Europa zwalnia, ale w Polsce nadal mamy boom na rynku pracy dla kadry menedżerskiej i specjalistycznej.
W Bułgarii 89 proc., a na Węgrzech 74 proc. firm aktywnie szuka menedżerów średniego i wyższego szczebla oraz specjalistów. W Polsce poszukuje ich obecnie aż 93 proc. przedsiębiorstw. To wyniki międzynarodowego badania "The Global Snapshot", przeprowadzonego przez firmę Antal International w ponad 1500 firmach w 14 krajach Europy, Afryki, Indii i Chin. Pytano o tendencje zatrudnienia (rekrutacji i zwolnień) obecnie i w następnym kwartale. Okazało się, że zapotrzebowanie na specjalistów oraz menedżerów średniego i wyższego szczebla jest wysokie, szczególnie w Polsce.
— Około 36 proc. firm w naszym krajuu szuka więcej pracowników niż przed rokiem, a prawnie nikt nie zatrudnia mniej — mówi Artur Skiba, dyrektor zarządzający Antal International w Polsce.
W Europie Zachodniej sytuacja jest złożona. W Niemczech rekrutacje przeprowadza 57 proc., a we Włoszech ponad 70 proc. firm. W Hiszpanii ten wskaźnik wynosi 63 proc., ale z powodu pogarszającej się sytuacji gospodarczej na następny kwartał wynosi 50 proc. Jeden z najniższych wskaźników ma Wielka Brytania — tylko 31 proc.
Bardzo wysokie są wskaźniki zatrudnienia w Indiach. Wynoszą aż 100 proc. w budownictwie, 95 proc. w nieruchomościach i 82 proc. w FMCG. Odstaje tylko sektor bankowy (30 proc.). Podobnie jest w Chinach — tam szuka menedżerów i specjalistów 90 proc. firm informatycznych i aż 96 proc. inżynierskich. Wyniki badania sugerują jednak, że prawie tyle samo przedsiębiorstw tworzy miejsca pracy, co je redukuje.
— Europa zwalnia, ale w Polsce nadal jest boom na rynku pracy dla kadry menedżerskiej i specjalistycznej. Największe zapotrzebowanie jest na prawników, bankowców i informatyków — wyjaśnia Artur Skiba.
63 proc. firm w Polsce planuje przyjmowanie do pracy w następnym kwartale, ale odsetek tych, które chcą zwalniać, spadnie z 24 do 12 proc.
— Sądzę, że rynek się ustabilizuje. Firmy nadal będą szukały ludzi, choć już mniej aktywnie, co wiąże się głównie z zamykaniem budżetów rocznych i mniejszymi wydatkami na rekrutację — podsumowuje Artur Skiba.