Firmy wodno-kanalizacyjne wysłały do firm energetycznych oświadczenia i przygotowują wnioski, które pozwolą im uzgodnić z nimi szczegóły dotyczące zamrożenia cen energii do końca 2023 r. na poziomie 785 zł za MWh. Jako podmioty świadczące usługi publiczne dla mieszkańców mogą skorzystać z zaproponowanych przez rząd stawek niższych od rynkowych. Zamrożenie cen prądu nie wystarczy jednak, by uratować płynność, dlatego wnioskują o podwyżkę cen wody i ścieków. Mają także alternatywne rozwiązania dotyczące obniżki podatków, które zrekompensują drogą energię.
— Zwróciliśmy się z wnioskiem do premiera Mateusza Morawieckiego o objęcie wody i ścieków zerową stawką VAT zamiast obecnie obowiązujących 8 proc. Niedawno rząd przedłużył obowiązywanie zerowej stawki VAT na żywność, do której przecież można zakwalifikować także wodę — mówi Tadeusz Rzepecki, przewodniczący rady Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie, kierujący także Tarnowskimi Wodociągami.
Kancelaria premiera przekazała wniosek do resortu finansów. Na razie nie wiadomo, czy zgodzi się na propozycję branży.
Firmy wodno-kanalizacyjne postulują także obniżenie innych podatków oraz opłat za usługi wodne.
— W branży pojawiają się również pomysły dotyczące obniżki podatku od nieruchomości. W wielu gminach, zwłaszcza wiejskich, przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne należą do jego największych płatników. Obniżka miałaby sens tylko pod warunkiem zmian w systemie subwencji rządowej dla samorządów. Zgodnie z obowiązującymi zasadami, jeśli gmina obniży firmom wodno-kanalizacyjnym podatek, to dostanie także niższą subwencję — wyjaśnia Tadeusz Rzepecki.
Firmy wodno-kanalizacyjne w większości należą do samorządów, nie chcą więc jednocześnie pozbawiać właścicieli wpływów z podatków i subwencji, tym bardziej że lokalni włodarze także skarżą się na znaczący wzrost kosztów.

Prąd podrożeje o 170-180 proc.
Firmy szukają więc możliwości obniżenia kosztów, bo mimo zamrożenia cen energii i tak od przyszłego roku czekają je słone podwyżki.
— Zamrożenie cen na poziomie 785 zł za MWh oznacza podwyżkę cen energii dla przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych na poziomie 170-180 proc. Dotychczas zakup prądu miał w kosztach 7-procentowy udział, który teraz wzrośnie do kilkunastu procent — szacuje Tadeusz Rzepecki.
Dobrze widać to na przykładzie firmy z Kołobrzegu.
— Za energię płaciliśmy dotychczas ponad 2 mln zł rocznie, a na przyszły rok dostaliśmy ofertę wartą 17 mln zł. Jednak dzięki zamrożeniu cen nasze koszty w przyszłym roku wzrosną w mniejszym stopniu — o 4,7 mln zł. To wciąż bardzo dużo — mówi Paweł Hryciów, prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Kołobrzegu.
Alternatywą dla obniżki kosztów, np. podatkowych, jest wzrost stawek za wodę i ścieki. Przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne przygotowały lawinę wniosków o podwyżki. Regulator, czyli Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, większość jednak odrzuca.
— Regulator i resort infrastruktury muszą dbać o dobro mieszkańców, więc nie godzą się na podwyżki. Nam też zależy na dobru mieszkańców, ale nie kosztem pogorszenia sytuacji finansowej firm wodno-kanalizacyjnych. Niektóre już zwalniają pracowników, bo brakuje im pieniędzy. Równocześnie z powodu inflacji pracownicy chcą podwyżki wynagrodzeń. Wiele zakładów nie będzie w stanie jej zapewnić, więc będą odchodzić, zwłaszcza specjaliści. Jeśli nie będzie miał kto przyjechać, by szybko usunąć np. awarię wodociągu, to ucierpią na tym także interes i dobro mieszkańców — dodaje Paweł Hryciów.
Poznaj program konferencji online “CFO Excellence 2023”, 19 stycznia 2023 >>
Budowlanka dostanie rykoszetem
Tadeusz Rzepecki podkreśla, że niektóre firmy już tracą płynność finansową.
— W naszym przedsiębiorstwie posiłkujemy się kredytem odnawialnym, by prowadzić bieżącą działalność, ale są firmy, które już mają problemy z uzyskaniem kredytu. W bardzo trudnej sytuacji są też podmioty realizujące inwestycje rozpoczęte przed podwyżkami, których finansowanie wzrosło np. z powodu podwyżek stóp procentowych — podkreśla Tadeusz Rzepecki.
Jego zdaniem niektóre firmy mogą mieć problem z wypłacaniem wynagrodzeń dla wykonawców kontraktów. Coraz mniej przedsiębiorstw chce także rozpoczynać nowe inwestycje, ponieważ po podwyżkach stóp procentowych nawet pożyczki Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, uważane dotychczas za bardzo atrakcyjne, oceniane są jako drogie. Problem z płatnościami i ograniczenie inwestycji mogą zaś uderzyć w budowlankę, która już odczuwa brak zamówień w niektórych segmentach rynku.
Niektóre firmy wodno-kanalizacyjne mają oferty na prąd z ceną niższą nawet niż proponowane przez rząd limity. Mimo to uznają prąd za drogi i liczą na wsparcie. Przykładem jest Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Mikołajkach. Jarosław Pesta, jego prezes, poinformował PB, że spółka ma umowę na dostawę energii do końca przyszłego roku z ceną 632 zł za MWh, czyli niższą niż zamrożona przez rząd stawka. Dla spółki oznacza jednak wzrost kosztów prądu o 65 proc. Tak wysoki wskaźnik podwyżek nie pozostaje bez wpływu na finanse przedsiębiorstwa, dlatego złożyło do właściciela, czyli samorządu Mikołajek, wniosek o dokapitalizowanie.