Narodowy Fundusz Gwarancyjny (NFG), spółka faktoringowa należąca do grupy Kaczmarski, przeanalizowała, jak mikroprzedsiębiorcy korzystają z faktoringu w czasie pandemii. Okazuje się, że choć mniej jest chętnych na takie finansowanie, to jego kwoty są wyższe.
– W 2020 r. liczba nowych klientów spadła o 4,4 proc., liczba faktur o 13 proc., a łączne finansowanie wzrosło o 0,8 proc. Wzrost wartości finansowanych faktur był u nas najwyższy w historii – mówi Dariusz Szkaradek, prezes NFG.
Przy tym o ile przed pandemią jeden mikroprzedsiębiorca zgłaszał się po finansowanie cztery albo pięć razy w miesiącu, to teraz robi to trzy albo cztery razy na miesiąc. Skrócił się również – o pięć dni – średni okres finansowania faktury. Przed pandemią było to 43 dni, obecnie jest 38 dni.
Wzrosła natomiast o jedną trzecią (34 proc.) wartość jednej faktury oddawanej do finansowania: z ponad 5 tys. zł na koniec 2019 r. do 6,8 tys. zł obecnie. Podobnie jest ze średnim finansowaniem przypadającym na jednego klienta. O ile przed pandemią finansował on w miesiącu faktury na 21 tys. zł, o tyle na koniec pierwszego półrocza tego roku było to już 23,3 tys. zł miesięcznie.
Prezes NFG tłumaczy, że w czasie pandemii mniej firm wnioskowało o faktoring, ponieważ najważniejsze dla nich było utrzymanie bieżącej działalności, a nie inwestycje. Drugi powód to nadpłynność spowodowana pomocą finansową udzielaną w ramach tarcz antykryzysowych.
Obecnie przedsiębiorcy szukają sposobów na pozyskanie szybkiej gotówki i motywują kontrahentów do terminowej spłaty zobowiązań.
– Mikrofirmy ostrożniej pochodzą do kwestii odroczonych płatności. Godzą się na nie wyłącznie w przypadku stałych, zaufanych klientów. Nie akceptują wydłużania terminów zapłaty, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Zachowanie płynności finansowej ma dla nich znaczenie priorytetowe. I choć oddają do finansowania mniej faktur niż przed pandemią, to na zdecydowanie wyższe kwoty. To oznacza, że pieniądze są im teraz potrzebne jak nigdy dotąd – komentuje Dariusz Szkaradek.