W poniedziałek 19 lipca inwestujący w akcje przeżyli moment zawahania, a spadki w dawno nie notowanej skali uzasadniano obawami o gospodarcze skutki rozprzestrzeniania się wariantu Delta koronawirusa. We wtorek sytuacja trochę się uspokoiła, ale Konrad Łapiński, zarządzający w Total FIZ aktywami o wartości 360 mln zł uważa, że rynek złapał zadyszkę.
- W drugim półroczu wejdziemy w trend boczny, pojawiać się mogą małe korekty, ale nie sądzę, by był to definitywny koniec hossy, mimo że przecież np. sWIG80 w 2 lata urósł o imponujące 68 proc. – zaznacza Konrad Łapiński.

Przed dwoma laty w rozmowie z „PB” zarządzający radził, by kupować właśnie małe spółki. Przekonywał, że podaż wyschła (indeks kończył wówczas dwuletni okres spadków), a nabierające wówczas kształtu pracownicze plany kapitałowe dadzą stały strumień nowego kapitału. Radził też, by kiedy wskaźnik cena/zysk dla małych spółek spada do 10 - jak przed dwoma laty - ufać liczbom, a nie emocjom, które podpowiadają, by wychodzić z giełdy.
Historyczny średni C/Z dla “maluchów” to 17-18, a kiedy na rynku jest euforia, wskaźnik sięga 30. Obecnie C/Z to 11-12.
– To nie są parametry charakteryzujące koniec rynku byka. Ale to tylko jeden z dwóch kluczowych elementów układanki, bo kompletnie nieatrakcyjne są obligacje rządowe i depozyty. Po uwzględnieniu inflacji to instrumenty przynoszące systematyczne straty. Nie mam wątpliwości, że ludzie będą liczyć i coraz częściej mierzyć się z rozczarowaniem, że trzymają pieniądze tam, gdzie realnie tracą one na wartości - dodaje zarządzający Total FIZ.
Entuzjazm opadł
Jak zaznacza specjalista, nie jest już jednak tak entuzjastycznie nastawiony do rynku akcji tak bardzo, jak przed dwoma laty.
– W 2019 r. przebierałem nogami, żeby kupować akcje. Teraz już tak nie jest, ale z pewnością nie jest to też czas, by akcje sprzedawać. Uważam że czeka nas spokojniejsze drugie półrocze, ale nie spodziewam się ucieczki od akcji, bo właściwie dokąd? Chmury, owszem, pojawiły się, ale za kilka miesięcy zostaną zapewne rozgonione - mówi Konrad Łapiński.
Zarządzający nie jest entuzjastą rynku nieruchomości jako miejsca długoterminowego lokowania nadwyżek finansowych, bo uważa, że tendencje demograficzne spowodują, że za kilka-kilkanaście lat wiele mieszkań będzie świecić pustką.
Ekspert nie jest też zwolennikiem inwestowania w akcje banków, choć przyznaje, że ci, którzy na nie postawili w ostatnim półroczu, mieli nosa. WIG-Banki od początku roku urósł o ponad 30 proc.
– Ta branża niespecjalnie mnie pociąga. Patrzę na banki trochę jak na dinozaury i jeśli miałbym do wyboru kupno dobrego fintechu, który ma zdrowe marże, radzi sobie na lokalnym rynku i podjął ekspansję zagraniczną, to postawiłbym raczej na taką spółką jako ciekawą inwestycję długoterminową - dodaje Konrad Łapiński.
Na polskiej giełdzie ciekawą branżą jest zdaniem eksperta przemysł, którego przedstawiciele korzystają z bardzo dobrej koniunktury w Europie i na świecie.
Bez nerwowych ruchów
Według danych IZFiA (na koniec maja), od początku roku fundusz Total FIZ zarobił 2,85 proc. Plasuje go to w środku stawki FIZ-ów niepublicznych. Wcześniej fundusz długo był liderem, ale ostatni rok zniwelował stopę zwrotu. Za 12 miesięcy wynosi ona 8,9 proc., natomiast za trzy lata 76 proc.
– W zeszłym roku byliśmy większym beneficjentem zwyżek tzw. spółek Covidowych. Teraz moda trochę minęła, co skutkowało gorszym wynikiem niż osiągnięty np. przez sWIG80. Nie czujemy jednak niepokoju i nie robimy nerwowych ruchów - zapewnia zarządzający.
Jak przyznaje, do wyniku tak jak do niedawna nie dokładają się tez spółki z branży gier.
– Sektor znalazł się w stagnacji po niezbyt udanej premierze “Cyberpunka” w grudniu 2020 r. Sądzę, że inwestorzy muszą kilka miesięcy pocierpieć, ale sytuacja wróci do normy. Warto pamiętać, że branża ma swoją specyfikę i każdą spółkę warto analizować oddzielnie. Nie ma tu takiej jednolitości w tendencjach przychodów czy marż jak np. w sektorze bankowym. Dlatego ten czas warto wykorzystać do “odcedzenia” słabiej radzących sobie spółek od tych, którzy są ponadprzeciętni - mówi Konrad Łapiński.
Na rynku głównym GPW i NewConnect notowanych jest już ponad 50 spółek z branży, a kolejne wkrótce się pojawią. GPW dopuściła właśnie do obrotu na małej giełdzie akcje Baked Games, producenta symulatorów z grupy PlayWaya.
Karty na NewConnect rozdają inwestorzy indywidualni. Po skoku zainteresowania małą giełdą (a także giełdą w ogóle) entuzjazm opadł, ale Konrad Łapiński uważa, że to miejsce potrzebne i inne, niż kilka lat temu.
– Przed pandemią NewConnect był rynkiem wysychającym. Przeszedł już jednak choroby wieku dziecięcego, a na rynek główny przeszła i dobrze sobie radzi spora grupa spółek - dodaje zarządzający, który przyznaje, że funduszowi zdarza się inwestować w spółki tam notowane.
Nowy filar giełdy
W napływach do funduszy inwestujących w akcje ekspert widzi ważne źródło zasilania giełdy kapitałem, choć zaznacza, że będzie to proces rozłożony w czasie.
– Wydaje mi się, że rany po aferze GetBacku zostały zabliźnione i powoli odbudowuje się sieć dystrybucji. Ci inwestorzy indywidualni, którzy pojawili się po koronakrachu, to raczej nie byli ci, którzy wcześniej ucierpieli. Liczę, że zamożni klienci TFI będą wracać i powoli środek ciężkości będzie się przesuwać w stronę rozwiązań z komponentem akcyjnym, bo oferowanie funduszy obligacji czy rynku pieniężnego nie będzie już takie proste - mówi Konrad Łapiński.
Pierwsze symptomy już widać, bo z funduszy dłużnych w czerwcu Polacy wycofali 1 mld zł, natomiast fundusze mieszane zyskały 0,8 mld zł netto - najwięcej od przełomu 2013/2014. Do funduszy akcji napłynęło natomiast 750 mln zł netto, wynika z danych serwisu analizy.pl.
PPK przybyło natomiast 0,3 mld zł (część z tego inwestowana jest w akcje). Niewiele, ale jak podkreśla Konrad Łapiński, dobrze, że ten program jest, a jego najważniejsza z punktu widzenia giełdy cechą jest regularność napływów.
- Szkoda, że napływy są niższe od tych, które można było zakładać 2 lata temu, ale od strony napływów rynek wygląda atrakcyjnie, bo potencjał zakupowy zwiększają TFI, a sporą siłą są wciąż inwestorzy indywidualni - mówi Konrad Łapiński.