Zaprzysiężenie prezydenta Bronisława Komorowskiego zakończyło czteromiesięczną prowizorkę kadrową na szczytach władzy wykonawczej. Po tragicznej katastrofie w Smoleńsku mieliśmy aż trzy tymczasowe głowy państwa: najpierw był to Bronisław Komorowski jako marszałek Sejmu, później przez kilkanaście godzin marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, wreszcie Grzegorz Schetyna jako nowy szef Sejmu. W tym czasie podpisywanie ustaw stało się czynnością czysto techniczną. Premier Donald Tusk już się przyzwyczaił i tego samego oczekuje od prezydenta zaprzysiężonego.
Piątkowe posiedzenie Zgromadzenia Narodowego stało się za to sygnałem do wielkich wakacji władzy ustawodawczej. Sejm dostał półtora miesiąca wolnego, Senat zaś aż ponad dwa miesiące! Sala plenarna obrad Sejmu poszła do remontu, który potrwa do 18 września. Gdyby w tym czasie stało się coś strasznego — lepiej odpukać — i posłowie musieliby się awaryjnie zebrać, to zapewne w Sali Kongresowej PKiN. Senat zaś rozpatrzy resztę czekających ustaw w tym tygodniu i robi sobie przerwę do drugiej połowy października.
Spóźniony jesienny start fabryki prawa przy Wiejskiej — standardowo Sejm ożywa pod koniec sierpnia — zderza się z zapowiedzianą przez Donalda Tuska ustawową ofensywą. Już teraz można przewidzieć korek na legislacyjnej ścieżce, ruszającej dopiero 21 września. Nad sztandarowym projektem rządowym dotyczącym VAT co prawda nie wisi kalendarzowy bat, bo zmiana tego podatku nie musi wchodzić z dniem 1 stycznia. Jednak z budżetem na rok 2011 ta akurat zmiana VAT jest powiązana wyjątkowo ściśle, jak żadna wcześniejsza. Jej spóźnienie chociażby o miesiąc byłoby dowodem nieskuteczności rządowej koalicji. Dlatego wydaje się mało prawdopodobne, ale czasu wystarczy ledwie, ledwie…