Dino spadło, ale nie osłabło

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2019-11-11 22:00

Kurs giełdowej sieci marketów zanurkował po publikacji wyników kwartalnych. Ubiegłoroczne rekordy trudno będzie pobić, ale na pesymizm jest za wcześnie.

Gdy regularnie biło się oczekiwania, to brak pozytywnych niespodzianek może być uznany za niespodziankę negatywną. Pod koniec ubiegłego tygodnia giełdowe Dino opublikowało wyniki kwartalne, które były w dużej mierze zgodne z oczekiwaniami analityków ankietowanych przez PAP. Efekt? Podczas piątkowej sesji kurs szedł w dół o ponad 9 proc. Czy akcjonariusze spółki, której notowania od debiutu w kwietniu 2017 r. niemal nieprzerwanie rosły, mają powody do niepokoju?

— Spadek Dino po ogłoszeniu wyników kwartalnych traktuję jako krótkoterminową korektę kursu, który rósł w dniach przed publikacją raportu okresowego — ocenia Tomasz Sokołowski, analityk Santandera.

Dino w trzecim kwartale miało 2,02 mld zł przychodów, o 31 proc. więcej niż rok wcześniej. Na kluczowym w handlu poziomie LFL, czyli bez uwzględnienia sklepów otwartych w ciągu ostatniego roku, sprzedaż skoczyła o 12 proc. Od początku roku spółka osiągnęła 5,52 mld zł przychodów, a jej sprzedaż LFL wzrosła o 11,4 proc.

— Po raz pierwszy przebiliśmy próg 2 mld zł kwartalnych przychodów. Dwucyfrowy wzrost sprzedaży porównywalnej to efekt korzystnego otoczenia — rosnących płac, niskiego bezrobocia i transferów socjalnych, a także dojrzewania naszej sieci — mówił podczas telekonferencji z analitykami Szymon Piduch, prezes Dino.

Dino ma obecnie 1113 sklepów, o 218 więcej niż rok wcześniej. Tylko w trzecim kwartale otworzyło 57 nowych marketów. Od początku roku Dino wydało na inwestycje 629 mln zł, czyli o jedną trzecią więcej niż rok wcześniej, a w całym 2019 r. ma przeznaczyć na to około 850 mln zł. Pieniądze idą głównie na nowe sklepy i rozbudowę zaplecza logistycznego. Zgodnie ze strategią w przyszłym roku sieć ma przebić próg 1,2 tys. sklepów.

— Koncentrujemy się na zagęszczaniu sieci w regionach, w których już jesteśmy. Ta strategia się sprawdza i nie zamierzamy jej zmieniać. Otworzymy o 20 proc. więcej sklepów niż rok wcześniej, w przyszłym roku chcemy utrzymać tempo zbliżone do tegorocznego i ponownieosiągnąć dwucyfrowy wzrost sprzedaży LFL — mówił Szymon Piduch.

Tym, co mogło zaniepokoić inwestorów, jest sprawa rentowności EBITDA. W trzecim kwartale marża na tym poziomie sięgnęła 9,5 proc. i była o 0,3 pkt proc. wyższa niż rok wcześniej. Zarząd Dino już wcześniej deklarował, że jego celem jest utrzymanie rentowności na ubiegłorocznym poziomie, ale teraz w rozmowie z analitykami nazwał to „ambitnym celem” i wskazywał, że — zwłaszcza w czwartym kwartale — ubiegłoroczna baza jest wysoka, a w okresie świątecznym trzeba będzie walczyć cenami o klientów. To zaś może sprawić, że rok do roku marże spadną.

— Spółka dość zachowawczo wyraża się o możliwości poprawy marży EBITDA w czwartym kwartale, wskazując na to, że rok wcześniej była ona bardzo wysoka. Rzeczywiście powtórzenie takiej marży będzie trudne. Pod koniec ubiegłego roku, czyli przed zaostrzeniem ograniczenia handlu w niedziele, producenci byli skłonni dawać bardzo dobre warunki handlowe sieciom, które składały bardzo duże zamówienia — a taką siecią było właśnie Dino. W tym roku takiej skłonności mogą nie mieć. W długim terminie nie widać jednak nowych, negatywnych czynników, które mogłyby powodować spadek kursu — sieć się rozbudowuje i jest miejsce do poprawy jej efektywności, co oczywiście będzie wyzwaniem, ale optymalizacja to zawsze wyzwanie — uważa Tomasz Sokołowski.