DOPŁATY DO MIĘSA DUSZĄ JEGO EKSPORT
Polskim firmom bardziej opłaca się handlować holenderską wieprzowiną
DOBRY INTERES: Bez względu na to, czy polscy eksporterzy mięsa będą umieli je sprzedać, czy nie, to Jan Lisowski, szef Agencji Rynku Rolnego, i tak wyjdzie na swoje. fot. Tomasz Zieliński
Krajowi eksporterzy mięsa kolejny raz przegrywają walkę o rosyjski rynek. Światowi potentaci mogą liczyć na znacznie większe dopłaty do swojego eksportu, co czyni ich towar dwukrotnie tańszym od polskiego.
Krajowi producenci, którzy wygrali przetarg na eksport mięsa do Rosji z dopłatami Agencji Rynku Rolnego, będą mieli spore kłopoty z realizacją swoich zobowiązań.
Za niedotrzymanie warunków umowy grozi im przepadek wadium oraz kara 100 zł za każdą tonę mięsa, która nie trafi do odbiorców.
Unia Europejska i Stany Zjednoczone zasypały Rosję tanim mięsem z tzw. pomocy. Równocześnie dwukrotnie zwiększyły dopłaty do eksportu w swoich krajach. W UE do 1 kg wyeksportowanego żywca dopłaca się średnio 1 ecu (około 4 zł).
ARR zaś dopłaca do kilograma eksportowanego mięsa 1 zł.
Na polskim rynku pozostanie ponad 100 tys. ton nadwyżki mięsa.
Potentaci składają broń
ARR zorganizowała przetarg na eksport do Rosji 25 tys. ton półtusz wieprzowych z dopłatami. Jedynie 12,7 tys. ton półtusz znalazło amatorów. W gronie przyszłych eksporterów jest kilkanaście firm zajmujących się przetwórstwem mięsnym oraz handlem.
Chociaż podaż mięsa na rynku rosyjskim jest wysoka, obowiązujące tam ceny czynią eksport nieopłacalnym dla naszych firm. Potentaci rynku, jak Animex, nie przystąpili nawet do przetargu ogłoszonego przez ARR.
— Eksport z góry skazany byłby na niepowodzenie — twierdzi Anna Turska, rzecznik prasowy Animexu.
— Nasze ceny są niemal dwukrotnie wyższe od proponowanych przez kraje Unii Europejskiej — mówi Beata Komenda, prezes Lod Mor, spółki, która uczestniczyła w przetargu.
— Stany Zjednoczone oraz kraje unijne wysłały do Rosji olbrzymie ilości taniego mięsa w ramach tzw. pomocy — mówi Wiesława Pyrzyna, dyrektor biura handlu w Rolmeksie.
Firmy, które podjęły ryzyko eksportu na Wschód, mogą teraz ponieść tego konsekwencje.
Dopłacą firmy, nie ARR
Zdaniem Mirosława Szulca, wiceprezesa Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa, agencja zaoferowała zbyt niskie dopłaty, by mogły one zachęcić przedsiębiorstwa do handlowania z Rosją. Zdaniem eksporterów, dopłata do jednego wysłanego za granicę kilograma żywca powinna wynosić około trzech złotych.
Jeśli nie uda się wysłać wieprzowiny, to nie dość, że firmy nie zarobią, ale mogą jeszcze sporo stracić. Konsekwencją tego będzie przepadek wadium oraz dodatkowa kara finansowa. ARR w przypadku zupełnego niepowodzenia eksporterów otrzyma od nich 1,2 mln zł, nie wspominając już o przejętych wadiach.
Handlują cudzym
Firma Pekpol, której prezesem jest Mirosław Szulc, eksportuje półtusze wieprzowe do Kazachstanu, jednak nie polskie, lecz holenderskie, gdyż, jak twierdzi prezes, na eksporcie polskiego mięsa tylko się traci.
Tymczasem Stanisław Myśliński, rzecznik prasowy ARR, twierdzi, że przedsięwzięcie agencji cieszy się dużym powodzeniem i wkrótce zostaną wyłonieni kolejni eksporterzy.
Danuta Rycombel z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przewiduje, że sytuacja nie zmieni się również w pierwszym półroczu 1999 roku.
— W krajach UE, oraz w Polsce wystąpi wtedy nadprodukcja żywca. Sytuacja może się poprawić dopiero w drugim półroczu 1999 r. — twierdzi Danuta Rycombel.