Na rynku odnawialnych źródeł energii najczęściej słyszymy o przejęciach projektów wiatrowych, fotowoltaicznych czy bateryjnych, ale uwagę funduszy przyciągają też biznesowe nisze tego sektora. W takiej niszy rozwija się polska firma Bioseco, oferująca system BPS (bird protection systems), ostrzegający ptaki zbliżające się do farmy wiatrowej. W Bioseco zainwestował właśnie polski fundusz Spire Capital.
Biznes na plusie
Wartości transakcji partnerzy nie ujawniają. Daniel Dąbrowski ze Spire Capital wskazuje jedynie, że fundusz kupuje pakiet ok. 65 proc. akcji od pięciu pasywnych inwestorów finansowych, którzy dotychczas wspierali rozwój Bioseco. Jednocześnie w spółce pozostają cztery osoby, które mają kluczowy wpływ na jej sukces.
- Ponadto podnosimy kapitał, by dalej rozwijać firmę, czyli przede wszystkim doskonalić jej produkt i zdobywać kolejne rynki zagraniczne – mówi Daniel Dąbrowski.
Bioseco to firma rentowna. Przy blisko 13 mln zł przychodów w 2023 r., wypracowała 1,25 mln zł zysku operacyjnego i 0,8 mln zł zysku netto. W 2022 r. było to 7 mln zł przychodów, 1 mln zł zysku operacyjnego i 0,9 mln zł zysku netto.
Szumowscy wychodzą
W przeszłości Bioseco korzystało m.in. z zastrzyków od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Portal tvn24.pl podał w 2020 r., że spółka uzyskała z NCBR łącznie 5,6 mln zł. Wiązał to z informacją, że udziałowcem Bioseco był podmiot Life Science Innovations (LSI), w którym udziały ma rodzina Szumowskich, czyli Marcin Szumowski oraz Anna, żona Łukasza Szumowskiego, ministra zdrowia w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Skontaktowaliśmy się z Marcinem Szumowskim, który jest znanym przedsiębiorcą, obecnie prezesem i znaczącym akcjonariuszem giełdowego biotechu Molecure. Potwierdził, że w ramach transakcji LSI sprzedaje udziały w Bioseco.
Klient został prezesem
System Bioseco działa tak: najpierw za pomocą kamer wykrywa ptaki, szacuje ich wielkość i odległość od turbiny, a potem decyduje o uruchomieniu systemów ostrzegania, a w pewnych przypadkach nawet o zatrzymaniu turbiny.
Szefem Bioseco jest Adam Jaworski, menedżer wywodzący się z branży wiatrowej. Dołączył do firmy sześć lat temu i dostał misję przeprowadzenia ekspansji zagranicznej.
- Można powiedzieć, że byłem pierwszym klientem Bioseco. Zetknąłem się z firmą w 2016 r., ponieważ na jednej ze zbudowanych przez nas farm mieliśmy problem ze śmiertelnością ptaków. Bioseco było wtedy na etapie wczesnego prototypu, ale uznaliśmy, że to rozwiązanie ma potencjał. Dwa lata później, ze względu na znajomość branży i jej wyzwań, założyciele zaproponowali mi poprowadzenie firmy – opowiada Adam Jaworski.
Rynek młody i globalny
- Szacujemy, że w Europie jest 120-130 tys. turbin. Zazwyczaj nie mają żadnych rozwiązań związanych z ochroną ptaków. Kiedyś liczyło się tylko to, że wiatrak kręci się i produkuje, natomiast dziś świadomość oddziaływania na środowisko jest większa – zauważa Adam Jaworski.
Rynek jest młody. Adam Jaworski szacuje, że na całym świecie zainstalowano ok. 1200 takich systemów.
- Widzimy jednak coraz więcej przypadków, w których już w pozwoleniu środowiskowym wpisana jest konieczność sięgania po system ostrzegania ptaków – podkreśla prezes Bioseco.
Daniel Dąbrowski też uważa, że rynek dla rozwiązań Bioseco jest globalny i bardzo perspektywiczny.
- W zależności od kraju i dokładnego położenia problem ptaków dotyczy obecnie od kilkunastu do kilkudziesięciu procent lokalizacji wiatrowych i wiatraków. Średnia jest pewnie bliższa kilkunastu procent. Jednak jeśli chodzi o nowe projekty wiatrowe, należy się spodziewać, że problem będzie dotyczył jeszcze większego odsetka, ponieważ najlepsze miejsca na farmy często są już zajęte – mówi Daniel Dąbrowski.
Podkreśla, że globalnie istnieje kilkanaście rozwiązań BTS, ale to autorstwa Bioseco, obok amerykańskiego, jest najskuteczniejsze.
- Udział rynkowy Bioseco już jest istotny i liczymy, że będzie się powiększał – mówi Daniel Dąbrowski.
Podwajanie biznesu
Adam Jaworski zaznacza, że - choć firma jest na początku drogi - jej system z powodzeniem funkcjonuje już w kilku krajach: Hiszpanii, Francji, Niemczech, Polsce, Luksemburgu i Belgii. W tym roku dojdzie RPA. Ponadto firmę interesuje wejście do Włoch, Portugalii, Bułgarii, Rumunii, myśli też o Skandynawii, a dalej o Chile, Brazylii i Stanach Zjednoczonych.
- W Polsce testowaliśmy system na jednej z farm PGE. Mamy dziś w kraju sześciu klientów, którym zainstalowaliśmy łącznie ok. 90 systemów – mówi Adam Jaworski.
W 2024 r. Bioseco zainstaluje 100 systemów, czyli dwa razy więcej niż w 2023 r. W 2025 r. spodziewa się zamontować swoje urządzenie na ok. 200 turbinach.
Z branżą nie pogadasz
W branży wiatrowej pytania o systemy ostrzegania ptaków nie budzą entuzjazmu. Menedżer z PGE bagatelizuje temat, podobnie jak menedżer z zarządu szwedzkiej firmy, który podkreśla, że branża wiatrowa przecież już dziś dba o bioróżnorodność.
Janusz Gajowiecki, szef Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, uważa, że wiatraki jako odnawialne źródła energii są z definicji najlepszym sposobem na chronienie przyrody. A ptaki się przecież uczą, gdzie można latać, a gdzie nie, więc śmiertelność jest minimalna.
- Nie jesteśmy pewni skuteczności takich systemów. Na pewno nie jest to game changer, który podwoi liczbę lokalizacji pod elektrownie wiatrowe – podkreśla Janusz Gajowiecki.