W środę przedstawiciele Stoczni Gdynia rozmawiali z Komisją Europejską (KE) o planach redukcji mocy produkcyjnych. Stocznia zgadza się wyłączyć jeden z trzech doków. Komisja zażądała jednak, by skrócić także drugi.
— Przedstawiliśmy argumenty wskazujące na to, że jeśli skrócimy duży dok, będziemy musieli tak bardzo ograniczyć produkcję, że nie osiągniemy wymaganego przez komisję progu rentowności — mówi Arkadiusz Aszyk, wiceprezes Stoczni Gdynia.
Wiele wskazuje na to, że Komisja Europejska zgodzi się z argumentami stoczni.
Resorty skarbu i gospodarki muszą uzgodnić jeszcze z nią przesunięcie terminów prywatyzacji. Inwestor miał być wyłoniony do końca czerwca, ale w grę wchodzi minimum 2-3 miesiące opóźnienia.