Albo zdrowe, albo smaczne — rzadko kiedy jedzenie łączy te dwie zalety w równym stopniu. Szczególnie w przypadku słodyczy. Dwójka znajomych, Agata Golonka i Filip Stefański, postanowiła jednak udowodnić, że nawet batony mogą być jednocześnie dobre, zdrowe i pożywne.

Intuicja najlepszym doradcą
— Nie chcieliśmy rezygnować z żadnego z tych kryteriów i postanowiliśmy sprawdzić, czy to się uda — bez badań rynkowych na temat zapotrzebowania na takie produkty. Po prostu stworzyliśmy to, czego nam na rynku brakowało — tłumaczy Agata Golonka. W Polsce są już dostępne zdrowe, naturalne batony, ale sprowadzane z zagranicy.
— Na Zachodzie można je kupić w każdym sklepie — twierdzi Filip Stefański. Pojawia się też coraz więcej firm, które takie produkty do Polski sprowadzają.
— Sami zastanawialiśmy się, czy nie pójść tą drogą, jednak własna produkcja to większe wyzwanie, które w dodatku daje swobodę tworzenia na naszych warunkach — tłumaczy Agata Golonka.
Ponadto nie ma na rynku polskiego producenta batonów całkowicie naturalnych, bez żadnych sztucznych składników. Twórcy Zmiany zmiany prawie rok pracowali nad recepturą produktów i przygotowaniem firmy do startu. Efektem są batony w 100 proc. roślinne, bez żadnych dodatków i polepszaczy, bez cukru, syropów i utwardzonego tłuszczu. Nie zawierają też środków przedłużających okres przydatności do spożycia. Składają się tylko z nasion, orzechów i suszonych owoców. Mogą je jeść osoby na diecie wegańskiej i bezglutenowej.
— Kierując produkty do takich osób, chcemy mieć pewność, że nie znajdą się w nich nawet śladowe ilości składników, które nie będą dla nich odpowiednie. To się zdarza, kiedy batony są produkowane na liniach produkcyjnych, na których wcześniej tworzono inne produkty. Dlatego zainwestowaliśmy we własną linię produkcyjną — mówi Agata Golonka.
Maszyny jednak tylko w części ułatwiają pracę. Większość produkcji odbywa się ręcznie, choć właściciele Zmiany zmiany pracują nad coraz większą mechanizacją. W miejscu produkcji, które znajduje się w Czeskiej Wsi, pojawiają się kolejne maszyny. Jednak na mechanizm, który pozwoliłby na całkowity automatyzm pracy, trzeba będzie trochę poczekać. — To koszt rzędu nawet 2 mln EUR — mówi Filip Stefański.
Trzy miesiące na rynku
Amatorów na batony jest jednak coraz więcej, a właściciele byli przygotowani na dłuższy rozruch i nie zakładali w początkowym etapie hurtowych ilości. W końcu rynek zdrowej żywności w Polsce, choć rosnący, wciąż jest niszą. Zainteresowanie batonami okazało się jednak większe, niż zakładali. — Już pierwszego dnia, kiedy pojawiliśmy się na Facebooku, mieliśmy odzew od zainteresowanych zakupem naszych batonów w skali, której się nie spodziewaliśmy. Upewniło nas to, że idziemy dobrą drogą — tłumaczy Agata Golonka.
Firma sprzedaje batony dopiero od trzech miesięcy, a już produkuje ich ponad tysiąc miesięcznie. Prowadzi sprzedaż indywidualną na targach i jarmarkach oraz dystrybuuje batony do ok. 60 punktów sprzedażowych w 20 polskich miastach. Wciąż pojawiają się kolejni zainteresowani współpracą dystrybutorzy.
Właściciele firmy nie zatrudniają żadnych dodatkowych osób. Batony produkują sami od poniedziałku do piątku, a w czasie weekendów odwiedzają z nimi różnego rodzaju targi ze zdrową żywnością. Jeden baton kosztuje ok. 7 zł, a jego okres do spożycia to miesiąc. Trwają jednak prace nad wydłużeniem tego okresu. W ofercie są trzy rodzaje batonów — Aloha, Lewy Sierpowy i Kosmos. W przyszłym roku mogą pojawić się nowe produkty.
W firmę Agata Golonka zainwestowała własne pieniądze — kilkadziesiąt tysięcy złotych. Już zastanawia się jednak nad innymi sposobami finansowania.