FAM: Tar Heel chce rozdawać karty

Katarzyna Sadowska
opublikowano: 2008-12-05 06:42

Grudzień to gorący okres w FAM. Przed rokiem rynkiem wstrząsnęła informacja o planowanym przejęciu spółki przez Ponar. Do transakcji dotychczas nie doszło – m.in. z powodu kłopotów z kredytami ówczesnego głównego akcjonariusza drugiej ze spółek, Piotra Wiaderka. Wynikiem podjętych wówczas działań były jednak zmiany w akcjonariacie FAM.

Mirosław Kalicki, przewodniczący rady nadzorczej, sprzedał część posiadanych akcji FAM Ponarowi, ale w wyniku zawartych wiosną umów uzyskał prawo głosu z całego pakietu. Dotychczas z podmiotami zależnymi kontrolował więc 11,5 proc. akcji FAM i dodatkowo wykonywał prawo do 15,8 proc. głosów z akcji należących do Ponaru, czyli kontroluje FAM. Dotychczas, bo inwestor właśnie poinformował o zmniejszeniu  zaangażowania w FAM: zostało mu 8,4 proc. głosów (plus 15,8 proc. z pakietu Ponaru). Co go skłoniło do tej decyzji? Czy zamierza dalej sprzedawać akcje?

- Nie komentuję – tak na każde nasze pytanie odpowiadał wczoraj Mirosław Kalicki.

Obiecał, że więcej informacji udzieli po wznowieniu w przyszłym tygodniu przerwanego NWZ spółki. Akcje FAM-u trafiły do grupy spółek związanych z funduszem Tar Heel Capital (THC), reprezentowanych przez Grzegorza Bielowickiego. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy prowadzą wspólną politykę. Po transakcji THC kontroluje 9,55 proc. akcji FAM (wcześniej miał 6,4 proc.) i został oficjalnie drugim – po Ponarze – największym akcjonariuszem spółk i nie zamierza siedzieć cicho.

- Zdaję sobie sprawę, że liczba posiadanych akcji nie daje mi wpływu na zarządzanie spółką, ale liczę na dobrą wolę pozostałych akcjonariuszy i zmianę składu rady nadzorczej, tak aby oddawała aktualny układ sił w akcjonariacie – mówi Grzegorz Bielowicki.
 
Coraz większy akcjonariusz FAM chce zablokować uchwały najbliższego walnego dotyczące emisji akcji na przejęcia. Dlaczego? Co radzi zarządowi? Czytaj w „Pulsie Biznesu”.