Exbudimex ma przed sobą trudną drogę

Artur A. Adamski
opublikowano: 1999-01-14 00:00

EXBUDIMEX MA PRZED SOBĄ TRUDNĄ DROGĘ

Nawet współpraca operacyjna obu przedsiębiorstw może napotkać trudności

MAŁY KROCZEK: Umowę o współpracy pomiędzy firmami należy traktować jako kompromis i tylko w niewielkim wymiarze jako pierwszy krok do fuzji obu holdingów — mówi Dawid Sukacz, doradca inwestycyjny z PTE Commercial Union.

fot. Grzegorz Samoraj

Dzisiaj podpisana zostanie umowa o współpracy między Exbudem a Budimexem. Ma to zapoczątkować działania zmierzające do połączenia obu przedsiębiorstw. Nie będzie to jednak łatwy proces, a jego efekty mogą być początkowo niewielkie.

Umowa o współpracy jest wielkim sukcesem Exbudu, gdyż udało mu się porozumieć z zarządem Budimexu poza dwoma największymi udziałowcami warszawskiego holdingu: Kredyt Bankiem PBI i Templetonem. Poza tym, po odejściu prezesa Grzegorza Tuderka, sprawa pozostawała w zawieszeniu i początkowo nowy zarząd nie był przychylny współpracy.

Pierwsza wersja umowy (Grzegorz Tuderk nie zdążył jej podpisać) zawierała jedynie ogólne sformułowania o współpracy.

Nie tak prosto

Podpisanie umowy przez dwa największe budowlane holdingi ma być wstępem do połączenia obu firm. Fuzja stworzyłaby najpoważniejszą spółkę mogącą konkurować z firmami europejskimi. Jednak nawet współpraca może napotkać poważne kłopoty.

— Współdziałanie dwu zarządów nie jest problemem. Kłopot może pojawić się na poziomie operacyjnym, wśród spółek w tzw. terenie. Jak mają współdziałać dwa przedsiębiorstwa z każdego z holdingów w mniejszym mieście, jeśli są to jedyne dwie firmy na danym terenie? — zadaje pytanie jeden z prezesów giełdowej spółki budowlanej.

Poza tym problemy mogą się pojawić w najprostszych sprawach. Przykładowo, obie spółki stają do jednego przetargu: obie nie mogą wygrać, więc tylko jedna może być liderem konsorcjum, a to może, przy dużym przedsięwzięciu, rodzić scysje.

— Wielkość nie oznacza siły przetargowej, gdyż liczba zatrudnionych i wielkość przychodów nie dają gwarancji wygrania przetargu. Przykładem niech będą zachodnie giganty budowlane, które nie zatrudniają w Polsce rzesz pracowników, a i tak zdobywają kontrakty. Są po prostu znakomite w obliczaniu kosztów przedsięwzięcia, a budują i tak polscy podwykonawcy — dodaje nasz rozmówca.

Natomiast co do ewentualnej fuzji może być ona bardzo skomplikowana, szczególnie łączenie spółek terenowych.

Również chęć kontroli przez Exbud niektórych budimexowskich firm może rodzić konflikty.

— Nie ma wątpliwości, że Exbud ma apetyt na zyskowne spółki zależne Budimexu: Instal, Unibud i Budimex Poznań — czytamy w raporcie poświęconym Budimexowi, przygotowanym przez Jacka Dzierwę z Salomon Smith Barney.

Współpraca konieczna

Mimo iż początki współpracy mogą być bardzo trudne, to konsolidacja w sektorze budowlanym jest konieczna i nieunikniona.

Jacek Dzierwa uważa, iż nasz sektor budowlany jest bardzo rozdrobniony (działa na nim 147 tys. firm) przez co należy oczekiwać, że konsolidacja nastąpi w ciągu dwóch najbliższych lat. Ponieważ jednak takie spółki jak Budimex będą dążyły do fuzji na własnych warunkach, połączenie z Exbudem nie będzie sprawą natychmiastową.

— Na razie trudno będzie znaleźć bezpośrednie korzyści, gdyż nie wiadomo, jak będzie przebiegała współpraca na poziomie operacyjnym. Moim zdaniem, obie firmy będą starały się wyeliminować konkurencję zewnętrzną na rynku lokalnym, a poza tym będą łączyć siły w walce o duże kontrakty z zachodnimi firmami — uważa Dawid Sukacz, doradca inwestycyjny z PTE Commercial Union.

Ponieważ obie spółki będą silniejsze kapitałowo, mogą chcieć iść śladem zachodnich konkurentów i finansować całą budowę samodzielnie, po to, aby opłatę za wykonanie pobrać dopiero po oddaniu całości. Obecnie tzw. fakturowanie (opłacanie kosztów budowy przez inwestora) odbywa się co miesiąc.

— Proces konsolidacji w budownictwie już się zaczął i nie da się go zatrzymać. Jest to bardzo dobry kierunek, szczególnie dla notowanych spółek: będąc większymi, łatwiej będzie im pozyskać kapitał, a także będą mogły startować do kontraktów poza krajem — konkluduje Dawid Sukacz.

Trzy drogi

W tej chwili na rynku budowlanym można dostrzec trzy tendencje rozwoju firm. Pierwsza, najbardziej nagłośniona i rozpowszechniona, to budowa holdingu poprzez przejmowanie firm lub łączenie z nimi. Druga, to pozostawanie samotnym i zachowywanie status quo (prowadzi to w linii prostej do recesji i grozi nawet uwiądem przedsiębiorstwa). Trzecia droga, to rzadko spotykana koncepcja wśród firm krajowych: zdobywanie kontraktów dzięki znakomitemu obliczeniu kosztów (spółka stawia nie na liczbę zatrudnionych robotników, lecz na jakość średniego szczebla kadry, potrafiącej skalkulować kontrakt) i realizacja kontraktu w mniejszym stopniu przez własne spółki zależne, a raczej przez wynajętych podwykonawców.