poniżej zerowego poziomu.
Na zamknięciu sesji indeks największych blue chipów Dow Jones IA spadał o 2,46 proc. Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 zniżkował o 1,80 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq tracił 1,03 proc.

Poniedziałkowa korekta napędzana była przez sektor energetyczny, który bardzo negatywnie reagował na doniesienia z rynku ropy. A tam, majowe kontrakty na surowiec WTI notowały w pewnym momencie niemal 300 proc. przecenę, by ostatecznie zamknąć dzień na NYMEX 238 proc. stratą,schodząc głęboko w ujemne terytorium, do minus 37,63 USD za baryłkę. Oznacza to, że posiadacze tych futures muszą zapłacić, by ktoś chciał odebrać od nich ropę. To „historyczne” dokonanie, potwierdzające poważny kryzys tego surowca. Warto jednak pamiętać, że ta spektakularna przecena dotyczyła kontraktów wygasających we wtorek. Ale i w przypadku obecnie benchmarkowego, najbardziej aktywnego kontraktu czerwcowego sytuacja nie wygląda zbyt dobrze. Finiszowały one ze stratą rzędu 18,3 proc. schodząc do 20,03 USD za baryłkę.
W ślad za tym szły notowania akcji koncernów paliwowo-energetycznych, w efekcie czego zniżki kursów takich potentatów jak Exxon Mobil czy Chevron determinowały spadek indeksów DJ IA i S&P500.
W obliczu przeceny na szerokim rynku rosły kursy akcji Amazona i Netflixa. Obie firmy skorzystały z dodatkowego popytu na ich usługi, ponieważ miliony ludzi zostają w domu z powodu koronawirusa. Swoimi wynikami za pierwsze trzy miesiące 2020 r. Netflix pochwali się we wtorek po zakończeniu sesji.
Podpis: Tadeusz Stasiuk