Długi miast będą rosły do 2013 r.

MBE
opublikowano: 2010-08-26 00:00

Samorządowcy przekonują, że miastom nie grozi bankructwo. Ale może je czekać ostre hamowanie inwestycji.

Samorządowcy przekonują, że miastom nie grozi bankructwo. Ale może je czekać ostre hamowanie inwestycji.

Dług samorządów pobił kolejny rekord i po I półroczu — jak pisaliśmy w "PB" — sięgnął 41 mld zł. Miasta tłumaczą, że zadłużają się, by wykorzystać fundusze unijne.

— W ostatnich dwóch latach gwałtownie wzrosły wydatki inwestycyjne. To głównie miasta są dziś odpowiedzialne za rozwój kraju. Żeby skorzystać z pieniędzy unijnych, samorządy muszą mieć własne pieniądze i muszą je skądś zdobyć — wyjaśnia Ryszard Grobelny, prezydent Poznania i prezes Związku Miast Polskich.

Bardziej od rosnących wskaźników zadłużenia samorządowców niepokoi to, że prorodzinna ulga podatkowa i ostatnia obniżka podatku od dochodów osobistych (PIT) pozbawiły miejskie kasy sporej części dochodów.

— Mieszkańcy są zadowoleni, bo płacą niższe podatki, ale cierpią na tym budżety. To jest ważniejsza przyczyna spadku dochodów niż zła koniunktura, która przecież kiedyś się skończy. Skutki ulg w PIT najbardziej odczuły największe miasta — podkreśla prezydent Poznania.

Na finansach mniejszych odbiły się problemy przedsiębiorstw.

— Na nasz budżet wpływa nie tylko ogólna zła kondycja gospodarki, ale także kłopoty finansowe miejscowych zakładów. Gdy firmy zaczynają kuleć, przekłada się to na dochody miasta — podkreśla Andrzej Małys, zastępca burmistrza 9-tysięcznego Wieruszowa.

Przyznaje, że sytuacja małych miejscowości jest bardzo trudna.

— Staramy się utrzymać bezpieczny wskaźnik zadłużenia w granicach 20 proc. [zadłużenie w stosunku do rocznych dochodów — red.]. Nie musieliśmy zaciągać kredytów na duże inwestycje, dlatego jesteśmy w lepszej sytuacji niż inne miasta — mówi Andrzej Małys.

W 2009 r. poziom zadłużenia samorządów sięgał 24,5 proc., dopuszczalna granica to 60 proc.

— To oznacza, że miasta mogą dalej się zadłużać. Dobre samorządy są w stanie poradzić sobie z długiem zbliżonym do limitu, słabe mogą mieć z tym kłopoty — mówi Ryszard Grobelny.

Samorządowcy przewidują, że wysokie tempo zadłużenia utrzyma się do 2013 r. Jeśli jednak parlament nie zrekompensuje im spadku dochodów z PIT, krajowi grozi mocne wyhamowanie inwestycji.

— Nowe stawki podatkowe były ruchem czysto wyborczym. Nie wszyscy posłowie rozumieją, że jest jeden system finansów publicznych obejmujący dwa segmenty i odpowiadają nie tylko za budżet państwa, ale również za budżety samorządów — mówi Ryszard Grobelny.

Dlatego samorządowcy apelują o zrekompensowanie ubytków w PIT, a także o wprowadzenie zwrotu VAT od inwestycji. Obecnie nie mogą odliczać tego podatku.

— My budujemy drogę czy szkołę, a 22 proc. z tego wpływa do budżetu państwa — narzeka prezydent Poznania.

Dlatego miastom i gminom planowana podwyżka VAT nie pomoże.

— Dla państwa oznacza ona wzrost dochodów, a dla nas wzrost kosztów — mówi Ryszard Grobelny.