Hybrydowe ETF zyskują popularność

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2021-08-15 20:00

JP Morgan przekonwertuje fundusze akcji na aktywnie zarządzane ETF. To nowy trend w branży zarządzania aktywami.

Hybrydy stały się już popularne w branży motoryzacyjnej, teraz przyszedł czas na branżę funduszy. Jeden z największym gracy na tym rynku - JP Morgan Asset Management - ogłosił plany konwersji czterech, wartych w sumie 10 mld USD funduszy otwartych, na tzw. aktywnie zarządzane ETF. Ma to nastąpić w przyszłym roku.

Firma nie jest pionierem, bo już w marcu 2021 na taki krok zdecydował się fundusz Guinness Atkinson. Trzy miesiące później w jego ślady poszła inna amerykańska firma - Dimensional Fund Advisors - która skonwertowała aktywa o wartości 29 mld USD.

Aktywnie zarządzany ETF ma te same cechy, co tradycyjny – jest płynny i transparentny, posiada natomiast przypisanego zarządzającego, który dostosowuje wykonywane operacje i alokację aktywów funduszu do zmian zachodzących na rynku.

- Aktywnie zarządzane ETF mają cechy zarówno ETF pasywnych, jak i funduszy otwartych. Zarządzający starają się, podobnie jak w funduszach, pokonać szeroki rynek. Szukają zatem spółek lepiej zachowujących się od indeksów, przeważają branże lub zmieniają alokację ryzykownych aktywów. Różnice pomiędzy aktywnymi ETF a funduszami inwestycyjnymi są również przy rozliczeniach podatkowych inwestorów. Ponadto jednostki aktywnego ETF - podobnie jak pasywnego - notowane są na giełdzie. Dzięki temu inwestor może je kupić po zmieniającej się w ciągu dnia cenie, a nawet sprzedać na krótko - mówi Michał Wojciechowski, zastępca dyrektora departamentu rynków regulowanych BM mBanku.

- Płynność, transparentność i potencjalne ulgi podatkowe idące za nowymi aktywnymi ETF to cechy wysoko cenione przez inwestorów. Struktura tych instrumentów bardzo dobrze pasuje do modelu aktywnego zarządzania - podkreśla Bryon Lake, zarządzający międzynarodowymi ETF w JP Morganie, cytowany w informacji prasowej.

Nie ma jednak pewności, że wyniki z aktywnie zarządzanego ETF będą lepsze od pasywnego, odzwierciedlającego składem benchmark (indeks). Po tradycyjnych ETF można spodziewać się stosunkowo wiernego odwzorowania portfela indeksu, co pozwala inwestorowi na śledzenie wyników inwestycji i przewidywanie związanego z nią ryzyka.

Zarządzający aktywnymi ETF będą mogli wykonywać operacje poza przypisanym indeksem, przez co znacznie trudniejsze staja się sformułowanie jakichkolwiek oczekiwań co do przyszłego wyglądu portfela. Może to być jednak korzystne przy nagłej zmianie nastroju na rynku. Zarządzający będzie mógł zmienić alokację pozycji w celu ograniczenia strat. Inwestora te zalety będą kosztować więcej, bo aktywnie zarządzane ETF zwykle naliczają wyższe opłaty. Stawki plasują się pomiędzy tymi charakterystycznymi dla tradycyjnych ETF a tymi, które pomniejszają stopy zwrotu z funduszy otwartych. W JP Morganie średnia opłata w pasywnym ETF to 0,23 proc. W aktywnie zarządzanych ETF to 0,4-06 proc., a tradycyjnych funduszach otwartych zwykle 0,5-1 proc.