Kiedy inwestorzy obudzili się w poniedziałkowy poranek 15 września 2008 r. świat wyglądał już inaczej niż zwykle. Lehman Brothers, po 160 latach działania, był bankrutem, a dodatkowo, inny gigant, Merrill Lynch został sprzedany. Co najważniejsze, natychmiast załamał się rynek kredytowy, który od momentu wsparcia finansowego dla banku Bear Stearns w marcu systematycznie leczył rany.
Wystarczyły zaledwie dwa dni, aby stawka Libor, podskoczyła aż do 3,06 proc., czyli do wartości grubo sprzed 8 miesięcy.
W ciągu zaledwie tygodnia, rynek papierów komercyjnych, kluczowy dla finansowania biznesu, skurczył się do najniższego poziomu od 2,5 lat - do 1,7 biliona USD.
Wystarczyło 10 dni, aby dwa najważniejsze wskaźniki skłonności do ryzyka – spred Libor -OIS oraz spred TED – ustanowiły historyczne rekordy.
Mocno ucierpiały również rynki finansowe od Azji przez Europę aż po samą Amerykę. Niewielu inwestorów zdobyło się na odwagę i kupowało akcję. Większość pozbywała się posiadanych walorów w zastraszającym tempie, które wielu analityków porównywało do kryzysu z lat 30-tych.
Ale to już było. Dwa miesiące później widać już pierwsze symptomy poprawy. Przede wszystkim stawki Libor dla wielu światowych walut trochę odpuściły po ostrej wspinaczce. Do swoich „normalnych” rozmiarów powraca również rynek papierów komercyjnych. Wciąż nie jest dobrze na światowych giełdach, ale to raczej za sprawą już innych czynników (recesja, spadek popytu na surowce itp.)
Jednak wielu analityków uważa, że to wciąż kropla w morzu potrzeb.
- Zgoda na upadek Lehman Brothers jest niewybaczalna. Jego bankructwo stało się katalizatorem, które przede wszystkim zamroziło rynek kredytowy. Na twarzach niektórych inwestorów widać już uśmiech, ale trzeba się liczyć z tym, że jeszcze długo długo potrwa zanim znów wszystko wróci do normalności – ocenia Scott Anderson, starszy ekonomista Wells Fargo.
- Jeszcze przed upadkiem Lehman Brothers mówienie o recesji w przypadku
USA było bardziej abstrakcją niż faktem do przyjęcia. Dziś jest zupełnie
odwrotnie. Kiedy administracja Busha zrobiła chyba wszystko co w jej mocy, aby
zapewnić płynność finansową dla wielu firm, teraz wyzwanie rzuciła gospodarka. Z
nią będzie o wiele trudniej walczyć, gdyż to bardzo groźny i przede wszystkim
nieobliczalny przeciwnik – podsumowuje S.Anderson.