Kurs Robloksa w handlu przedsesyjnym spadał nawet o 10 proc., ale po rozpoczęciu handlu na Wall Street przecena zelżała i wynosiła -3 proc. To reakcja na raprot firmy Hindeburg Research, w którym znalazły się zarzuty o zawyżanie wskaźnika dziennej liczby aktywnych użytkowników (DAUs) o conajmniej 25 proc. Co prawda zarząd Robloksa przyznawał w przeszłości, że aktywność botów w systemie podbijała liczbę użytkowników, ale Hindenburg podkreśla, że nigdy nie przeszkodziło to w raportowaniu sztucznie zawyżonych danych.
- Myślę, że rzeczywista liczba użytkowników jest od 20 do 30 proc. niższa – mówi były analityk danych w Robloksie.
Raport Hindenburga zawiera takze informacje o niskich standardach bezpieczeństwa na platformie, wskutek czego nieletni użytkownicy byil narażeni na niebezpieczeństwo. Analitycy opisują, jak funkcje mediów społecznościowych Roblox pozwalają pedofilom docierać do setek dzieci. Podano przykład pewnego 29-latka, który został złapany przez policję w 2018 r. z nagraniami wideo o łącznej długości 175 godzin, na których uwodził 150 dzieci za pośrednictwem platformy Roblox. Sprawa przykuła uwagę amerykańskiej organizacji National Center on Sexual Exploitation, która w 2024 r. opublikowała stanowsko określające Roblox jako „narzędzie dla drapieżników seksualnych i zagrożenie dla bezpieczeństwa dzieci”.
Hindenburg Research zasłynął już w przeszłości z oskarżenia dużych spółek, takich jak Adani Group czy Super Micro Computer, o nieprawidłowości. Zawsze też zajmował krótkie pozycje w akcjach, a więc nastawione na zarabianie na spadku notowań (co często następowało po publikacji raportów). W Polsce najgłośniej było o niedawnym raporcie dotyczącym rzekomego czerpania profitów przez LPP z rynku rosyjskiego, mimo deklaracji, że spółka wycofała się z tego kraju.