Nastroje w polskim przemyśle są fatalne, a jednocześnie produkcja rośnie szybciej od prognoz. Na koniunkturę nie narzeka, przynajmniej na razie, Formika — rodzinna firma specjalizująca się w produkcji wieczek aluminiowych dla przemysłu spożywczego, blistrów farmaceutycznych oraz tub i saszetek kosmetycznych. W 2021 r. zwiększyła przychody ze 180 do 207 mln zł, a w tym spodziewa się 275 mln zł. Marża EBITDA wynosi kilkanaście procent.
— W tym roku zwiększymy wolumen o 7-8 proc., reszta wzrostu to skutek podwyżki cen spowodowanej m.in. wzrostem kosztów surowców i energii oraz wysoką inflacją. Prognozowanie poziomu przychodów w 2023 r. to obecnie wróżenie ze szklanej kuli, gdyż zbyt wiele jest niewiadomych. Chcemy utrzymać wzrost wolumenu sprzedaży na poziomie 7-8 proc., ale przychody zależą m.in. od cen surowców, w tym aluminium oraz kosztów jego przetworzenia — mówi Piotr Dębicki, prezes Formiki.
Za ponad połowę sprzedaży spółki odpowiadają wieczka dla przemysłu spożywczego. Po 10 proc. zapewniają opakowania dla branży farmaceutycznej oraz wieczka do sterylizacji na pasztety. Reszta to produkty dla firm kosmetycznych.
— W ostatnim czasie obserwujemy dwie główne zmiany popytowe. Po pierwsze, znacząco rosną zamówienia dla produktów pod marką własną — konsumenci szukają oszczędności, a dyskonty na to reagują. Po drugie, zwiększa się zainteresowanie zrównoważonym rozwojem, dlatego sukcesywnie rozszerzamy ofertę o łatwiejsze w recyklingu produkty monomateriałowe. Obecnie mają one również przewagę cenową nad produktami z aluminium — mówi Piotr Dębicki.

Nowa fabryka i magazyn
Zgodnie ze strategią na lata 2023-27 Formika chce dojść do 750 mln zł przychodów. Zastrzega jednak, że kryzys może zweryfikować te założenia — w ostatnich miesiącach nastąpiło kilkuprocentowe spowolnienie w zamówieniach. Pewne natomiast jest wydanie w ciągu pięciu lat 100 mln zł na inwestycje i zdobycie co najmniej kilku doświadczonych menedżerów.
W 2019 r. firma uruchomiła drugą fabrykę. Jej budowa kosztowała prawie 30 mln zł, ale wraz z wyposażeniem i infrastrukturą wartość inwestycji wyniosła około 15 mln EUR.
— Przez pierwszą połowę tego roku wykorzystywaliśmy około 90 proc. mocy, uwzględniając pracę w weekendy. Systematycznie inwestujemy jednak w nowe linie i automatyzację — z obu fabryk będziemy w stanie uzyskiwać maksymalnie około 100 mln EUR przychodów. Projektowanie kolejnego zakładu zaczniemy za dwa lata, a budowę za trzy. Przy obecnej inflacji trudno z takim wyprzedzeniem oszacować koszt tej inwestycji, ale na pewno wyniesie kilkanaście milionów euro — mówi Piotr Dębicki.
Spółka chce rozbudować się w obecnej lokalizacji w Parzniewie pod Warszawą, gdzie ma jeszcze ponad 4 ha terenu. Projektuje już budowę zautomatyzowanego magazynu o wysokości 20 m. Powierzchnia nie będzie duża, ale kubatura tak, ponieważ wypełni go kilkoma tysiącami palet.
— Wartość inwestycji szacujemy na kilkanaście milionów złotych. Rozpoczniemy budowę prawdopodobnie w III kw. 2023 r., aby uruchomić magazyn w drugiej połowie 2024 r. — informuje szef Formiki.
Rocznie inwestujemy około 10 mln zł w modernizację, a kilkanaście milionów wydajemy na zakup maszyn.
Niezależność energetyczna
To nie koniec inwestycji. Kolejna, warta kilka milionów euro, to zaplanowane na maj 2023 r. uruchomienie pięciu elektrowni solarnych o łącznej mocy około 5 MW.
— To w pełni pokryje nasze zapotrzebowanie, ograniczając koszty oraz nasz ślad węglowy i naszych klientów. Wraz ze zwiększeniem mocy produkcyjnych chcemy utrzymać niezależność energetyczną. Zobaczymy jednak, jak rozwinie się rynek i czy sieć dystrybucyjna wytrzyma coraz liczniejsze źródła energii odnawialnej — mówi Piotr Dębicki.
Rosnący koszt energii nie jest dla spółki poważnym problemem. Jej udział w koszcie produkcji Formiki wynosi 1,5-2 proc. — gdyby nie zabezpieczenie kontraktów, obecnie mógłby wzrosnąć do 5 proc. W cenach produktów Formika musi jednak uwzględniać wpływ wzrostu kosztu energii u swoich dostawców — hut aluminium.
Podbój Europy
Mniej więcej połowę przychodów Formika zatrudniająca ponad 300 osób uzyskuje z eksportu. W tym roku zrezygnowała z ważnego dla siebie rynku rosyjskiego — przynosił kilka procent obrotów, ale wciąż wysyła produkty do prawie 40 krajów na czterech kontynentach. Ma klientów z tak egzotycznych kierunków jak Kuwejt, Indonezja, czy Australia. Jej największym partnerem handlowym są jednak Niemcy, ważne są też m.in. Skandynawia, Wielka Brytania, Francja i południe Europy.
— Na naszym kontynencie zużywa się rocznie prawie 70 mld sztuk wieczek aluminiowych, z czego 26 mld w Niemczech i Francji w przemyśle mleczarskim, a my produkujemy ich ponad 4 mld, zatem przestrzeń do wzrostu jest duża. Pięciu największych producentów ma około 70 proc. rynku, przy czym lider jest wyraźny, my zajmujemy trzecie miejsce. Do 2027 r. chcemy wskoczyć na drugie, zwiększając produkcję wieczek z 4 do 7 mld. W Polsce natomiast, według naszych szacunków, zajmujemy pozycję lidera w wytwarzaniu wieczek aluminiowych, opakowań na leki oraz saszetek kosmetycznych — mówi Piotr Dębicki.
W najbliższych kwartałach spółka zamierza umacniać pozycję we Francji i w Niemczech. U naszego zachodniego sąsiada planuje m.in. zwiększyć sprzedaż dla branży farmaceutycznej. Podkreśla, że pole do popisu jest wielkie — firm farmaceutycznych w Niemczech jest prawie 1,2 tys., a Formika współpracuje z niewielką ich liczbą. Widzi możliwość zwiększenia udziału eksportu do około 75 proc., ale nie w ciągu dwóch-trzech lat.
— Zdobycie dużego klienta i rozpoczęcie dostaw trwa kilkanaście miesięcy. Obecny udział eksportu sprawia, że mimo sprowadzania większości surowców z zagranicy nie odczuwamy osłabienia złotego. Zmienia to jednak naszą pozycję: stajemy się bardziej konkurencyjni na Zachodzie — wyjaśnia prezes.
Joanna i Piotr Dębiccy zainwestowali już w kilka start-upów, ale ich pierwszą znaczącą inwestycją — obok fotowoltaicznej spółki Formika Green Energy — jest Talkin' Things, producent tagów RFID. W ich ocenie firma ma świetne podstawy badawczo-rozwojowe potwierdzone licznymi patentami i ogromne perspektywy wzrostu.
— W ciągu 16 lat zwiększyliśmy skalę biznesu z 17 do prawie 300 mln zł i dużo się nauczyliśmy, popełniając trochę błędów, więc jesteśmy w stanie wesprzeć Talkin' Things w przygotowaniach do dynamicznego rozwoju. Nie wykluczamy wprowadzenia tagów RFID w Formice, ale dopiero wówczas, gdy będą taniały i wejdą szerzej do branży FMCG — mówi Piotr Dębicki, prezes Formiki.
Przyznaje, że wprawdzie prowadzenie firmy przez tyle lat go nie znużyło, ale doszedł do etapu, w którym wszystko sprawnie działa i czasem brakuje ekscytacji. Chętnie zaangażuje się więc w nowe przedsięwzięcia. Brakuje mu czasu na szukanie spółek, jednak regularnie otrzymuje propozycje.
— W tym roku na pewno w nic już nie zainwestuję, ale w przyszłym być może tak. Trudno mi określić górny pułap zaangażowania. Interesują mnie firmy z wyjątkowym produktem i kulturą organizacyjną zbieżną z tą w Formice — twierdzi Piotr Dębicki.