Dobra kondycja niemieckiej gospodarki mocno leży na sercu polskich przedsiębiorców. Jednak nasz główny partner handlowy w ostatnim czasie nie radzi sobie najlepiej. Jak to się odbija na eksporcie, kiedy jest szansa na poprawę i gdzie można przekierować sprzedaż?
Niemieckie problemy
Udział Niemiec w całkowitym eksporcie towarowym Polski w sierpniu bieżącego roku wyniósł 26,7 proc.
— Jego wielkość jest porównywalna do sumy eksportu do kolejnych pięciu krajów z listy naszych najważniejszych odbiorców: Czech, Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii i Włoch — mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista i dyrektor biura polityki gospodarczej w Krajowej Izbie Gospodarczej.
Największy udział w eksporcie do Niemiec mają maszyny i urządzenia (24 proc.), produkty rolno-spożywcze (16 proc.), pojazdy (12 proc.), metale (10 proc.), artykuły przemysłowe (7 proc.), tworzywa sztuczne i artykuły z nich wykonane (7 proc.), a także produkty przemysłu chemicznego (6 proc.).
W ostatnim czasie w gospodarce zachodniego sąsiada panuje jednak zastój, a w przemyśle przedłuża się recesja.
— Główny model biznesowy Niemiec oparty na eksporcie produktów przemysłowych na rynek globalny, a zwłaszcza do USA, innych krajów europejskich oraz Chin, przestał spełniać swoje zadanie w obliczu nasilającej się konkurencji z Państwa Środka i braku taniej energii, która wcześniej równoważyła wysokie koszty pracy — tłumaczy Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.
Popyt na główny produkt eksportowy Niemiec, którym są samochody, słabnie ze względu na rosnące ceny, transformację energetyczną i coraz wyższe restrykcje dla pojazdów z silnikami spalinowymi.
— Niemieckie samochody elektryczne pozostają w tyle za chińskimi, które mają technologiczną przewagę, a ponadto są bardziej atrakcyjne cenowo — mówi Grzegorz Sielewicz.
Do branż, które mają największe kłopoty, zalicza się zwłaszcza automotive, ale również sprzęt AGD i RTV, przemysł maszynowy, chemię i produkcję wyrobów sztucznych.
— Ma to związek zarówno z gwałtownym skokiem cen energii i jej nośników, jak też spadkiem popytu na eksport z Niemiec zwłaszcza do Chin oraz obawami dotyczącymi perspektywy produkcji przemysłowej w dobie rosnących wymagań zielonego ładu — przyznaje Piotr Soroczyński.
Prognozy zakładają co prawda wzrost niemieckiej gospodarki w 2025 r., ale nieznaczny, bo tylko o 0,8 proc.
— W minionym roku niemiecki wzrost utknął w martwym punkcie, a w tym roku będzie na poziomie minus 0,1 proc. PKB — mówi Tomasz Starus, prezes Allianz Trade.
Wskazuje też na duży wzrost liczby niewypłacalności. To skutek przywrócenia przepisów dotyczących niewypłacalności zawieszonych podczas pandemii COVID-19, a także kryzysu energetycznego, który był następstwem inwazji Rosji na Ukrainę oraz bardziej rygorystycznych warunków finansowania.
— W tym roku liczba niewypłacalności będzie wyższa o 21 proc. w porównaniu z 2023 r. — według szacunków sięgnie 21,5 tys. firm. Sektory stojące przed największym wyzwaniem to handel, hotelarstwo i budownictwo — mówi Tomasz Starus.
Gdzie spadek, a gdzie wzrost
Słabe wyniki niemieckiej gospodarki już odbijają się na polskim eksporcie. W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku eksport towarów z Polski do Niemiec sięgnął 61,9 mld EUR. To wartość mniejsza r/r o 6,5 proc.
— W całym 2024 r. sprzedaż może być o około 4 proc. niższa niż rok temu — Piotr Soroczyński.
Najgłębsza kwotowo redukcja dosięgnie największej w naszym eksporcie pozycji: maszyn i urządzeń mechanicznych, sprzętu elektrycznego, urządzeń do rejestracji i odtwarzania dźwięku oraz obrazu.
— Spadku należy się spodziewać także w wyrobach gotowych i półproduktach zasilających niemieckich wytwórców. Wyraźnie niższa niż przed rokiem będzie też sprzedaż produktów pochodzenia roślinnego, mineralnych oraz różnych artykułów przemysłowych, metali nieszlachetnych, drewna, papieru, materiałów włókienniczych i tworzyw sztucznych — mówi Piotr Soroczyński.
27-procentowy spadek eksportu towarowego w pierwszych ośmiu miesiącach bieżącego roku zanotowała już branża produkcji maszyn i urządzeń. Znaczny spadek widać też w sektorze drzewnym. Na dodatnim, chociaż osłabionym poziomie nadal utrzymuje się produkcja pojazdów, która też ma znaczny udział (12 proc.) w polskim eksporcie do Niemiec. W pierwszych ośmiu miesiącach wzrosła o 3,8 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2023 r.
— To potwierdza, że mimo niższego popytu polscy eksporterzy nadal korzystają na swojej konkurencyjności — podkreśla Grzegorz Sielewicz.
Tylko Niemcy
Dzięki rosnącej konsumpcji prywatnej wspieranej wzrostem płac i niższymi stopami procentowymi sytuacja niemieckiej gospodarki powinna stopniowo się poprawiać.
— Polski eksport jednak w znacznie większym stopniu niż od popytu wewnętrznego jest uzależniony od wyników niemieckiego eksportu. Kluczowa będzie zatem dynamika globalnej wymiany handlowej, która obecnie już jest osłabiona z powodu niskiego popytu, niepewności geopolitycznej i możliwych działań protekcjonistycznych — uważa Grzegorz Sielewicz.
Dlatego warto pomyśleć o dywersyfikacji sprzedaży. Polscy eksporterzy już poszukują alternatywnych rynków, w których popyt jest stabilny. Wysoką dynamikę wzrostu notują dalekie kierunki, w tym kraje Afryki, Ameryki Południowej i Azji.
— Jednak te regiony nadal mają niewielki udział w eksporcie Polski — podkreśla Grzegorz Sielewicz.
Wśród naszych głównych partnerów handlowych natomiast wyróżniają się Wielka Brytania i Hiszpania, które dzięki poprawie wyników gospodarczych stały się bardziej atrakcyjnymi rynkami dla polskich eksporterów. W pierwszych ośmiu miesiącach bieżącego roku eksport do tych krajów zwiększył się r/r o 6,4 i 3,8 proc. Wysoką dynamikę notuje się również w eksporcie do Ukrainy i USA — 14,7 i 7 proc.
— Alternatywne rynki nie są jednak w stanie zrekompensować spadku eksportu do Niemiec. Łączny udział krajów, do których odnotowano solidny wzrost naszego eksportu, a więc Wielkiej Brytanii, Ukrainy, USA i Hiszpanii, wynosi tylko 15 proc. Ze względu na silne powiązania handlowe między Polską a Niemcam trudności gospodarcze tego kraju to duże ryzyko dla polskich eksporterów, a w konsekwencji również dla naszej gospodarki — tłumaczy Grzegorz Sielewicz.
Zdaniem Piotra Soroczyńskiego szansą dla polskich producentów może być eksport dóbr zaopatrzeniowych na rzecz wytwórców końcowych z innych krajów, takich jak USA czy Wielka Brytania, ale również Japonii, Korei Płd. czy Chin.
— Eksporterzy powinni też pomyśleć o wykonywaniu dla wytwórców z tych krajów prac, które dotychczas robili w Polsce na zlecenie przedsiębiorców z Niemiec. Może się też okazać, że uda nam się wykorzystać czas animozji między największymi wytwórcami na świecie do przedstawienia naszej oferty jako ciekawej i alternatywnej wobec dotychczasowych dostawców, na przykład niemieckich, na rynku amerykańskim — uważa Piotr Soroczyński.