— W sprawie Marka Falenty nie mam nic do powiedzenia — tak na pytanie o przedsiębiorcę odpowiada Arkadiusz Gierałt, były szef lubińskiej Platformy Obywatelskiej, który przez ponad pół roku (od maja 2011 r. do stycznia 2012 r.) zasiadał w nadzorze Hawe, spółki kontrolowanej przez podejrzanego o udział w aferze podsłuchowej. Polityk i menedżer określany przez media, m.in. TVN 24, jako zaufany człowiek Grzegorza Schetyny to niejedyna postać związana niegdyś ze światem polityki, która pojawiała się w otoczeniu Marka Falenty. W radzie zasiada też Lesław Podkański, były polityk PSL, a obecnie także członek nadzoru ZE PAK. W czerwcu 2009 r. prezesem Hawe został Robert Kwiatkowski, były prezes TVP, niegdyś polityk SLD, obecnie Twojego Ruchu.
![Marek Falenta [FOT. WM] Marek Falenta [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/0adf8198-282c-4aac-8c07-94436b4bdef0/2799cdec-5455-5db8-ba2e-b28111fee6d7_w_830.jpg)
Odszedł ze stanowiska w 2011 r. Od znanych nazwisk aż roi się w radzie nadzorczej Hawe. W styczniu 2012 r. wszedł do niej Tomasz Misiak, twórca agencji pośrednictwa pracy Work Service, przed laty senator PO.
— Zainwestowałem w akcje Hawe i by lepiej doglądać interesów, zdecydowałem się wejść do rady nadzorczej. Dużo udało się zrobić w spółce od tego czasu, funkcjonuje coraz lepiej. Ściągnąłem do zarządu świetnego menedżera Krzysztofa Witonia, a do rady nadzorczej Grażynę Piotrowską-Oliwę — mówi Tomasz Misiak.
Czy dobrze zna Falentę?
— Znamy się na poziomie biznesowym, na wakacje razem nie jeździmy — mówi Tomasz Misiak.
— Znałam pana Falentę, tak jak znam wiele innych osób w świecie biznesu, nie jest to osoba z kręgu przyjaciół. Do rady nadzorczej weszłam, gdyż praca w spółce giełdowej z sektora telekomunikacyjnego, z którego się wywodzę, była atrakcyjną propozycją — mówi Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Od lat w radzie zasiada Wiesław Likus, przedsiębiorca z branży nieruchomości, oraz prawnik Dariusz Maciejuk. Przez cztery miesiące wiceprezesem Hawe był Jarosław Bauc, były minister finansów i szef Polkomtela, obecnie członek zarządu PGNiG. Jeszcze krócej, bo przez tydzień, członkiem zarządu była Joanna Baniak, żona wiceministra skarbu, od ponad 10 lat pracująca w Medicoverze.
— Doświadczenie zawodowe nowej członkini rady nadzorczej może przydać się spółce przy rozwoju projektów związanych z e-medycyną, które będą jednym z naszych priorytetów. Dociągane do mieszkań światłowody umożliwią np. korzystanie z aplikacji diagnostycznych, które możemy rozwijać z partnerami z branży — uzasadniał Krzysztof Witoń, prezes Hawe.
Jej szybka rezygnacja nastąpiła po tym, gdy okazało się, że spółka może realizować projekty z wykorzystaniem publicznych pieniędzy. Z naszych informacji wynika, że uczestniczyła w jednym posiedzeniu rady, na którym dowiedziała się o planowanym projekcie Hawe z PIR i natychmiast złożyła rezygnację.
— Falenta ma słabość do znanych osób, lubi się nimi otaczać — tłumaczy nagromadzenie biznesowych gwiazd w Hawe jeden ze współpracowników Marka Falenty. Wszyscy nasi rozmówcy są zaskoczeni podejrzeniami wobec inwestora.
— Od samego początku odradzałem mu angażowanie się w Składywęgla.pl, a po tym, jak wybuchła afera z aresztowaniami w spółce, ostrzegałem, że to dziwny układ, że stoją za tym dziwni ludzie — mówi bliski współpracownik Marka Falenty.
Falenta podejrzany, zwolniony za kaucją
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, obu prokurator zarzucił współsprawstwo - z Łukaszem N. i Konradem L. - w popełnianiu czynów polegających na nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Podejrzani nie przyznali się i złożyli wyjaśnienia.
Grozi im do 2 lat więzienia.
Wobec Marka Falenty prokurator zastosował poręczenie majątkowe w kwocie miliona zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji. Wobec Krzysztofa Rybki. zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji.
Adwokat Falenty poinformował, że jego klient zdecydowanie zaprzecza zarzutowi udziału w podsłuchiwaniu.
"Nie przedstawiono nam żadnych dowodów" - stwierdził adwokat.
Wcześniej pojawiały się nieoficjalne informacje, że śledczy mieli rozważać też zarzuty dużo większego kalibru, takie jak zorganizowana grupa przestępcza, a nawet zamachu stanu czy szantaż urzędników państwowych.
Według Mazur analiza materiału dowodowego nie pozwoliła na przypisanie podejrzanym udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Brak jest bowiem elementów charakterystycznych dla takiej grupy jak: trwała struktura, więzy organizacyjne, trwałość zaspokajania potrzeb grupy, czerpanie z przestępstw stałych dochodów."W realiach niniejszej sprawy dotychczasowe ustalenia wskazują, iż tak zorganizowana grupa nie została nigdy utworzona, o czym świadczy chociażby fakt, iż początkowo nagrywaniem zajmowały się tylko dwie osoby, zaś podejrzany Krzysztof R. nie znał Konrada L. a Konrad L. znał Marka F. jedynie jako klienta restauracji" - dodała Mazur. [Dawid Tokarz, PAP]
Falenta podejrzany, zwolniony za kaucją
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, obu prokurator zarzucił współsprawstwo - z Łukaszem N. i Konradem L. - w popełnianiu czynów polegających na nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Podejrzani nie przyznali się i złożyli wyjaśnienia.
Grozi im do 2 lat więzienia.
Wobec Marka Falenty prokurator zastosował poręczenie majątkowe w kwocie miliona zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji. Wobec Krzysztofa Rybki. zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policji.
Adwokat Falenty poinformował, że jego klient zdecydowanie zaprzecza zarzutowi udziału w podsłuchiwaniu.
"Nie przedstawiono nam żadnych dowodów" - stwierdził adwokat.
Wcześniej pojawiały się nieoficjalne informacje, że śledczy mieli rozważać też zarzuty dużo większego kalibru, takie jak zorganizowana grupa przestępcza, a nawet zamachu stanu czy szantaż urzędników państwowych.