Firmy mają coraz większy problem z zatorami

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2025-03-25 20:00

Większość przedsiębiorców nie dostaje zapłaty na czas, co pogarsza kondycję ich biznesu. Co robią, żeby odzyskać pieniądze?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile faktur przedsiębiorcy muszą spisać na straty
  • co robią, żeby odzyskać swoje pieniądze
  • jakie sposoby są najbardziej skuteczne
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W minionym roku 44 proc. firmom nie udało się odzyskać do 5 proc. należności — wynika z badania Skaner MŚP przeprowadzonego na zlecenie Biura Informacji Kredytowej (BIK). W tym gronie najwięcej jest handlowców. Co piąta firma musiała spisać na straty od 6 do 10 proc. należności, a w przypadku niemal 14 proc. firm było to 11–20 proc. Poważny problem miało 4 proc. podmiotów, które przyznały, że nie odzyskały ponad połowy pieniędzy z faktur. W sumie 82 proc. przedsiębiorców ma kontrahentów, którzy nie regulują zobowiązań na czas, a aż 57 proc. przyznaje, że brak zapłaty odbił się na kondycji ich biznesu.

— Opóźnienia w płatnościach nie zawsze wynikają z braku gotówki czy słabej kondycji finansowej kontrahenta. Coraz częściej jest to celowe działanie. Ponad 13 proc. badanych przedsiębiorców uważa, że w ten sposób kontrahenci starają się uniknąć choć części płatności, a niemal tyle samo jest zdania, że dłużnicy po prostu kredytują się ich kosztem — mówi Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitora należącego do grupy BIK.

Najczęściej stosowane metody odzyskiwania należności to przypominanie o zapłacie za pomocą telefonu (48,3 proc.) oraz mejla/SMS-a (47 proc.). W przypadku opóźnień przekraczających dwa tygodnie blisko 43 proc. firm decyduje się na wysyłkę wezwań do zapłat, a jedynie 8,2 proc. firm składa pozew do e-Sądu, a 7 proc. wpisuje dłużnika do rejestru. Co dziesiąta firma po prostu czeka na płatność. Wielu przedsiębiorców boi się, że upominanie się o zaległą płatność odbije się na ich relacji z kontrahentami. Obawy są jednak płonne — aż 62 proc. tych, którzy takie działania podjęli, deklaruje, że nie wypłynęły one negatywnie na współpracę.

Paweł Szarkowki, prezes BIG Info Monitora, mówi, że windykacja nie zawsze oznacza poważne i czasochłonne działania sądowe.

— Najczęściej stosuje się środki prewencyjne i polubowne, które trudno uznać za psujące relacje. Jeśli nie pomogły telefony czy SMS-y, warto wysłać oficjalne pismo z biura informacji gospodarczej, że oczekujemy zapłaty. Przedsiębiorca, który wysyła wezwanie, może za jego pomocą poinformować również o konsekwencjach prawnych. To dodatkowo działa mobilizująco na dłużnika — radzi Paweł Szarkowski.

Za najskuteczniejsze metody odzyskiwania należności przedsiębiorcy uznają rozmowy telefoniczne (27 proc.) i wezwania do zapłaty (21,3 proc.). W dalszej kolejności są mejle i SMS-y (14,9 proc.) oraz negocjacje dotyczące rozłożenia płatności na raty lub wydłużenia terminu zapłaty (14,2 proc.).